Z 90 dni zawieszenia taryf celnych została już blisko połowa. Półmetek okresu, który prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump dał przedstawicielom państw na negocjacje dotyczące umów handlowych, przypada na niedzielę 25 maja. Mimo, że czasu z każdym dniem jest coraz mniej, to rozmowy, jak wynika z raportu Financial Times, nie zmierzają do końca. Wydaje się, że sytuacja robi się wręcz odwrotna. Czym dłużej trwają negocjacje, tym różnic dotyczących końcowego kształtu porozumienia pojawia się coraz więcej.
Twarde negocjacje w sprawie umowy handlowej
Komisja Europejska ani tym bardziej Stany Zjednoczone nie chcą doprowadzić do sytuacji, w której ich interesy znalazłyby się na straconej pozycji. Sprawiło to, że dyskusja między Brukselą i Waszyngtonem stanęła w “martwym punkcie”. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Komisja Europejska nie zaprzestała prac nad pakietem odwetowym, który objąłby towary importowane do krajów “Wspólnoty” z USA. Według szacunków unijnych urzędników cła przyniosłyby krajom “Wspólnoty” około 108 mld dolarów dodatkowego przychodu.
Komisja Europejska, jak wskazuje raport FT, proponuje obniżenie większości taryf, a także współpracę w zakresie energetyki oraz nowych technologii. Urzędnicy Unii Europejskiej proponują także przedłużenie zawartego w 2020 roku porozumienia dotyczącego bezcłowego importu homarów ze Stanów Zjednoczonych.
Donald Trump nie kryje słów krytyki
Sytuacja, w której rozmowy w sprawie porozumienia handlowego między Stanami Zjednoczonymi i Komisją Europejską się przedłużają, nie podoba się amerykańskiemu prezydentowi. Donald Trump w ubiegłym tygodniu stwierdził, że Unia Europejska jest “gorsza od Chin”, domagając się wizyty w Białym Domu Ursuli von der Leyen.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej, która nie omieszkała odpowiedzieć amerykańskiemu przywódcy, przyznała, że uda się do Stanów Zjednoczonych dopiero wówczas, gdy na stole będą wypracowane konkretne punkty porozumienia, które będą w stanie zaakceptować obie strony.
Zobacz także: Zaskakujące słowa prezydenta USA. Unia Europejska “gorsza od Chin”
Nacisk na prezydenta Donalda Trumpa
To, że frustracja ze strony prezydenta Stanów Zjednoczonych wydaje się większa, nie powinno dziwić. Zwierzchnik Białego Domu poddawany jest dużej presji społecznej.
Głosów dotyczących obaw o amerykańską gospodarkę jest coraz więcej, co wyrażają głośno także znaczące dla amerykańskiej opinii publicznej osoby. W tym tygodniu swoje obawy wygłosił prezes jednego z największych graczy na Wall Street - Jamie Dimon, szef JP Morgan. Swoje obawy przedstawił podczas spotkania z przedstawicielami sektora bankowego w Nowym Jorku. Przyznał, że jego zdaniem skutki taryf mogą być większe, niż dotąd prognozowano. Ostrzegł przed ryzykiem spowolnienia gospodarczego i wzrostem inflacji. Jednym słowem przyznał, że prawdopodobieństwo wystąpienia stagflacji w Stanach Zjednoczonych jest coraz większe.
Jamie Dimon zwrócił także uwagę, że USA mogą stracić na taryfach w inny sposób. Zaznaczył, że przedstawiciele państw objętych cłami równocześnie z próbą negocjacji w sprawie porozumienia handlowego, toczą także rozmowy z innymi krajami, poszukując nowych rynków zbytu. W tym - jak zaznaczył - chodzi między innymi o Chiny.
Czytaj też: Gospodarka tego kraju w tarapatach? Szef znanego banku nie pozostawia złudzeń
USA i Chiny dojdą do porozumienia?
Obawy, o których mówił Jamie Dimon, a któremu wtórują przedstawiciele biznesu z różnych branży, dotyczą także tego, w którą stronę zmierza amerykańska gospodarka. Ta - jak zaznaczają komentatorzy - zamiast zyskać, może stracić na konflikcie handlowym z Chinami. Wśród obaw, na które wskazują przedsiębiorcy, są te dotyczące rosnących kosztów prowadzenia działalności gospodarczych. Odczuwają to szczególnie te firmy, które w sposób pośredni lub bezpośredni były uzależnione od surowców i innych towarów sprowadzanych z Chin.
W ostatnich dniach wydawało się, że sytuacja zaczyna się normować. Wskazywało na to porozumienie, w którym obie strony konfliktu zobowiązały się do obniżki ceł do 30% z obecnych 145% w przypadku towarów importowanych do USA z Chin oraz do 10% z obecnych 125% na towary z Państwa Środka importowane do Stanów Zjednoczonych. Stawki mają obowiązywać przez 90 dni. To czas na rozmowy w sprawie handlowego porozumienia.
Mimo ustaleń z Genewy przedstawiciele obu państw znów zaczęli sygnalizować, że negocjacje w sprawie umowy handlowej nie będą proste. Ministerstwo Handlu Chin poinformowało w środę, że podejmie kroki prawne przeciwko każdej organizacji lub osobie, która będzie wspierać Stany Zjednoczone w zniechęcaniu do stosowania zaawansowanych chińskich półprzewodników. Wcześniej przed używaniem chińskich chipów przestrzegał Departament Handlu USA, ale następnie wycofał się z wcześniejszego komunikatu.
Zobacz również: Ostateczny koniec wojny handlowej? Szczegóły porozumienia Chin z USA
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję