Od 2 kwietnia, czyli od momentu wprowadzenia taryf celnych przez Donalda Trumpa na niemal cały świat, konflikt między Stanami Zjednoczonymi i Chinami eskalował. Dowodem na to jest wysokość ceł, które były podnoszone, aż osiągnęły wysokość 145% na towary z Chin importowane do USA oraz 125% na amerykańskie towary dostarczane do Państwa Środka.
Co udało się wynegocjować?
Po weekendowych rozmowach w Szwajcarii, w których brali udział przedstawiciele obu państw, ogłoszono tymczasowe obniżenie wzajemnych taryf do 30% z obecnych 145% w przypadku towarów importowanych do USA z Chin oraz do 10% z obecnych 125% na towary z Państwa Środka importowane do Stanów Zjednoczonych. Stawki mają obowiązywać przez 90 dni. To czas na dalsze rozmowy w sprawie porozumienia handlowego między dwoma krajami.
Po ogłoszeniu “zawieszenia wojny handlowej” przedstawiciele obu największych światowych gospodarek przypisywali sobie sukces w negocjacjach, jednocześnie podkreślając, że oba kraje będą pracowały nad tym, aby obniżenie ceł nie było tylko tymczasowym “zawieszeniem broni”.
Podkreślił to w poniedziałek podczas spotkania z dziennikarzami Donald Trump, który przyznał, że Stany Zjednoczone “nie chcą skrzywdzić Chin”. Prezydent USA dodał, że będzie chciał porozmawiać telefonicznie z przywódcą Chin Xi Jinpingiem, co może nastąpić jeszcze w tym tygodniu.
To, że Biały Dom zgodził się na ustępstwa, strona chińska odbiera, jako swój sukces, ponieważ niemal wszystkie podstawowe żądania Pekinu zostały spełnione.
“Stałe środki zaradcze i zdecydowana postawa Chin okazały się niezwykle skuteczne” - można było przeczytać w mediach społecznościowych powiązanych z chińską telewizją CCTV.
Obniżenie ceł i reakcja rynków
Na decyzję o wstrzymaniu taryf zareagowała amerykańska giełda. Akcje spółek technologicznych, które po wprowadzeniu ceł zaczęły tracić, odnotowały gwałtowny wzrost. Chodzi między innymi o Amazon, Apple i Teslę, które w dość mocny sposób odczuły “wojnę handlową”.
90-dniowe wstrzymanie taryf pozwoli także firmom z obu krajów odetchnąć i nadrobić zaległości handlowe. Wiele dostaw towarów w związku z wysokimi cłami zostało wstrzymane. Teraz firmy mogą nadrobić zaległości, co - jak wskazują ekonomiści - powinno mieć pozytywny wpływ na obie gospodarki.
Czytaj też: Celny szok i fala zieleni na giełdzie. Hossa wróciła na giełdę akcji w USA
Chiny zyskały więcej niż USA?
Decyzja o wprowadzeniu ceł - zdaniem specjalistów - miała udowodnić przewagę i niezależność amerykańskiej gospodarki nad innymi rynkami. Efekt - jak zauważają eksperci - może być zupełnie inny. Krok wstecz wykonany przez prezydenta Donalda Trumpa i osiągnięcie niemal wszystkich postulatów ze strony chińskiej stawia władze z Pekinu na dużo lepszej pozycji niż przed rozpoczęciem “wojny handlowej”.
Chiny udowodniły, że Stany Zjednoczone muszą się z nimi liczyć. I wygląda na to, że tak będzie, o czym może świadczyć wypowiedź sekretarza skarbu USA Scotta Bessenta, który przyznał: “A to, co się stało z tymi bardzo wysokimi taryfami... było odpowiednikiem embarga, a żadna ze stron tego nie chce. My chcemy handlu”.
Wciąż mocne stanowisko w sprawie zbliżających się rozmów utrzymują przedstawiciele Pekinu.
„Będziemy zdecydowanie chronić nasze uzasadnione interesy i stać na straży międzynarodowej uczciwości i sprawiedliwości” – powiedział Lin Jian, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Amerykańskie cła mogą być jeszcze niższe, gdy uda się powstrzymać przepływ fentanylu - do czego zmierzają obie strony - co może ostatecznie doprowadzić do zniesienia dodatkowych 20% taryf.
Zobacz również: Koncern zwalnia 15% pracowników. Kryzys w motoryzacji coraz większy?
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję