Reklama
WIG82 743,85+1,45%
WIG202 434,74+1,67%
EUR / PLN4,31-0,06%
USD / PLN3,99-0,02%
CHF / PLN4,42+0,18%
GBP / PLN5,04+0,13%
EUR / USD1,08-0,04%
DAX18 495,23+0,10%
FT-SE7 965,25+0,42%
CAC 408 227,26+0,27%
DJI39 839,23+0,20%
S&P 5005 248,49+0,86%
ROPA BRENT86,36+0,77%
ROPA WTI82,41+0,84%
ZŁOTO2 207,76+0,73%
SREBRO24,57+0,00%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

jen

Mimo, że II Wojna Światowa zakończyła się klęską państw Osi, druga połowa XX wieku była dla Japonii okresem rozkwitu i dosłownej odbudowy przedwojennej potęgi. Kraj Kwitnącej Wiśni stał się wzorem dla wschodnich i zachodnich gospodarek. Nowa konstytucja, wysoki poziom edukacji i liczne inwestycje sprawiły, że od lat 60 Japonia produkowała mnóstwo sprzętu elektronicznego, rewolucjonizowała przemysł, przełamywała bariery technologiczne, eksportując swoje produkty na cały świat. Tym sposobem wskaźniki ekonomiczne wciąż rosły, a w latach 80 japońskie miasta stały się symbolem nowoczesności, a nawet przyszłości znanej z filmów science-fiction. Coś musiało jednak pójść nie tak, skoro piszemy o tym w cyklu poświęconym największym kryzysom finansowym. I poszło. Co konkretnie?

 

Znów można odwołać się tu do klasycznych terminów związanych z kryzysem: cyklu koniunkturalnego (po wojnie zniszczona, ale w pewnym sensie oczyszczona gospodarczo Japonia była idealnym gruntem pod inwestycje i rozbudowę, przechodząc w okres ożywienia i rozkwitu) oraz bańki spekulacyjnej. Sprawa byłaby jednak zbyt prosta. Musimy pamiętać że omawiany kryzys miał jedynie lokalny charakter. W dużej mierze wynikł ze specyfiki japońskiej kultury i gospodarki (szczególnie w tamtych latach). Nie sposób więc przedstawić całej sytuacji, bez omówienia szerszego kontekstu japońskiej „Straconej Dekady”.

 

„Cud gospodarczy” w zamkniętym ekosystemie

Reklama

Japoński cud gospodarczy (faza ożywienia i rozkwitu), skończył się w 1990 roku. Bezpośrednim winnym okazała się bańka spekulacyjna, pośrednim - pukająca do drzwi globalizacja.

 

Azjatyckie tygrysy: Korea Południowa czy Tajwan, przechwytując japońskie wzory gospodarcze (nastawienie na inwestycje, produkcje i eksport), stały się dla Japonii groźną i skuteczną konkurencją eksportującą swoje towary na zachód. W dodatku światowe mocarstwa doprowadziły do otwarcia się Japońskiej gospodarki na produkty importowane. Krajowi inwestorzy i producenci musieli więc radzić sobie z konkurencją zarówno międzynarodową, jak i tą na własnym poletku. Znacznie zachwiało to odizolowaną od reszty świata w czasach Zimnej Wojny Japonią, wspieraną do tej pory przez USA. Wewnętrzne przedsiębiorstwa w większości przypadków nie wytrzymywały zagranicznej konkurencji, zalewającej japoński rynek swoimi towarami.

 

Keiretsu, banki i...

Należy zwrócić także uwagę na charakterystyczne dla japońskiej gospodarki powiązania między firmami tworzącymi swego rodzaju kartele i konglomeraty zwane Keiretsu (przed wojną w Japonii dominowały organizacje podobne do Keiretsu, zlikwidowane w czasie amerykańskiej okupacji – Zaibatsu). W czasach cudu gospodarczego większe firmy wiązały się ze sobą, wykupując wzajemnie udziały, dzieląc kapitałem i zyskami. Nad porządkiem panowały natomiast japońskie władze, od czasu do czasu decydując się na interwencje. Z jednej strony sprawiało to, że przedsiębiorstwa nie konkurowały ze sobą na zagranicznych rynkach, uzupełniając je solidarnie swoimi produktami. Z drugiej groziło oczywistym efektem domina.

