Indeks S&P 500 wspiął się na dzienne historyczne szczyty. Dobre nastroje na rynkach doprowadziły do tego, że indeks w końcu zameldował się na niezbadanych wcześniej terytoriach. Nie można jednak mówić o pełnej wygranej ze strony inwestorów na Wall Street. Po pierwsze dzień się jeszcze nie skończył, a po drugie na rynku kontraktów brakuje jeszcze kilku punktów do historycznych poziomów, które wcześniej notowane były w lutym.
Dzisiejszy dzień jest bardzo ważny z perspektywy całego dosyć nietypowego roku. W krótkim okresie, gdyż niespełna 4 tygodniowym, poczynając od 20 lutego, indeks S&P 500 stracił ponad 1/3 swojej wartości. Co więcej, najgorsze dla gospodarki dopiero nadchodziło. S&P 500 doskonale pokazał, co będzie działo się z gospodarką oraz nastrojami, ale już od połowy marca rozpoczął mizerną wędrówkę w górę. Nieco ponad 5 miesięcy później indeks kasowy S&P 500 melduje się dokładnie tam, gdzie znajdował się 20 lutego, nieznacznie poniżej 3400 punktów. Nie można jednak mówić, że jest to pełna wygrana ze strony inwestorów z Wall Street. Po pierwsze, dzień nadal trwa i zanotowane zostały jedynie dzienne historyczne szczyty, a nie dzienne najwyższe zamknięcie w historii. Po drugie, nowe szczyty nie zostały jeszcze wyznaczone na kontraktach, a to tak naprawdę to na tych instrumentach mamy do czynienia z realnym handlem biorąc pod uwagę „poziom indeksu”. Sam indeks to jedynie pewna średnia cen akcji, a nie instrument sam w sobie. Niemniej o pewnym rekordzie można już w zasadzie mówić. W zasadzie brak jest jednak konkretnych powodów do wzrostów, kolejny dzień z rzędu. Obserwowaliśmy dzisiaj bardzo słabego dolara amerykańskiego oraz nieznaczny wzrost rentowności. Co ciekawe, dane z rynku nieruchomości pokazały się od bardzo dobrej strony. Rozpoczęte budowy domów, czy pozwolenia na budowę wypadły za lipiec blisko 1,5 mln w obu przypadkach, zaliczając miesięczną dynamikę wzrostu w okolicach 20%. Jak widać, amerykańscy konsumenci korzystają z uroków zerowych stóp procentowych. Niemniej, aby w pełni móc z nich korzystać i nie stracić swoich nieruchomości, potrzebują oni pracy, a przynajmniej zasiłków. O to batalia toczy się w Kongresie, choć można powiedzieć, że teraz już niemal każdy wątpi czy dojdzie do szybkiego porozumienia w tej sprawie. Wiadomo, że takiego porozumienia potrzebuje Trump, aby móc ogłosić swój udział w tym procederze.
Póki co, na tym froncie nie zmienia się zbyt wiele. Co ciekawe, tuż przed końcem sesji europejskiej nastroje wcale nie są najlepsze. Na Wall Street minimalnie zyskuje S&P 500, a Nasdaq wychodzi na historyczne szczyty. DJIA jest w odwrocie. W Europie zyskiwał jedynie rosyjski oraz turecki indeks. WIG20 na koniec sesji stracił aż 1,17%.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję