Wczorajsze wystąpienie szefa FED przed Kongresem nie przyniosło odpowiedzi na pytanie, czy USA unikną recesji. Ba, Powell dał do zrozumienia, że nie można jej wykluczyć, gdyż bank centralny pozostanie zdeterminowany do walki z inflacją. Zapytany o ruch o 100 p.b. na posiedzeniu stwierdził, że taki scenariusz jest na stole. Generalnie jednak decydenci będą dość elastyczni, a konkretne decyzje będą zapadać z posiedzenia na posiedzenie. Bardziej agresywne ruchy są jednak mniej prawdopodobne, gdyż w kontekście szybko zmieniającego się otoczenia makro FED zauważa tzw. destrukcję popytu. Reasumując, nie jest łatwo i nie będzie łatwo, ale Rezerwa będzie chciała podejmować najbardziej optymalne na dany moment rozwiązania, aby zrównoważyć wszystkie ryzyk.
Dolar, który zyskiwał przed wystąpieniem Powella, po nim zaczął tracić, ale później wymazał ten ruch. W czwartek rano ponownie amerykańska waluta zwycięża na szerokim rynku. Wygląda na to, że w sytuacji niepewności gospodarczej, ale i też politycznej na świecie, to amerykańska waluta pozostaje najlepszą alternatywą.
W gronie najsłabszych walut wśród G-10 jest dzisiaj korona szwedzka, co można wiązać z utrzymującą się awersją do ryzyka. Dalej plasują się waluty Antypodów, oraz brytyjski funt. Zaskoczeniem jest ruch Norges Banku, który podniósł dzisiaj stopy procentowe o 50 pb do 1,25 proc. - to jednak tylko trochę ograniczyło skalę spadku notowań korony norweskiej. Dzisiaj traci też euro, któremu nie pomagają dzisiejsze szacunki dla indeksów PMI za czerwiec ze strefy eur