Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
profile icon
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Każdy z nas zazwyczaj dobrze wspomina beztroskie czasy szkoły podstawowej. Nieprzypadkowo zatem często wracamy wspomnieniami do tego okresu, a rozmawiając z innymi osobami doszukujemy się licznych podobieństw. Przykładowo, dość powszechnym paradoksem jest radość wynikająca z choroby, która pozwalała nam na kilka dni błogiego lenistwa od szkolnych obowiązków. Jedną z najczęstszych dolegliwości dziecięcych jest przeziębienie i katar przenoszony tzw. drogą kropelkową. Bardzo podobnie jest też w światowej gospodarce – wskutek tzw. efektu zarażania (ang. contagion effect) kryzys w jednym kraju wywołuje zaburzenia w innym. Tutaj jednak istnieje jedna fundamentalna różnica – w przeciwieństwie do dzieci, żadna gospodarka nigdy się nie cieszy z bycia zarażoną.

 

Istnienie powyższego efektu ma przede wszystkim związek ze wzrostem powiązań międzynarodowych. Zjawisko to funkcjonuje w literaturze i mediach jako globalizacja. Chcąc przełożyć to na metaforę klasy szkolnej i dzieci, wzrost globalizacji przypomina przebywanie w klasie liczącej coraz więcej uczniów. Z jednej strony oznacza to korzyści w postaci większych możliwości współpracy, a z drugiej większe ryzyko rozchorowania się oraz większą liczbę osób, które mogą potencjalnie zachorować.

 

Zgodnie z teorią ekonomii, wyróżniamy trzy zasadnicze kanały transmisji powyższego efektu:

  • Ceny surowców,
  • Handel zagraniczny,
  • Kanał finansowy.
Reklama

 

Ponadto w literaturze naukowej funkcjonują trzy terminy określające nieco inny przebieg rozprzestrzeniania się kryzysu z jednego kraju na drugi. Pierwszym z nich jest efekt monsunowy opierający się na wspólnym wstrząsie zewnętrznym. Drugi rodzaj to rozlew, gdzie kryzys w danym kraju wschodzącym oddziałuje na inne wschodzące gospodarki (np. wskutek dewaluacji danej waluty). Ponadto wyróżnia się zarazę, w której kryzysy w krajach wschodzących przechodzą na inne państwa niezależnie od ich fundamentów. W porównaniu do rozlewu, zaraza wyróżnia się zdecydowanie szybszym czasem rozprzestrzeniania się.

Rzeczywisty obraz tego efektu mieliśmy okazję zaobserwować około osiem lat temu, kiedy to w kryzysie pogrążyła się gospodarka Stanów Zjednoczonych. Nadal dla sporej części osób jest to całkowicie niezrozumiałe jak pęknięcie bańki na rynku nieruchomości w jednym kraju spowodowało, że negatywne zmiany wystąpiły właściwie na całym świecie. Wędrując jednak „po nitce do kłębka” można dogłębnie przeanalizować i zrozumieć ten mechanizm.

 

Po pierwsze, kryzys amerykański przeniósł się na cały świat poprzez kanał innowacji finansowych. Mowa tutaj o produktach finansowych banków (takich jak CDS, CDO oraz ABS), za pomocą których ryzyko związane z finansowaniem nieruchomości zostało przeniesione na inwestorów na całym świecie. Nie mniej jednak w związku z tym, że banki udzielały kredytów klientom o bardzo niskiej wiarygodności, wielu z nich okazywało się po jakimś czasie niewypłacalnymi. Po pewnym czasie doprowadziło to do upadku Lehman Brothers – jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie. Prowadził on wówczas około 450 tysięcy transakcji z około 8 tysiącami podmiotów. Drugi kanał transmisji kryzysu to rynki akcji. Zareagowały one gwałtownymi spadkami indeksów, które spowodowały spadek konsumpcji będącej jednym z elementów składowych PKB. Drugi z nich – inwestycje, zmalał wskutek wpływu kolejnego kanału, a więc rynku międzybankowego. Ma on związek ze spadkiem płynności na rynku międzybankowym oraz wzrostem oprocentowania kredytów (a zarazem kosztu pozyskania kapitału). Ponadto obydwa z powyższych elementów wpływających na tempo przyrostu gospodarczego kraju wyraźnie zmalały wskutek spadku optymizmu konsumentów oraz inwestorów. W przypadku konsumentów oznaczało to masowe wycofywanie złożonych w bankach depozytów, a z kolei inwestorzy w obawie przed spadkiem cen reagowali wyprzedażami akcji i innych instrumentów. Tym samym poprzez jednoczesny wzrost podaży oraz spadek popytu błyskawicznie malała ich cena.

 

Reklama

Podsumowując powyższe rozważania, w dzisiejszych czasach właściwie każda gospodarka światowa musi się mieć na baczności. Wprawdzie bycie w mniejszym lub większym stopniu zależną od innych wiąże się z pewnym ryzykiem, zbudowanie odpowiednich fundamentów może pomóc gospodarce zatamować omawiane powyżej kanały i przetrwać kryzysy bez znaczących strat, tak jak to miało miejsce w przypadku Polski, która swego czasu jako jedyny kraj w Europie odnotowywała dodatni przyrost PKB.


Marek Pytka

Marek Pytka

Absolwent studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Jego szerokie zainteresowania obejmują m.in. analizę fundamentalną oraz rozkładanie na czynniki pierwsze wpływu zjawisk gospodarczych na sytuację na rynkach finansowych.


Tematy

globalizacja

wschodzące gospodarki

kanał innowacji finansowych

komentarze

Komentarze

Sortuj według:  Najistotniejsze

  • Najnowsze
  • Najstarsze

Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję

Reklama
Reklama