Wall Street wychodzi z cienia niepewności
Bilansem były zwyżki, które finalnie pozwoliły indeksom amerykańskim zyskać po kilka procent, gdy reszta świata musiała operować w cieniu niepewności, co do układu sił w globalnej gospodarce po przesunięciu akcentów w Waszyngtonie.
Efektem były mocne zwyżki na Wall Street, które wyniosły indeksy na historyczne maksima.
Na pierwszym planie były spółki, które posilały się nadziejami na spadek regulacji i obniżkę podatków, jak np. banki, gdy inne sektory kupowano oczekując protekcjonizmu ze strony nowego prezydenta. Dobrym przykładem był spółki skoncentrowane na rynku amerykańskim i skupione w indeksie Russell 2000, które rosły na fali oczekiwanego wprowadzenia ceł na towary od największych partnerów handlowych USA, w tym bliskich sąsiadów – Meksyku i Kanady.
Oceniając reakcje inwestorów na wybory prezydenckie w USA nie można również zapominać, iż samo zakończenie kampanii prezydenckiej i dość jednoznaczny wynik wyborów pozwoliły rynkom wyjść z cienia niepewności, co do kształtu sceny politycznej.
W istocie, jednoznaczna wygrana Republikanów i stosunkowo szybkie uznanie porażki przez Demokratów oszczędziło USA dynamicznych protestów politycznych, jakie wstrząsnęły Waszyngtonem po wyborach 2020 roku.
>> Sprawdź także: Które sektory gospodarki mogą zyskać po wyborach
Nowe porozumienie NAFTA – USA, Kanada i Meksyk – nie zatrzymało handlu między wymienionymi gospodarkami
Patrząc na gospodarcze konsekwencje wyborów w USA warto oddzielić emocje, jakie towarzyszą zmianie w Białym Domu od faktów ekonomicznych.
Bez wątpienia, wprowadzenie programu deklarowanego w wyborach postawi nowe akcenty na mapie gospodarczej świata.
Oczekiwana wojna celna między USA i resztą świata przyniesie konsekwencje, które już silnie rezonowały w poszczególnych sektorach, ale poprzednie cztery lata Donalda Trumpa w Białym Domu nie okazały się tak drastyczne w konsekwencjach, jak obawiano się w 2016 roku.
Nowe porozumienie NAFTA – USA, Kanada i Meksyk – nie zatrzymało handlu między wymienionymi gospodarkami.
Nie można też zapominać o fakcie, iż odchodząca właśnie administracja Joe Bidena w latach 2021-2024 podtrzymała, a nawet zaostrzyła politykę Donalda Trumpa z lat 2017-2020 roku, zwłaszcza w stosunku do Chin.
Poważne różnice będzie zapewne widać na poziomie regulacji, których oczekiwane ograniczenie już materializuje się na giełdach dynamicznymi zwyżkami wspominanych wcześniej banków, szczególnie silnie kontrolowanych po kryzysie finansowym z lat 2007-2009.
Oceniając potencjalne zmiany regulacyjne warto pamiętać, iż w ostatnich 16 latach w USA przez 12 rządził prezydent z Partii Demokratycznej, a poprzednia kadencja Donalda Trumpa była ograniczania władzą Demokratów w Izbie Reprezentantów. To zaowocowało regulacjami, które nowy rząd będzie mógł zmienić.
Dla wielu spółek np. paliwowych zmiany mogą okazać się lepsze, nawet jeśli część będzie kontrowersyjna.
>> Zobacz też: Czy Europę czeka trudny okres? Goldman prognozuje jak wygrana miliardera wpłynie na gospodarkę
Kolejny rok hossy na Wall Street?
Powyższe elementy będą jednak ważne w średnim terminie i muszą zmaterializować faktami, które rynki wyceniły w pierwszych reakcjach na wynik wyborów prezydenckich w USA.
W krótszym ważniejsze staje się przekonanie, iż zakończenie kampanii wyborczej w USA pozwala skupić się inwestorom na rozegraniu wzrostowej końcówki roku.
Historia pokazuje, iż zakończenie wyborów prezydenckich w połączeniu z okresem pozycjonowania się pod Rajd Świętego Mikołaja owocuje zwykle falami wzrostowymi, które trwają do zaprzysiężenia nowego prezydenta, co tym razem będzie miało miejsce bliżej pierwszej połowy stycznia.
Przejęcie władzy przez nową administrację zwykle owocuje realizacją zysków, która trwa kilka tygodni i pokrywa się z realizacją zysków po wzrostach z przełomu roku. Oceniając wynik wyborów w szerszej perspektywie czasowej można założyć, iż kolejna kadencja prezydenta Trumpa nie zaowocuje jakimiś szczególnymi fajerwerkami na rynkach.
Niemniej, położenie nowej administracji jawi się jako lepsze niż poprzedniej. Fed właśnie obniża stopy procentowe, inflacja spada, a oczekiwane obniżki podatków będą wspierały wzrost gospodarczy, który jest najważniejszym fundamentem dla kontynuacji hossy.
Całość sumuje się w oczekiwanie, iż w końcówce 2024 roku inwestorzy mogą pozycjonować się pod kolejny rok hossy na Wall Street przy nieco większej niepewności, co do kondycji innych rynków w nowym reżimie gospodarczym, który ukształtuje administracja Donalda Trumpa.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję