Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
profile icon
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Chcę się zmierzyć z dwoma popularnymi poglądami na temat rynku Forex, które co pewien czas do mnie wracają gdy obserwuję osoby związane z rynkiem, oraz siebie samego. Dodajmy, że pogląd pierwszy kultywują entuzjaści, a drugi odzwierciedla stanowisko sceptyków (by nie używać bardziej dosadnych określeń).

 

  1. Pogląd pierwszy widzi w powszechnej dostępności rynku walutowego oazę swobody gospodarczej (każdy w końcu ma prawo zrobić ze swoimi pieniędzmi, co chce), oraz wolności finansowej. W przeciwieństwie do współczesnego życia, które jest trudne, zarobki małe, wolność gospodarcza na różne sposoby bądź ograniczona, bądź zarządzana, FOREX jest oazą wolności, gdzie nikt ma prawa, ani możliwości narzucać mi sposobu działania, a także nikt nie będzie mi mówił, ile mogę, a ile nie mogę zarobić. „Sky is the limit!”. Pogląd ten wydaje się przesadnie optymistyczny, a jednak wielu z nas go akceptuje, czyż nie?

 

  1. Pogląd drugi rozwija ideą przeciwną. Forex to ciemna sfera współczesnego życia, która obok kasyn, pokera i zakładów bukmacherskich wciąga mało uświadomione owieczki (czyt. indywidualnych inwestorów) i ich mieli na drobne cząsteczki, przy okazji strzyżąc ile tylko można i jak tylko można. Ciekawe, że te przeciwne poglądy znajduję czasem w głowie tego samego człowieka....

 

Zakładam, że każdy szybko się zgodzi, że oba poglądy są jednostronne, skrajne, więc prawda pewnie „leży gdzieś pośrodku”. Nie o banalne uwagi tego typu jednak tutaj chodzi... Dzisiaj ograniczę się do pojedynczych ciosów dla każdej opcji.

Reklama

 

Ad 2. Krytycy rynku nie dostrzegają, że forex nie jest samotną wyspą. Co ludzi przyciąga do tej „szulerni” oraz jacy ludzie przychodzą na rynek?

Otóż czy to nie nędza i fikcja współczesnego społecznego świata powoduje, że wielu z nas pomyślało „a może mi się uda?” Cóż bowiem nam gwarantują fundusze ubezpieczenia społecznego, na które z przymusu oddajemy swoje ciężko zarobione pieniądze przez całe zawodowe życie? W najlepszym razie umiarkowaną wegetację, a w najgorszym (opcja większościowa) – skrajną nędzę. Kto więc te „owieczki” zagania na Forex? Czy tylko niemoralni brokerzy łudząc kosmicznymi zarobkami i nabyciem umiejętności w dwa, trzy dni? Czy aby tylko oni?

 

A nasze „zwykłe” (raczej półniewolnicze) zarobki? Czy niskość pensji zwykłego człowieka, któremu tym sposobem sugeruje się, że będzie całe życie pracował na „płacenie rachunków”, czy to też nie wpycha ludzi w zakłady bukmacherskie, pokera czy forex? Przykłady mógłbym mnożyć, ale i to wystarczy …  

 

Osoby potępiające cały biznes, który kręci się wokół forex niech zważą, że coś chorego jest w samym wnętrzu współczesnego systemu społecznego. Co się dziwić, że niektórzy czując się jak w klatce zaczynają marzyć? Forex nie jest więc samotną wyspą, wyspą potępieńców. Jest częścią większego układu społecznego, w którym człowiek jest obrabiany, wykorzystywany, a w końcu wyrzucony na śmietnik.

Reklama

 

Ad1. A w jaki sposób wejdę w polemikę ze zwolennikami „oazy swobody działania i wolności finansowej”? Nie chcę osiągnąć łatwego zwycięstwa, które przybrało by formę wyśmiania czy ironii. Wolę podzielić się uwagą, która być może komuś wyda się użyteczna...

Otóż pierwszy błąd to uznanie, że „wszystko wolno”, że „nie ma reguł”, bo „każdy ma prawo robić ze swoją kasą, co chce”. Otóż faktycznie w tradingu nie istnieją reguły obecne w tradycyjnych formach działalności gospodarczej. Nie ma wahań koniunktury, które niszczą w „realu” niejednego handlowca czy producenta. Nie ma (raczej nie ma) upierdliwych udziałowców, czy nieuczciwych pracowników. Nie ma też tysięcy przepisów podatkowych, które dewastują życie i finanse ludzi biznesu. Tego faktycznie na forex nie ma... Nie można bowiem porównać znoju księgowości i płatnika VAT-u z płaconym raz w roku podatkiem „Belki”. Co fakt, to fakt..

 

A jednak.. a jednak, jeżeli ktoś myśli, że ciężar forexowych inwestycji z tego powodu jest „lekki, łatwy i przyjemny”, to ja takiemu człowiekowi życzę wszystkiego dobrego i zaraz potem skręcam w inną stronę... Widziałem takich optymistów na rynku niemało i … już ich nie widzę. Znikają, by zrobić miejsce dla następnych....  


Zbigniew Wieczorek

Zbigniew Wieczorek

Specjalizuje się w analizie Price Action z perspektywy wysokich interwałów czasowych. Dr nauk humanistycznych, wykładowca filozofii i logiki.


komentarze

Komentarze

Sortuj według:  Najistotniejsze

  • Najnowsze
  • Najstarsze

Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję

Reklama
Reklama