Przed Państwem pierwsze wydanie magazynu, które pozwoli zrozumieć białe plamy na mapie polskich inwestycji kapitałowych. Przedstawiamy prawdziwą twarz rynku Forex. Odartą z mitów.
W Polsce przeważa tendencja do demonizowania rynku walutowego, kontraktów terminowych oraz wszystkiego, co jest związane z dźwignią finansową. Strach przed nieznanym to ludzka rzecz. Nie ulega więc wątpliwości, że obawa wynika właśnie z nieznajomości tematu, który dla nas, Polaków, jest dość nowy.
Zdarza się zaczynać inwestycje będąc zupełnie nieprzygotowanym i pełnym wiary, że się uda. Czy z podobnym zapałem przeprowadzimy operację, wymagającą chirurgicznej precyzji i lat przygotowań? „A nuż się uda…” – takie historie nie wróżą sukcesu. Nawet zwykła, rutynowa czynność, którą z powodzeniem wykona student trzeciego roku medycyny, realizowana z najlepszymi zamiarami przez inżyniera, ekonomistę czy rolnika, wypadnie słabo. W każdym razie, prawdopodobieństwo powodzenia jest niewielkie. Efekt? Brnąc dalej w dobitny przykład – zgon pacjenta lub kalectwo. Mamy tutaj analogię do wejścia na rynek przez kogoś, kto nie zdążył zaznajomić się z jego zasadami. W tym przypadku skutki są mniej drastyczne. Doświadczenie kończy się stratą lub wyzerowaniem konta.
Nie jest istotny profil giełdy. Dotyczy to każdego rodzaju. Wystarczy zapytać osoby, które nabywały polecane (a jakże!) akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ze 130 zł w momencie debiutu, nastąpił spadek w okolice 20 zł w chwili obecnej. Daje to prawie 85% straty w portfelu, na bezpiecznych (podobno?) akcjach.
Zastanówmy się, co musielibyśmy zrobić, żeby tyle stracić na rynku Forex, inwestując zgodnie z zasadami, które będziemy starali się Państwu przedstawiać. Matematyka jest tu prosta i wskazuje, że przy ryzyku 1% na transakcję, dopiero ponad 130 strat pod rząd powoduje spadek kapitału o 85%. To jak to w końcu jest, z tymi rynkami lewarowanymi, które pozwalają nam inwestować w sposób ściśle ograniczający starty? Są bardziej, czy mniej ryzykowne od innych form inwestowania?
Zostawiam Państwa z tym myślowym fermentem, przy czym jestem przekonany, że po zgłębieniu zagadnień technicznego inwestowania na rynkach kapitałowych, nie będą już Państwa dręczyć wątpliwości.
Nie znaczy to jednak, że rynki techniczne, takie jak Forex, kontrakty terminowe, powinny być jedyną formą inwestowania. Dywersyfikacja jest dobrą drogą, a kapitał najlepiej lokować w różnych inwestycjach. Na giełdzie jest to dosyć proste. Wystarczy kupować w bessie, sprzedawać w hossie. Tylko dlaczego tak mało osób potrafi to zrobić?
Zapraszam Państwa do świata, gdzie hossa i bessa są zawsze, a inwestować można zarówno we wzrosty jak i w spadki.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję