Czwartek przynosi dalsze spadki dolara na szerokim rynku, choć zmiany są kosmetyczne. Uwagę zwraca wyraźne osłabienie się rosyjskiego rubla, który traci po doniesieniach prasowych związanych z sankcjami, jakie planuje nałożyć Biały Dom na Rosję - mają one m.in. dotknąć rosyjski dług poprzez zakaz kupowania tamtejszych obligacji przez amerykańskie instytucje finansowe. Wracając do dolara to nadal jego słabość oparta jest o dwa elementy - oscylujące nisko jak na ostatnie kilkanaście dni rentowności amerykańskich obligacji i utrzymujący się relatywnie dobry sentyment na Wall Street.
ale podczas handlu w Azji kontrakty nie kontynuowały spadków, a handel w Europie rozpoczął się od próby powrotu w rejon wczorajszych maksimów. Globalny tryb risk-on podobnie jak wczoraj nie sprzyja tzw. walutom bezpiecznym, jak USD, CHF i JPY. Ponownie wyraźnie premiowane są walut Antypodów, które są najsilniejsze w przestrzeni G-10. Dolara australijskiego wsparły dobre dane z rynku pracy - zatrudnienie w marcu wzrosło o 70,7 tys. etatów. Zaraz za nimi plasuje się korona szwedzka. To wpisuje się w tzw. globalną strategię reflacyjną, którą próbują rozgrywać rynki.
Wczorajsze wystąpienie szefa FED w waszyngtońskim Klubie Ekonomicznym nie wniosło nic nowego do obrazu rynku. Powell bronił dotychczasowej polityki i podejścia banku centralnego, dając do zrozumienia, że bank centralny podejmie decyzje nt. zmian w polityce monetarnej do