Ostatnie dni przynoszą bardzo interesujące zmiany na rynku walutowym. Po trwającej ponad rok dominacji dolara amerykańskiego, obecnie obserwujemy rysującą się korektę. A może i coś więcej. O ryzyku umocnienia amerykańskiej waluty w kontekście Dollar Milkshake Theory pisałem w ubiegłym tygodniu. Gwoli krótkiego przypomnienia chodziło o sytuację, w której USD zaczyna się umacniać w niekontrolowany sposób, generując ogromne ryzyko dla całego systemu monetarnego. Ryzyko związane z zadłużeniem w USD, zwłaszcza poza USA. W przypadku rozpędzającego się umocnienia dolara miałaby wówczas prawo pojawić się panika jego zakupów i tzw. short squeeze. Ideę problemu oddaje kwestia dobrze znanych w naszym kraju kredytów frankowych z lat 2007-2008. Gdy po kilku latach CHF w relacji do PLN wyraźnie się umocnił, był to potężny problem dla kredytobiorców. Teraz ryzyko to dotyczy skali globalnej i USD.
Można założyć, że bankierom centralnym i rządom wymknięcie się problemu dolarowego zadłużenia jest nie na rękę. W ramach koordynowanej na poziomie Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) w Bazylei polityki największych banków centralnych podejmowane są na cyklicznych spotkaniach decyzje, które mają co do zasady utrzymać w ryzach zmienność na rynku walutowym, przynajmniej w odniesieniu do najważniejszych walut.
W poprzednich kwartałach silnie rósł indeks dolara, co było w przeważającej mierze zasługą słabości jena i euro, które stanowią w nim ponad 70% udział (euro 57,6%, jen 13,6%). Z jednej strony kontrast euro i jena vs. dolara wzmacniała sama polityka monetarna. O ile bowiem ze strony Fedu od listopada pojawiły się już czytelne sygnały zm