Środa przyniosła ciekawą mieszankę danych z USA oraz wypowiedzi przedstawicieli Fed. Dolar zyskał, ale wpływ na giełdy był znikomy. Wiele wskazuje na to, że polityka banku centralnego nie zmieni się w najbliższym czasie.
Wyraźnie rozczarował raport ADP pokazując wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym jedynie o 330 tys.,
nawet nie połowa tego, czego oczekiwał rynek (700 tys.). Z drugiej strony niezwykle dobrze wypadł raport ISM dla sektora usług, notując wzrost o 4 punkty do 64,1 pkt. Co istotne, wzrósł wskaźnik zatrudnienia, ale przede wszystkim wskaźnik cen, do poziomu 82,3 pkt., co pokazuje, że ceny w usługach rosną w rekordowym tempie. Wielu respondentów badania (ISM to badanie „miękkie”, gdzie odpytywani są przedsiębiorcy i managerowie) wskazuje, że presja cenowa jeszcze przyspieszyła oraz mają oni problem ze znalezieniem pracowników. Wydaje się zatem, że amerykańską gospodarkę łatwo obecnie podsumować – rekordowy interwencjonizm nakręcił popyt, który przewyższa podaż, co powoduje mocny wzrost, ale także presję cenową, a poprzez dopłaty do zasiłków dla bezrobotnych zatrudnienie wraca powoli, potęgując problemy firm.
Przez moment mogło wydawać się, że Fed zreflektował się w sytuacji
Wypowiedzi Bullarda i Kaplana jasno nawoływały do natychmiastowego rozpoczęcia ograniczania dodruku pieniądza. Nieco ton podkręcił nawet – bardzo gołębi do tej pory – Clarida. Jednak nie sądzę aby coś się zmieniło, a utwierdza mnie w tym wczorajsza wypowiedź Daly. Szefowa Fed z San Francisco ja mantrę powtórzyła słowa Powella o „znacznym postępie na rynku pracy” jako warunku dla rozpoczęcia ograniczenia dodruku, a spodziewa się go… za pół roku. Dlatego choć dolar w ostatecznym rozrachunku wczoraj zyskał, na większą reakcję rynków nie ma co liczyć. Do muru bank centralny mogą przyprzeć chyba tylko kolejne publikacje danych o inflacji, które rynek z pewnością będzie bacznie obserwować.
Na to jednak jeszcze poczekamy
W tym tygodniu kluczowy jest raport NFP (jutro, 14:30), zaś dziś w kalendarzu mamy m.in. decyzję Banku Anglii (13:00, brak oczekiwanych zmian), dane o nowych bezrobotnych w USA (14:30) oraz decyzję Banku Czech, gdzie spodziewana jest podwyżka z 0,5 do 0,75%.
O 9:00 euro kosztuje 4,5453 złotego, dolar 3,8400 złotego, frank 4,2317 złotego, zaś funt 5,3397 złotego.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję