Już jutro najprawdopodobniej jasne będzie czy prezydentem USA zostanie Hillary Clinton, czy Donald Trump (choć faktycznego wyboru dokonają elektorzy 12 grudnia). Przyjrzyjmy się podstawowym postulatom obu głównych kandydatów na prezydenta USA, oraz zastanówmy się czy wybór któregokolwiek z nich ma szansę faktycznie wpłynąć na politykę zagraniczną USA.
Główne postulaty Donalda Trumpa:
- odbudowanie amerykańskiej gospodarki poprzez renegocjację obecnych umów o wolnym handlu,
- możliwość zerwania umowy NAFTA (umowa o wolnym handlu pomiędzy USA, Kanadą i Meksykiem) i zapowiedź wojny handlowej z Chinami,
- obniżenie podatków dochodowych oraz podatków od korporacji,
- ujednolicenie i obniżenie stawki podatku CIT z 35% do 15% dla dużego i małego biznesu,
- likwidacja ulg i zwolnień, dzięki którym wiele amerykańskich korporacji płaci bardzo niskie podatki lub ukrywa dochody w centrach offshore,
- ograniczenie biurokracji i 5 letni zakaz lobbingu dla pracowników Białego Domu i Kongresu.
Główne postulaty Hillary Clinton:
- podwyższenie podatków dla najbogatszych, ulgi dla najmniej zarabiających,
- 4–procentowy domiar podatkowy od dochodu przekraczającego 5 mln dolarów i osiągnięcie efektywnej stopy podatkowej na poziomie min. 30% w przypadku gospodarstw domowych z dochodem wyższym niż 2 mln dolarów,
- płatne urlopy macierzyńskie oraz rozbudowa tzw. Obamacare,
- rozwój źródeł energii odnawialnej,
- podwyższenie federalnej płacy minimalnej do 12 dolarów,
- poparcie dla nowych regulacji ograniczających swobodę działania sektora finansowego.
W kwestiach gospodarczych oboje kandydatów przedstawia inny plan na odbudowę potęgi Stanów Zjednoczonych. Czy wygrana któregokolwiek z nich będzie miała znaczenie na rozwój sytuacji w polityce zagranicznej? Na to pytanie odpowiada Łukasz Skiba w poniższym materiale.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję