Warren Buffet, uznawany przez wielu za najwybitniejszego inwestora w historii, swego czasu rozsławił pewien ekonomiczny wskaźnik, nazywając go najlepszym wyznacznikiem tego, czy rynek akcji jest przewartościowany. Od tego momentu nazywany jest on wskaźnikiem Buffeta. Jeśli mielibyśmy mu wierzyć całkowicie, zwiastowałby on giełdową bańkę, która lada moment pęknie. Czy faktycznie powinniśmy się aż tak obawiać?
Na wstępie warto wyjaśnić, czym tak naprawdę jest wskaźnik Buffeta i przede wszystkim, jak się go wylicza. W porównaniu z niektórymi ekonomicznymi wyznacznikami jest to dosyć proste. Chodzi bowiem o stosunek kapitalizacji rynku akcji do PKB USA w ujęciu procentowym.
Przyjęło się, że gdy wynosi on poniżej 75%, oznacza to, że rynek akcji jest mocno niedowartościowany. Jeśli z kolei przebija 115%, to według teorii możemy już mówić wtedy o tworzącej się bańce spekulacyjnej i przewartościowaniu rynku. To ile wynosi teraz?
Wskaźnik Buffeta idzie na rekord
Według najświeższych wyliczeń ów wskaźnik osiągnął wartość 193%. Jeszcze nieco ponad miesiąc temu wynosił 164%. Gdyby więc wierzyć tylko jemu, należałoby spodziewać się pęknięcia bańki oraz potężnego krachu. W końcu to wartości daleko wykraczające poza te teoretycznie świadczące o przewartościowaniu.
Wskaźnik Buffeta
✕
Reklama
Mało tego, niewiele brakuje do rekordowej wartości 205%. Sęk w tym, że gdy ona była odnotowywana, wcale nie poprzedziła pęknięcia bańki i historycznej bessy. Rekord przypadł bowiem na końcówkę stycznia bieżącego roku, a jak wiadomo, giełda pomimo kilku wahań zafundowanych przez decyzje Donalda Trumpa ma się raczej dobrze.
Czy to oznacza, że wskaźnik Buffeta jest kompletnie niewiarygodny? Nie do końca. Z pewnością był bardziej miarodajny w czasach, gdy Buffet go zachwalał. To jednak było ćwierć wieku temu. Od tamtego momentu świat się zmienił. A giełda wraz z nim.
Gdzie wskaźnik Buffeta ma swoje wady?
Jeśli spojrzymy na historyczne wartości wskaźnika Buffeta, zorientujemy się, że niemal nieprzerwanie od dekady znajdują się one w przedziale sugerującym spore przewartościowanie rynku akcji. A przecież w tym czasie wcale nie dochodziło do coraz to kolejnych krachów.
Problem leży bowiem w niedostosowanej do obecnych czasów metodologii wyliczania. Wskaźnik opiera się tylko na amerykańskim PKB, a wiele z notowanych na tamtejszej giełdzie czołowych spółek generuje niemałą część przychodów poza granicami Stanów Zjednoczonych. Innymi słowy, wyliczenia wskaźnika nie uwzględniają globalizacji, która zaszła przez ostatnie ćwierć wieku.
Dodatkowo wskaźnik nie uwzględnia zmian w gospodarce, które zaszły w międzyczasie, przede wszystkim rozwoju sektora technologicznego, który ogólnie jest wysoko wyceniany. Kapitalizacja spółek z tej branży zawyża wartość wskaźnika, choć one same nie zawsze są uznawane za inwestorów za przewartościowane.
To sprawia, że teoretyczne poziomy, o których mowa wyżej, dziś nie są już tak wiarygodne. 115%, które mogły przyprawiać o ciarki w 2001 roku, dziś już nie robią na inwestorach wrażenia. Zresztą, z czasem sam Buffet zaczął zauważać zachodzące na rynkach zmiany i punktował wady wskaźnika. Podkreślał, że nie powinien być on używany jako jedyny wyznacznik kondycji rynku akcji.
Tymczasem inne wskaźniki pokazują inwestorom, że sytuacja na giełdzie nie jest taka zła, jak mógłby sugerować wskaźnik Buffeta. Weźmy na przykład indeks Fear and Greed, który na podstawie kilku giełdowych czynników wylicza, jak przestraszeni lub jak chciwi są obecnie inwestorzy. Jego najnowszy odczyt ma wartość 66 punktów, która znajduje się w przedziale sugerującym chciwość, co pozwala wierzyć, że inwestorzy mają raczej dobre warunki do zarabiania.
Co ciekawe, jeszcze całkiem niedawno, bo na początku kwietnia, odczyty szorowały po dnie. W pewnym momencie wskaźnik zatrzymał się na wartości tylko 3 punktów, które oznaczały ekstremalny strach wśród inwestorów. A jednak świat się dla nich nie skończył, rynek akcji szybko odbił się po krótkim krachu i już stratę całkowicie odrobił.
Fear and Greed Index
✕Źródło: CNN
Reklama
Giełda w Chicago (CBOE) sporządza z kolei indeks VIX, określany wskaźnikiem zmienności rynkowej. Jeszcze niedawno jego wartości wykraczały ponad poziom 50 punktów, co sugerowało ogromne wahania na rynku. Tymczasem najnowsze odczyty przyjmują już wartości w okolicach 20 punktów, co wskazuje normalną, umiarkowaną zmienność.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję