Idąc w ślady czołowych banków centralnych, Narodowy Bank Polski we wtorek 17 marca postanowił wytoczyć ciężkie dział działa przeciwko spowolnieniu gospodarczemu, które w dominującym stopniu wywołała pandemia koronawirusa. Rada Polityki Pieniężnej po pięciu latach utrzymywania poziomu stóp procentowych zdecydowała się na ich obcięcie, a także znacząco obniżyła wymogi rezerwy obowiązkowej dla banków komercyjnych, zwiększając ich możliwości kredytowe. To jednak nie wszystko, gdyż dzień wcześniej podjęto decyzję o sięgnięciu po nadzwyczajne instrumenty polityki monetarnej, nigdy dotąd nie wykorzystywane w Polsce, nawet po ostatnim kryzysie ekonomicznym. To kolejny sygnał, że żarty się skończyły, a kolejny kryzys w zasadzie staje się faktem.
Najniższe stopy procentowe w historii
Po pięci latach gołębiej stagnacji Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się awaryjnie obniżyć stopy procentowe z historycznie niskiego poziomu do jeszcze niższego. Wtorkowa obniżka wyniosła 50 pkt. bazowych, co sprawia że obecna stopa referencyjna wynosi 1,00%. Oprócz tego o 100 pkt. bazowych obniżono stopę lombardową - z dotychczasowych 2,5% do 1,5%. Stopa redyskontowa weksli została obniżona z 1,75% do 1,05%. Zgodnie z oczekiwaniami, bez zmian pozostała natomiast stopa depozytowa - jej poziom to 0,50%.
Dzisiejsza decyzja RPP nie powinna być zaskoczeniem, po tym jak w zeszły piątek prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział, że będzie rekomendował Radzie obniżkę stóp procentowych w ramach interwencji fiskalnej, mającej na celu złagodzenie skutków gospodarczych pandemii koronawirusa. Zagadką było jedynie to, o ile stopa referencyjna zostanie obcięta - trafnym okazał się bardziej radykalny scenariusz obniżki o 50 (a nie 25) punktów bazowych.
Decydując się na obniżkę stóp procentowych, NBP kończy pięcioletni (najdłuższy w historii) status quo, jednocześnie idąc w ślady innych banków centralnych, które w obliczu kryzysu gospodarczego spowodowanego koronawirusem, również podjęły decyzję o cięciu stóp. Wśród nich warto wymienić przede wszystkim amerykańską rezerwę federalną, Bank Rezerw Australii, Bank Anglii, czy Bank Kanady.
Niższa rezerwa obowiązkowa - banki mogą więcej, mając mniej
Wraz z obniżką stóp procentowych, RPP zatwierdziła awaryjne obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej banków, co zdarzyło się pierwszy raz od niemal dziesięciu lat. Dotychczas wynosiła ona 3,5%, od środy 18 marca jej wysokość zostanie zmniejszona aż siedmiokrotnie, do poziomu 0,5%. Obniżenie rezerwy obowiązkowej to standardowe działanie banków centralnych w obliczu spowolnienia gospodarczego, choć trzeba przyznać, że RPP przyjęła dość radykalny scenariusz cięcia rezerw. Takie działanie ma na celu stymulowanie aktywności kredytowej banków komercyjnych, które będą mogły udzielać ich więcej przy tej samej wartości posiadanych depozytów. Oprocentowanie rezerwy obowiązkowej zwiększono dwukrotnie - z dotychczasowych 0,5% do 1,00%.
Warto przypomnieć, że w zeszłą niedzielę amerykański Fed podjął jeszcze bardziej radykalna decyzję, całkowicie usuwając rezerwę obowiązkową dla banków (dotychczas było to 3%).
Im niższa stopa rezerwy obowiązkowej, tym mniejsza wiarygodność i bezpieczeństwo sektora bankowego, jednak w czasach recesji niższe rezerwy pozwalają bankom na zwiększenie aktywności kredytowej i zachowanie płynności finansowej. Przy zerowej lub bliskiej zeru rezerwie obowiązkowej banki mają bardzo dużą możliwość udzielania kredytów i tym samym kreacji pieniądza, wpływając na zwiększenie jego podaży.
Stopa rezerwy obowiązkowej określa jaką kwotę banki komercyjne muszą lokować w banku centralnym dla zabezpieczenia swojej ciągłości finansowej i wypłacalności. Dla przykładu - przy stopie rezerwy obowiązkowej na poziomie 1,00% każdy bank komercyjny jest zobowiązany do zdeponowania w banku centralnym 1 PLN od każdych 100 złotych posiadanych depozytów. Reszta z tej kwoty (99 PLN) może zostać wykorzystana przez bank na udzielanie kredytów, które przyniosą mu zyski z tytułu oprocentowania. Niska rezerwa obowiązkowa stwarza istotne ryzyko niewypłacalności banku w momencie nasilenia wypłat przez posiadaczy depozytów.
Zabawki dużych banków centralnych w rękach NBP
W poniedziałek NBP ogłosił zaś uruchomienie programu skupu obligacji skarbowych (luzowania ilościowego), wprowadzenie kredytu wekslowego dla banków i zwiększanie płynności poprzez operacje repo. Żaden z tych instrumentów, z których przez ostatnie lata powszechnie korzystały m.in. EBC i Fed, nie zawitał jeszcze wcześniej w polskiej polityce monetarnej. Można więc powiedzieć, że NBP zastosował „zachodnie standardy”, choć w tym przypadku niekoniecznie jest to powód do dumy.
NBP zdecydował się na uruchomienie programu skupu obligacji skarbowych na rynku wtórnym (od banków) w ramach operacji otwartego rynku, co w swoim założeniu ma utrzymać jego płynność. Skupowanie obligacji ma zapewnić płynność bankom komercyjnym i nie dopuścić do sytuacji, w której ich wskaźniki kapitałowe spadną.
Oprócz tego, podjęto decyzję o uruchomieniu pierwszej od dekady operacji repo, czyli krótkoterminowej pożyczki dla banków pod głównie zastaw obligacji skarbowych. Pierwsza operacja o wartości 7,3 mld PLN została przeprowadzona wczoraj i objęła czterodniową pożyczkę.
Bank centralny wprowadzi także kredyt wekslowy dla banków, który umożliwi refinansowanie kredytów dla podmiotów gospodarczych spoza sektora finansowego, co ma stymulować gospodarkę. Taki kredyt działa na zasadzie zbliżonej do operacji TLTRO prowadzonych przez EBC.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję