Kursy walut: peso (MXN), forint (HUF), złoty (PLN) i rand (ZAR) w grupie najsłabszych - globalny risk-off - rosnącą presją na EM

Nowy tydzień zaczyna się od umocnienia dolara, a dominować zaczynają obawy inflacyjne. Nastroje w Azji zepsuły słabe dane nt. PKB w Chinach (w III kwartale wzrost gospodarczy wyhamował do 4,9 proc. r/r przy oczekiwaniach 5,2 proc. r/r, a produkcja przemysłowa w październiku wyniosła zaledwie 3,1 proc. r/r), chociaż szef Ludowego Banku Chin zapewnił, że sytuacja jest uważnie monitorowana i decydenci nie dopuszczą do pojawienia się ryzyka systemowego (m.in. w kontekście ryzyka bankructwa niektórych firm).
Pośród walut G-10 najgorzej radzą sobie korony skandynawskie (tradycyjnie podwyższona beta na ryzyko), ale i też
a także "kontrolowane przecieki" o możliwości zwiększenia skali programu skupu aktywów, który ma zastąpić pandemiczny PEPP na wiosnę przyszłego roku. Podobnie wygląda sytuacja z funtem, który nie wchodzi zbytnio w korektę, chociaż jest po sporych wzrostach z zeszłego tygodnia - to zasługa komentarza prezesa BOE, że bank centralny będzie zmuszony do działania w celu ograniczenia wzrostu inflacji - to podbija oczekiwania na podwyżkę stóp jeszcze w tym roku.
Dzisiaj w kalendarzu mamy dane z USA nt. dynamiki produkcji przemysłowej za wrzesień (oczekiwania 0,2 proc. m/m). W centrum zainteresowania pozostaną rentowności obligacji, które powróciły do wzrostów i naruszyły dzisiaj poziom 1,60 proc. (10-letnie). Po niezłych danych nt. sprzedaży detalicznej w USA we wrześniu, wzrosły nieco oczekiwania, co do pierwszej podwyżki stóp przez FED.
Czy słabsze dane z Chin to mocne zaskoczenie biorąc pod uwagę informacje z ostatnich tygodni w temacie tzw. kryzysu energetycznego? Pośrednio tak, gdyż mogą one wskazywać, że tamtejsi decydenci stają przed dość poważnymi wyzwaniami - IV kwartał najprawdopodobniej będzie jeszcze gorszy. Nie wystarczy już po raz kolejny obniżyć stopę rezerw obowiązkowych dla banków, co najpewniej stanie się w najbliższych dniach, gdyż mamy szereg problemów systemowych. Od tego jak szybko uda się je złagodzić, zależeć będzie to, czy problemy Chin nie rozleją się na resztę świata. Czy, zatem teraz powinniśmy się tym przejmować?
mimo nieformalnych nacisków dyplomatycznych OPEC nie widzi problemu w drożejącej ropie i niewykluczone, że stawia jakieś ekstra warunki polityczne w zamian za decyzje o ewentualnym zwiększeniu wydobycia. To jednak generuje strach przed podwyższoną inflacją i jej długoterminowymi skutkami. Niezłe dane z USA, jakie napłynęły w piątek, tonują na razie spekulacje o stagflacji, która miałaby fatalne przełożenie na globalny sentyment. Niemniej warto uważnie przyglądać się temu, na ile czynniki hamujące globalny wzrost gospodarczy, nadal można traktować jako przejściowe.
USDJPY to para, która korzysta na ostatnim podbiciu rentowności amerykańskich obligacji (10-letnie w ciągu 2 dni wzrosły z okolic 1,50 proc. do 1,60 proc.). Co ciekawe, reakcji nie było jak te wcześniej korygowały wzrosty - USDJPY kręcił się w miejscu. Wtedy wytłumaczeniem było to, że jen zwyczajowo nie korzysta na lepszych nastrojach na rynkach akcji. Teoretycznie, zatem mamy sytuację w której możemy średnioterminowo żonglować argumentami za wzrostem USDJPY, o ile nie pojawią się mocniejsze obawy o stagflację. Wtedy rentowności obligacji być może zahamowałyby wzrosty (bo nie byłoby jasne jak zachowają się banki centralne), ale za to rynki akcji mocniej runęłyby w dół.
Wykres dzienny USDJPY
Układ techniczny na USDJPY nadal wskazuje na silny trend wzrostowy, chociaż rynek kręci się na średnioterminowych szczytach z jesieni 2018 r. - szczyt wypadł w październiku przy 114,53. Niewykluczone, że zostanie on naruszony. Teoretycznie jednak jest też miejsce do niewielkiej korekty - krótkoterminowa linia trendu wzrostowego, oraz poziome wsparcie wskazują na rejon 113,15.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję