W całej historii finansów obserwowaliśmy już wiele baniek spekulacyjnych, jednak rzadko kiedy boom na konkretne dobro postępuje w takim tempie, jak zainteresowanie surowcami w Chinach w lutym 2016 roku.
W ciągu zaledwie dwóch miesięcy dzienny obrót podniósł się z 78 (połączone wyniki z giełd w Dalian, Zhengzhou oras Shanghaiu) miliardów dolarów do 261 miliardów (szczytowy obrót osiągnięty 22 kwietnia), wzrost o 183 miliardy dolarów (ok. 235%) w tak krótkim czasie przyrównywany jest do słynnej holenderskiej tulipomanii oraz bańki dot.com’owej ze Stanów Zjednoczonych (w przypadku której, dzienny obrót wynosił zaledwie 150 miliardów dolarów).
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy była prognoza, jakoby reformy oraz stymulacja gospodarcza prowadzona przez rząd Chin, miały doprowadzić do rychłego niedoboru materiałów budowlanych. To wystarczyło aby inwestorzy rzucili się na surowce, skutecznie windując ich cenę. Mocno angażujące się w gospodarkę chińskie władze, szybko zareagowały na ten stan rzeczy, zapowiadając podjęcie niezbędnych kroków w celu spowolnienia rosnącego obrotu. Handel na giełdach towarowych przyjął formę czysto spekulacyjną, z oficjalnych danych wynika, że niektóre kontrakty (żelazo, pręty zbrojeniowe), nie były przetrzymywane przez inwestorów dłużej niż trzy godziny, co więcej kilka najbardziej handlowanych surowców w okresie dwóch miesięcy zdrożało ponad 50%.
Trzy największe giełdy towarowe w Dalian, Zhengzhou oraz w Shanghaiu postanowiły ukrócić to zjawisko za pomocą trzech zmian:
-
podwyższenie wymogów kapitałowych dla inwestorów,
-
zwiększenie opłat związanych z obrotem,
-
skrócenie czasu funkcjonowania giełd.
Spowodowało to, że inwestorzy zaczęli pozbywać się kontraktów na surowce jeszcze szybciej niż je nabywali, co poskutkowało ponad 50% spadkiem obrotów do poziomu około 125 miliadrów dolarów dziennie. Niestety było to także przyczyną spadku cen surowców; ceny żelaza oraz prętów zbrojeniowych spadły o około 20%.
Co dalej?
Chiny jako prężnie rozwijający się kraj, dopiero poznaje możliwości jakie dają instrumenty finansowe, jednak często wydają się bagatelizować ryzyko z nimi powiązane. Podobna sytuacja miała miejsce na chińskiej giełdzie, której sesje jeszcze nie tak dawno były wstrzymywane w obawie przed załamaniem. Daleko posunięty interwencjonizm państwa także jawi się jako broń obosieczna, gdyż czasem zbyt radykalne pomysły mogą tylko pogorszyć problem (nagły odpływ kapitału z giełd spowodował spadek kursów). Obecnie gospodarka Chin jest na tyle dużym organizmem, że oddziałuje ona na inne państwa. Dla przykładu jedną z potencjalnych ofiar obecnej sytuacji na rynku surowców może okazać się Australia, której budżet kalkulowany był w oparciu o cenę żelaza na poziomie 55$, który dziś został naruszony. Słynny zarządca funduszy Stanley Druckenmiller stwierdził, że to zapewne nie ostatnia bańka spekulacyjna jaką zaserwują nam Chiny. Powodem tego jest zbyt agresywne podejście do rozwoju gospodarczego oraz finansów.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję