Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Giełdowa numerologia - czy rynkowe cykle zadziałają?

|
selectedselectedselected
Giełdowa numerologia - czy rynkowe cykle zadziałają? | FXMAG INWESTOR
pexels.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Czteroletni „cykl prezydencki” to jeden z najbardziej interesujących fenomenów obserwowanych od dziesięcioleci na amerykańskim rynku akcji. Od 90 lat spekulant, który kupiłby indeks S&P 500 na koniec III kwartału w drugim roku po wyborach prezydenckich w USA i trzymał ten indeks przez następne 5 kwartałów do końca roku przedwyborczego, osiągnąłby zysk. Czasami ten zysk, osiągany w trakcie trwającej 15 miesięcy transakcji, bywał naprawdę duży – przekraczał bowiem 30, a nawet 40 proc. (zakupy na koniec września 2002, 1998, 1994, 1990, 1982, 1974, 1962, 1954, 1942 czy 1934), czasami był mniejszy niż 10 proc. (zakupy na koniec września 2014, 2006, 1986, 1978, 1946 i 1938), ale zawsze był. Innymi słowy, w trakcie tych 22 rzutów monetą (zysk albo strata) z okresu minionych niemal 90 lat za każdym razem wypadał „orzeł”. Kolejny test tej, niezawodnej od prawie 90 lat, strategii spekulacyjnej nadejdzie w okresie 30 września 2022 - 31 grudnia 2023.

Wyprzedzić przyszłość

Wyjaśnienie fenomenu „cyklu prezydenckiego” na rynku akcji w USA wydaje się dosyć proste. Urzędująca w Białym Domu ekipa – Demokratów czy też Republikanów - co 4 lata próbuje zwiększyć swe szanse na reelekcję, prowadząc przed następnymi wyborami politykę gospodarczą, której celem jest sprawienie, by w okresie kampanii wyborczej elektorat był jak najbardziej zadowolony. Rynek akcji co 4 lata zaczyna dyskontować te działania amerykańskiego rządu z dużym wyprzedzeniem, co daje opisany powyżej efekt.

Oczywiście kiedyś ta strategia zawiedzie. I można obawiać się, że gdy to nastąpi, skala niepowodzenia spekulantów będzie ogromna. Tak stało się podczas Wielkiej Depresji, gdy poniesiona w wyniku stosowania tego podejścia strata w okresie od końca III kw. 1930 do końca 1931 roku byłaby potężna.

Z utrzymywanym w USA regularnie od prawie ćwierć tysiąclecia czteroletnim rytmem wyborów prezydenckich wiąże się jeszcze jedna kwestia. Otóż od 1900 roku tylko jeden prezydent Stanów Zjednoczonych, któremu w drugiej połowie pierwszej kadencji zdarzyła się gospodarcza recesja, zdołał wywalczyć reelekcję. Był to William McKinley. Nawiasem mówiąc, losy tego amerykańskiego prezydenta ściśle wiązały się z Polską. W młodości McKinley mieszkał w Ohio, w miejscowości o nazwie Poland, a umarł w 1901 roku – już w trakcie swojej drugiej kadencji – zastrzelony przez anarchistę polskiego pochodzenia, Leona Czołgosza. Internetowe trolle twierdzą, że powodem tego zamachu była wymierzona w interesy imperium brytyjskiego propozycja McKinleya, dotycząca zbudowania panamerykańskiej linii kolejowej połączonej przez Alaskę i Syberię z Rosją i Europą. Coś w tym może być, bo w końcu rosyjskiego cara Aleksandra II, który sprzedał USA Alaskę za 7,2 mln dolarów, zabił również Polak – Ignacy Hryniewiecki.

Później już wszyscy prezydenci USA, którzy w drugiej połowie swojej kadencji nadziali się na gospodarczą recesję, przegrywali walkę o reelekcję: William Taft w 1912, Herbert Hoover w 1932, Jimmy Carter w 1980, a George H.W. Bush w 1992. Ostatnim prezydentem USA będącym ofiarą tej prawidłowości był Donald Trump, wyeliminowany z gry o drugą kadencję przez covidową depresję gospodarczą, która nadeszła w roku wyborów prezydenckich (2020).

