Przewodnicząca amerykańskiej Rezerwy Federalnej Janet Yellen w swoim wystąpieniu 29 marca wywoła zdziwienie, gdy powiedziała, że cena ropy poniżej 30$ za baryłkę hamuje rozwój amerykańskiej gospodarki.
Choć niskie ceny ropy doprowadziły do lekkiego załamania w gospodarce, ponieważ przedsiębiorstwa z sektora energetyki ograniczyły inwestycje i wielkość zatrudnienia, to mimo to oczekiwano, że pozytywne efekty tego stanu przyjdą z opóźnieniem. Uważano, że niskie ceny energii będą bodźcem dla amerykańskich konsumentów, nawet w obliczu łupkowej rewolucji, gdyż Amerykanie nadal musza importować ropę.
Wykres 1. Cena ropy Brent interwał tygodniowy
Yellen wyjaśniała, że niskie ceny ropy „prawdopodobnie spowodują wzrost wydatków
i aktywności gospodarczej w najbliższych latach” - tłumacząc, że ryzyko dalszego obniżenia ceny ropy zawarte jest w jej cenach, gdyż „rynek obawia się, że cena ropy zbliża się do krytycznego poziomu dla wielu państw i firm energetycznych”. Jeżeli cena ropy spadłaby poniżej tego punktu, wywołałoby to złe skutki za granicą a na światowych rynkach finansowych doszłoby do zawirowań, które mogłoby mieć negatywne przełożenie na Stany Zjednoczone.
David Mericle i Daan Struyven, ekonomiści Goldman Sachs, uważają, że wyższe ceny ropy byłyby dobrodziejstwem dla wzrostu w USA ze względu na trzy główne czynniki:
- inwestycje,
- konsumpcje,
- handel
Przeanalizowali oni trzy scenariusze. Spadek cen do 30$, powrót do 50$ i wzrost do 70$ do połowy 2017 roku i pozostanie tam przez półtorej roku, a także skutki dla amerykańskiej gospodarki w każdym z przypadków.
Pozostanie cen pomiędzy 45-55$ za baryłkę zapewniłoby znaczący impuls do zwiększenia wydatków kapitałowych w USA. Jeśli ropa BRENT wróciłaby do poziomu 70$ za baryłkę przed połową 2017 roku, to według obliczeń Goldman Sachs'a, PKB wzrósłoby o 0.4% więcej, niż w przypadku, gdyby cena ropy wynosiła 30$ za baryłkę.
Jeśli ceny ropy pozostałyby tak niskie w dłuższej perspektywie, amerykański konsument znalazłby się na zwycięskiej pozycji. Choć stopień, w którym gospodarstwa domowe raczej wybrałyby oszczędności, niż zwiększenie wydatków okazał się bardzo zaskakujący, to Mericle i Struyyen, podkreślają, że „wpływ konsumpcji jest mniej prawdopodobny natychmiastowo i jest często bardziej długotrwały niż się zwykle zakłada.”
Gdyby cena ropy zatrzymała się na poziomie 30$ za baryłkę, wzrost konsumpcji byłby wyższy o 0.4 punktu procentowego zaczynając od końca 2018 roku, niż gdyby kosztowała 70$ za baryłkę.
Skumulowany efekt tych dwóch rozwiązań sugeruje, że dla wzrostu amerykańskiej gospodarki w ciągu 3 kolejnych lat nie ma żadnej różnicy pomiędzy ropą na poziomie 30$ i 70$ za baryłkę. To jak bilans handlowy będzie reagował na zmiany w cenach ropy, będzie pokazywało, która ścieżka jest bardziej pożądana dla gospodarki Stanów Zjednoczonych.
Konsumenci ropy są niewątpliwie wrażliwi na zmiany cen paliw. Amerykanie chętnie podróżują, gdyż koszt napełnienia baku spadł. Produkcja ropy w USA jest bardzo elastyczna cenowo, gdy ceny na światowych rynkach spadają, produkcja w kraju spada mimo wzrostu konsumpcji, twierdzi Goldman Sachs. Dlatego Amerykanie wciąż muszą importować ropę.
„Naftowy bilans handlowy wzmacnia CAPEX” – piszą ekonomiści – „Deficyt handlu ropą będzie większy przy 30$ za baryłkę niż przy 70$, a jego skutki dla PKB wyniosą około 0.4 punktu procentowego”.
Tak wygląda wizja gospodarki USA według ekonomistów Goldmana:
Wykres 2. Prognoza PKB przy uwzględnieniu cen ropy naftowej.
źródło: Goldman Sachs.
„Krótko mówiąc, nasza analiza wskazuje, że niskie ceny ropy dają zbyt dużo dobrego dla gospodarki Stanów Zjednoczonych”- wyjaśniają. „W zakresie, w którym obecnie znajdują się ceny ropy, mają one wpływ na wydatki w sektorze energetycznym, a paliwowy bilans handlowy ma wpływ na konsumpcje”.
Ekonomiście przyznają, że istnieje wiele innych możliwości dla przedsiębiorstw takich jak: niższe koszty produkcji dla firm czy wpływ spreadów, które nie zostały omówione w ich raporcie, ale wydaję się, że każdy z nich „wydaje się bardziej niepewny i mniej prawdopodobny od trzech scenariuszy wymienionych wyżej”.
Banki centralne rozwiniętych gospodarek, które znalazły się w dziwnej sytuacji, liczą na wzrost cen ropy naftowej, by uniknąć niskich oczekiwań inflacyjnych oraz spowolnienia gospodarczego.
Z drugiej strony, zatrudnienie będzie w większym stopniu rosnąć przy cenie ropy wynoszącej 30$ za baryłkę niż 70$, zgodnie z Mericle i Struyven. Ich argumenty zakładają, że spadek cen ropy utrudnia powolny wzrost wydajności, biorąc pod uwagę że sektor energetyczny jest wiodący, jeśli chodzi o zatrudnienie w przemyśle.
Źródło: CNBC.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję