Najnowsze dane z amerykańskiego rynku pracy za sierpień wymagają kilku zdań komentarza ze względu na pojawiające się w nich ważne sygnały.
Zacznijmy od dobrych wiadomości. Zatrudnienie w tzw. sektorach pozarolniczych (non-farm payrolls) wspięło się ponownie na rekordowy poziom (156,4 mln etatów). Pod tym względem nie widać na szczęście recesji, co najwyżej konsekwentne spowolnienie (normalizację) tempa wzrostu. W sierpniu wzrost zatrudnienia wyniósł 2 proc. rok do roku, co jest tempem najsłabszym od 29 miesięcy (ale i tak ciągle przyzwoitym).
Jeśli już doszukiwać się czegoś bardziej negatywnego w raporcie payrolls, to takim elementem jest zatrudnienie w agencjach pracy tymczasowej (temporary help services). Ze względu na elastyczny charakter tej formy zatrudnienia, jest ono traktowane jako wskaźnik mogący najszybciej pokazywać zmiany trendu na rynku pracy. Zatrudnienie tymczasowe w sierpniu kontynuowało spadek i znalazło się na poziomie najniższym od 23 miesięcy (2,94 mln). Trzeba przyznać, że z historycznego punktu widzenia tak znaczące pogorszenie może być traktowane jako niepokojący sygnał.
Równie zastanawiający się sierpniowy wzrost stopy bezrobocia, która - co prawda jest ciągle relatywnie niska (3,8 proc.) - ale jednak urosła do poziomu najwyższego od półtora roku. Historycznie wzrost bezrobocia do 1,5-rocznego maksimum z cyklicznego dna był negatywnym sygnałem i dla gospodarki, i dla rynku akcji.
Co mogłoby sprawić, że "tym razem będzie inaczej" i wzrostu bezrobocia nie należy, przynajmniej na razie, postrzegać tak negatywnie, jak wynikałoby z czysto mechanicznej interpretacji? W komentarzach część eko