Formalnie na razie dopiero jeden (Północna Karolina) stan z grupy siedmiu tzw. „Swing states”, stanach decydujących de facto o wyborze prezydenta w USA, został przyznany Donaldowi Trumpowi. Natomiast były prezydent prowadzi we wszystkich sześciu (!) pozostałych, a do tego jego przewaga jest znaczna.
W Georgii, która była dość długo przedmiotem spory przed 4 laty przyznanie wygranej Trumpowi wydaje się formalnością. W Pensylwanii, która miała być języczkiem u wagi, Trump prowadzi niemal 3 punktami procentowymi po przeliczeniu 94% głosów.
W wyborach do Kongresu Republikanie przejęli od Demokratów na razie 3 miejsca w Izbie Reprezentantów oraz 2 w Senacie, ale prawdopodobnie skala ich wygranej będzie większa. Rysuje nam się zatem perspektywa prezydentury Donalda Trumpa wspartej Republikańskim Kongresem.
Oczywiście nie jest tak, że w tym układzie Trump będzie mógł realizować każdą swoją wizję.
Nadal Demokraci zapewne będą mieć w Senacie mniejszość blokującą, a i w samej partii republikańskiej mamy różne frakcje.
Natomiast mimo wszystko taki układ daje nowej administracji Białego Domu silny mandat.
A to oznacza spore zmiany. Rynek wycenia przede wszystkim dwie kwestie: wzrost protekcjonizmu oraz relatywnie (względem kontynuacji rządów Demokratów) niższe podatki.
>> sprawdź również: Eksperci mówią jasno "kupuj" KGHM! Czy kurs akcji wystrzeli? [5 listopada 2024]
Dla polskiego rynku wybór Trumpa nie jest pozytywny - mocny dolar oznacza odpływ kapitału z rynków wschodzących
Ten pierwszy aspekt jest dla rynku ważny wielowątkowo. Po pierwsze, taka polityka jest pro-inflacyjna.
Od wrześniowego posiedzenia Fed wyceny obniżek stóp procentowych spadły po części ze względu na lepsze dane, ale po części właśnie na zapowiedzi nowych stawek celnych w kampanii, które teraz będą mogły być realizowane.
To podnosi rentowności obligacji i umacnia dolara.
Z drugiej strony, zapowiedzi takie są odbierane nerwowo przez rynki w Azji i Europie.
Dla polskiego rynku wybór Trumpa również raczej nie jest pozytywny, szczególnie w krótkim terminie bo mocny dolar oznacza odpływ kapitału z rynków wschodzących, problemy Europy mogą się pogłębić (w wyniku powiększonego protekcjonizmu USA), a do tego dochodzi większa niepewność związana z sytuacją na Ukrainie.
>> zobacz także: Akcje SEKO wzrosną o blisko 80%? Analitycy opublikowali najnowsze prognozy
Euro 4,38 złotego, dolar 4,09 złotego
Naturalnie teraz bardzo ważne będą nominacje i zapowiedzi pierwszych działań.
Bardzo często prawda kampanii znacznie różni się od prawdy rządów, choć w przypadku Trumpa ta różnica może być mniejsza.
Jeszcze jutro czeka nas posiedzenie Fed, który zapewne uzna, że najbezpieczniej będzie obniżyć stopy o 25 bp (do 4,5-4,75%) i poczekać na rozwój sytuacji.
W środę o 7:50 euro kosztuje 4,38 złotego, dolar 4,09 złotego, frank 4,67 złotego, zaś funt 5,25 złotego.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję