Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
profile icon
Reklama

Niesłychane odrodzenie argentyńskiej gospodarki. Tylko jakim kosztem?

W ostatnim czasie mówi się głównie o zmianie polityki gospodarczej w USA, problemach Niemiec czy Chin. Zdecydowanie mniej uwagi zwraca się za to na Argentynę, w której to dopiero dzieje się istny przewrót. Odkąd na czele państwa stanął Javier Milei, prawicowy zwolennik otwartego rynku, gospodarka zaczęła się odradzać w imponującym, wręcz trudnym do uwierzenia tempie. Tylko jakim kosztem?

Niesłychane odrodzenie argentyńskiej gospodarki. Tylko jakim kosztem?
JUAN MABROMATA/AFP/East News
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop
  • Jak wyglądały bezkompromisowe reformy w Argentynie?
  • Efekty już zaczynają być widoczne
  • Cena i konsekwencje reform

Zaczyna się nowa Argentyna

Jeszcze rok temu gospodarka Argentyny była w naprawdę nieciekawym miejscu. Zmęczone dotychczasowymi rządami społeczeństwo w grudniu ubiegłego roku wybrało na prezydenta Javiera Milei, który od początku był postacią kontrowersyjną. Większość Argentyńczyków uwierzyła mu jednak, że będzie on w stanie naprowadzić gospodarkę i ekonomię kraju na właściwe tory. Polityk jest bowiem z wykształcenia ekonomistą i miał bardzo konkretny plan naprawczy, który wprowadził natychmiast. Sęk w tym, że ten plan kompletnie nie brał jeńców, ale o tym w dalszej części tekstu.

Milei niemal natychmiast zaczął ciąć państwowe koszty, a jego pierwsze decyzje były bardzo stanowcze. Znacząco ograniczył wydatki socjalne rządu. Mało tego, zamroził też pensje, by te nie rosły w nieskończoność razem z cenami, co napędzało błędne koło inflacji. Dodatkowo znacząco ograniczył koszty państwowe, zamykając wiele instytucji i zwalniając tysiące urzędników. Usnął aż 9 z dotychczasowych 18 ministerstw, twierdząc, że tamte tylko ciągnęły pieniądze, a do funkcjonowania państwa nie były potrzebne.

nieslychane odrodzenie argentynskiej gospodarki tylko jakim kosztem grafika numer 1nieslychane odrodzenie argentynskiej gospodarki tylko jakim kosztem grafika numer 1
Inflacja r/r
Źródło: Trading Economics

Pozytywne efekty tych zmian nie były widoczne od razu. Musiało minąć kilka miesięcy, zanim zastosowane zabiegi faktycznie zaczęły uzdrawiać tamtejszą gospodarkę. Jeszcze w kwietniu inflacja r/r w Argentynie wynosiła 292%. Dla kontekstu, gdy w naszym kraju 2 lata temu narzekano na ogromną inflację, wówczas wynosiła ona "tylko" 18%. Od tamtego czasu zaczęła jednak maleć, a w październiku osiągnęła pułap 193%. Wciąż dużo, ale jednak znacznie mniej. Prognozy ekspertów, w tym chociażby JP Morgan sugerują, że taki trend utrzyma się w najbliższych miesiącach. Ci sami analitycy zapowiadają także znaczący wzrost PKB Argentyny. W przyszłym roku ma on wynieść aż 8,5%, co czyni ten kraj jednym z najprężniej rozwijających się na świecie.

 

Czytaj także: Niemcy w potrzasku. Potrzebne dodatkowe 800 mld euro i zmiana konstytucji

 

Geniusz czy szarlatan?

Reklama

Milei jeszcze przed objęciem urzędu prezydenta doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego plan, choć obiecujący, jest bezkompromisowy. Wiedział, jakie konsekwencje może ponieść społeczeństwo, ale uznał to za ryzyko, które jest gotowy ponieść. Właśnie dlatego swoją pierwszą prezydencką przemowę zaczął od takich słów:

Proszę was o zaufanie i cierpliwość. Minie trochę czasu, zanim będziemy mogli zebrać owoc naszych gospodarczych i finansowych reform - przekazał narodowi

Nie wszyscy jednak cierpliwością się wykazali. Trudno im się zresztą dziwić, bo decyzje Milei, szczególnie te wynikające z zamrożenia pensji, wpakowały sporą część Argentyńczyków w trudną sytuację, z którą musieli radzić sobie sami. Według szacunków przez jego decyzję 16% obywateli żyje w biedzie, a aż 16,5% poniżej poziomu ubóstwa. Sklepowe półki są więc pełne, bo w wyniku działań Milei znacząco zwiększyła się podaż, ale takie pozostają, zamiast pustoszeć pod koniec dnia. Mało kogo stać bowiem na te produkty. Znaczna część Argentyńczyków musi rezygnować z najpotrzebniejszych rzeczy. Dobitnie widać to po wynikach sprzedażowych aptek. Te spadły o mniej więcej połowę, co pokazuje, że ludzie, szczególnie seniorzy, naprawdę zostali postawieni w sytuacji, w której muszą wybierać między lekami a jedzeniem.

nieslychane odrodzenie argentynskiej gospodarki tylko jakim kosztem grafika numer 3nieslychane odrodzenie argentynskiej gospodarki tylko jakim kosztem grafika numer 3
Źródło:LUIS ROBAYO/AFP/East News

Ten przykry stan przejściowy sprawił, że społeczeństwo zaczęło się buntować. W końcu obecna bieda dotyka ich bezpośrednio, a przyszły dobrobyt jest jeszcze zbyt daleki, by był namacalny. W ostatnich miesiącach na ulicach argentyńskich miast doszło do szeregu protestów. W każdym z nich brały udział dziesiątki tysięcy obywateli. Niestety, w niektórych przypadkach przeradzały się one w brutalne zamieszki.

nieslychane odrodzenie argentynskiej gospodarki tylko jakim kosztem grafika numer 4nieslychane odrodzenie argentynskiej gospodarki tylko jakim kosztem grafika numer 4
Źródło: Rex Features/East News

Milei był na to jednak przygotowany. Jeśli w najbliższym czasie nie zostanie wybrany rząd, który nie zgodzi się z jego polityką, ta będzie kontynuowana bez względu na to, ilu Argentyńczyków wyjdzie na ulice. Nie ma wątpliwości, że obecny prezydent będzie za jakiś czas postacią ocenianą bardzo niejednoznacznie. Część z pewnością będzie widziało w nim bohatera, ojca założyciela nowej, lepszej Argentyny. Inni natomiast będą mówili o potworze, który konkretnie ich rodzinę wpędził w skrajną biedę.

Czytaj także: Strefa euro ucierpi na realizacji protekcjonistycznych planów Donalda Trumpa


Michał Fitz

Michał Fitz

Z wykształcenia geodeta, z pasji dziennikarz. W swoich tekstach stawia na profesjonalizm i przystępność


Tematy

PKBArgentyna

Javier Milei

inflacja r/r

inflacja

reformy

Zamieszki

protesty

bieda

ubóstwopopytJP Morgan
komentarze

Komentarze

Sortuj według:  Najistotniejsze

  • Najnowsze
  • Najstarsze

Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję

Reklama
Reklama