Reklama

Gospodarcza recesja w USA nie stanowi zbyt wielkiego zagrożenia dla urzędującej w Białym Domu administracji, jeśli rozegra się w pierwszej połowie czteroletniej kadencji. Bieżący rok jest więc ostatnim, w którym teoretycznie w gospodarce USA mogłaby się rozegrać recesja, nie przekreślając szans Partii Demokratycznej na zwycięstwo swego kandydata w wyborach prezydenckich w listopadzie 2024.

Recesja vs reelekcja

Znaczący sygnał ostrzegający przed gospodarczą recesją pojawiał się na przełomie marca i kwietnia br. Wtedy na rynku obligacji skarbowych w USA doszło do krótkotrwałej inwersji krzywej rentowności, czyli wzrostu rentowności 2-letnich obligacji skarbowych powyżej poziomu rentowności 10-letnich. Pomimo wyrażanych od dawna sugestii, że to zjawisko już nie ma takiego znaczenia jak w przeszłości, taka inwersja krzywej poprzedziła w 2019 roku covidową depresję z 2020 roku, co jest szokujące, bo przecież rynek obligacji nie mógł mieć pojęcia o nadchodzącej pandemii. Tego typu inwersje krzywej rentowności ostrzegały również z wyprzedzeniem przed recesjami w USA z lat 2007-2009 i 2001 roku. W pierwszym kwartale br. już mieliśmy do czynienia z niewielkim, ale jednak spadkiem realnego PKB w USA (chociaż dynamika roczna pozostała dodatnia), a w warunkach tempa inflacji najwyższego od 40 lat, podmywającego realną siłę nabywczą konsumentów, w USA spokojnie można sobie wyobrazić powtórkę tego zjawiska w kolejnych kwartałach.

Cykl dekadowy

Z powyższym wiąże się jeszcze innych rynkowy fenomen, już dawno rozpoznany w Stanach Zjednoczonych, który jednak w przeciwieństwie do 4-letniego „cyklu prezydenckiego” raczej nie ma jakiegokolwiek racjonalnego wytłumaczenia. Chodzi o tzw. „decennial pattern”, czyli cykl dekadowy, zgodnie z którym początek dekady – okres lat o datach kończących się cyframi 0, 1 i 2 – jest „zwykle” okresem słabej, w porównaniu do reszty dekady, koniunktury na rynku akcji. Każdy, kto nadział się na tąpnięcie na rynkach akcji w 2011 roku, przeżył bessę z lat 2000-2002 czy też pamięta słabość rynków akcji z lat 1990-1992, natychmiast zrozumie o co chodzi.

Strategia kupowania amerykańskich akcji w połowie roku dekady z dwójką na końcu daty zawiodła w okresie minionych 100 lat jedynie raz – w 1972 roku. Wtedy do gry wkroczyły jednak realia – załamanie się systemu kursów walutowych stałych, względem wymienialnego na złoto – w transakcjach rządowych – amerykańskiego dolara wprowadzonego po II Wojnie Światowej w Bretton Woods oraz de facto przegrana przez USA wojna w Wietnamie (Sajgon upadł na początku 1975 roku), spowodowały bardzo silne zakłócenie tego rytmu. Obecnie podobnym wyzwaniem dla Stanów Zjednoczonych może być konflikt na Ukrainie.

Co ciekawe, ów cykl dekadowy był również bardzo widoczny w krótkiej historii GPW. Nikt, kto kupił polskie akcje w czerwcu 1992, lipcu 2002 czy maju 2012 raczej nie żałował później swej decyzji. Gdy piszę te słowa mamy czerwiec 2022 roku…

Giełdowa numerologia - czy rynkowe cykle zadziałają? - 1Giełdowa numerologia - czy rynkowe cykle zadziałają? - 1