Reklama

 

W systemie Keiretsu powiązane były również, ściśle stosujące się do zaleceń rządu i banku centralnego banki komercyjne, działające jednak w myśl zasady "narodowej solidarności". Często dopuszczano więc sytuacje, w których bank na bardzo korzystnych warunkach udzielał korporacjom kredytów, które tworzył konsolidując ulokowane w nim oszczędności. Firmy wykorzystywały je na nowe inwestycje czy zakup nieruchomości. W przypadku jakichkolwiek problemów do akcji wkraczało natomiast ministerstwo. Cały ten finansowy ekosystem opierał się więc nie na konkurencji, ale solidarności - bank pilnował firmy, firma banku, a ich obydwu japoński rząd. W końcu wszystkie instytucje były od siebie zależne.

 

Aprecjacja Jena

W wyniku porozumienia Plaza Accord zawiązanego w 1985 roku, między Francją, Niemcami, USA, Wielką Brytanią i , Japonia, doprowadzono do osłabienia dolara w stosunku do niemieckiej marki i japońskiego Jena, tak by amerykańskie produkty, znów stały się konkurencyjne dla eksportu. Negatywnie odbiło się to jednak na cenie jena, która wzrastając obniżyła konkurencyjność eksportowanych z Japonii produktów.

Władze starały się ratować sytuację obniżką stóp procentowych. Jeszcze tańsze kredyty doprowadziły jednak do boomu na rynku nieruchomości i akcji oraz nienaturalnego wzrostu ich cen. Rząd bojąc się możliwej bańki spekulacyjnej w odpowiedzi na sytuację, zwiększył stopy procentowe. Niestety bańka spekulacyjna nie wytrzymała napięcia – pękła w 1990 roku. Tym sposobem ceny nieruchomości automatycznie spadły do normalnego poziomu, firmy nie miały pieniędzy na spłatę pobranych na ich zakup kredytów, a Index Nikeii poszybował gwałtownie w dół...

Reklama

 

Po pierwsze - nie szkodzić...

Kolejne zabiegi rządu, oparte na Keynesizmie, szkodziły zamiast leczyć. Między innymi udzielano pożyczek przynoszącym straty przedsiębiorstwom. Wszystkie działania złożyły się na wiele pakietów antykryzysowych (wartych setki bilionów jenów), które nie odniosły jednak sukcesu. Pochodzące z nich pieniądze często wykorzystywane były na niepotrzebne inwestycje - np. prace publiczne. Japonia lat 90 była jednak krajem o znakomicie rozbudowanej infrastrukturze. Nie potrzebowała nowych dróg, mostów itd. Sytuacja wyglądała przecież zupełnie inaczej niż po drugiej wojnie światowej. Wydaje się wręcz, że rząd powinien pozwolić utonąć zarażonym bakterią kryzysu przedsiębiorstwom i bankom...

 

Tymczasem utworzono nawet fundusz skupu RCC (Resolution and Collection Corporation), zajmujący się skupowaniem złych długów i restrukturyzacją firm będących w złej kondycji finansowej. Zła sytuacja banków, nie potrafiących ściągnąć z powrotem udzielonych kredytów, przełożyła się na brak zaufania klientów do tych instytucji. Przestali więc korzystać z ich usług lokując oszczędności w inny sposób, niż w bankowych depozytach.

 

Stracona dekada

Reklama

Wszystkie te wydarzenia wpędziły Japonię w trwającą do dzisiaj deflację. Nie pomogła nawet spóźniona obniżka stóp procentowych do poziomu zera. Choć PKB utrzymywało się początkowo na niezłym poziomie, później zaliczyło spory spadek. Niezbyt wrażliwe na całą sytuację okazało się bezrobocie, które zatrzymało się na niewysokim poziomie 5% (wcześniej około 2%). Bardzo mocno oberwało się cenom ziemi i nieruchomości. Depresyjna sytuacja doprowadziła także do wysokiego wzrostu samobójstw.

 

Przypadek japońskiego kryzysu to sprawa dosyć dziwna i zagmatwana. Sytuacja przypominała trochę kryzys 2008, jednak w tym przypadku oprócz błędnych decyzji władz i banków, pod uwagę wziąć trzeba również uwarunkowania kulturowe.

Czytaj więcej