Cykle w harmonii

Reklama

Czteroletni „cykl prezydencki” i dziesięcioletni „cykl dekadowy” synchronizują się ze sobą co 20 lat. Mamy rok 2022, czyli układ obu rynkowych cykli, tak jak w latach 2002, 1982, 1962, 1942 i 1922. I teraz robi się ciekawie, bo 4 z tych 5 dat (2002, 1982, 1942 i 1922), to jedne z najlepszych momentów na kupno amerykańskich akcji w historii. Październik 2002 to dołek rozpoczętej w marcu 2000 wielkiej bessy na rynku akcji spółek „technologicznych” (IT i telekomunikacja), sierpień 1982 to dołek w ujęciu realnym (po uwzględnieniu szalejącej wtedy inflacji) bessy rozpoczętej w 1966 roku, kwiecień 1942 to moment, w którym Amerykanie otrząsnęli się z szoku wywołanego japońskim atakiem na Pearl Harbor i rozpoczęli działania, które ostatecznie doprowadziły ich po zwycięstwa w II Wojnie Światowej nad Japonią, Niemcami i Włochami, zaś lata 1921-1923 (po pandemii grypy „hiszpanki”!), to ostatni okres w miarę niskich cen akcji przed nadejściem na rynku kapitałowym „szalonych lat 20-tych”. Zakupy akcji w piątym z tych precedensów dla obecnej sytuacji, czyli w 1962 roku, też nikomu nie zrobiłyby krzywdy, chociaż w ujęciu realnym (po uwzględnieniu tempa inflacji) ówczesna dekadowa hossa skończyła się już 4 lata później.

Mnożenie cykli gospodarczo-rynkowych może tylko nadmiernie komplikować rozważania, ale warto w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednym tego typu zjawisku. Już 100 lat temu zidentyfikowany został przez brytyjskiego ekonomistę Josepha Kitchina średnio 40-miesięczny podstawowy cykl koniunktury gospodarczej (cykl wykorzystania istniejących mocy produkcyjnych). W ciągu minionych ponad 30 lat działał on na GPW z zadziwiającą regularnością (dołki WIG-u w czerwcu 1992, marcu 1995, październiku 1998, październiku 2001, lipcu 2002, maju 2004, lutym 2009, maju 2012 i styczniu 2016). Później covidowa katastrofa zaburzyła tą regularność. Ale dwa 40-miesięczne cykle Kitchina składają się na ten, który ochrzciłem mianem cyklu 6,(66)-letniego (2x40 miesięcy to 80 miesięcy, czyli 6 lat i 8 miesięcy czyli 6,(66) lat). Ten cykl dał nam na GPW spektakularne okazje do zakupów akcji po promocyjnych cenach w marcu 1995, lipcu 2002, lutym 2009 i styczniu 2016. Zgodnie z tym rytmem, kolejna tego typu okazja powinna nadejść w drugiej połowie bieżącego roku, gdzieś w okolicach września (80 miesięcy, czyli 6 lat i 8 miesięcy po poprzednim minimum tego cyklu ze stycznia 2016).

Giełdowa numerologia - czy rynkowe cykle zadziałają? - 2Giełdowa numerologia - czy rynkowe cykle zadziałają? - 2

Cykle w starciu z koniunkturą

Mamy więc różne cykle rynkowe, które w najbliższych miesiącach powinny osiągnąć swe minima: cykl 6,(66)-letni, czyli podwójny cykl Kitchina sugeruje okolice września br., 4-letni „cykl prezydencki” sugeruje koniec września jako optymalny moment na kupno akcji oraz „decennial pattern” podpowiadający na podstawie doświadczeń z okresu minionych 30 lat już okres maja-lipca jako potencjalnego terminu kluczowego dołka WIG-u.

Czy opisane powyżej zależności się sprawdzą? No cóż, w dużej mierze będzie to zależeć od Ukraińców i ich zdolności do – przy wsparciu USA, Wielkiej Brytanii, Polski itd. - przynajmniej zahamowania, o ile nie odparcia rosyjskiej agresji. Jeśli im się to nie uda, to kwestie koniunktury giełdowej dosyć szybko przestaną być dla nas aż tak istotne…

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Wojciech Białek

Wojciech Białek

analizuje rynki finansowe już od 1995 roku, gdy rozpoczął pracę w biurach maklerskich DM Magnus i RDM Polonia w Krakowie. W latach 1999-2008 pracował jako zarządzający, a następnie główny analityk w SEB TFI. W latach 2009-2019 roku był głównym analitykiem CDM Pekao. Od 2008 roku autor poświęconego koniunkturze na rynkach finansowych i w gospodarce bloga K(NO)W FUTURE.

 

Autora możesz obserwować na TWITTER


Reklama
Reklama