„Zakładam, że złotu w końcu uda się rozbić dotychczasowe maksima, od czego jesteśmy o włos. Ruch wzrostowy powinien być dynamizowany czekającym obecnie z boku kapitałem spekulacyjnym” – mówi w wywiadzie dla FXMAG Tomasz Gessner, analityk Tavex.
- Czemu złoto ma problem z pokonaniem bariery 2 050 USD za uncję?
- Ile jeszcze będzie trwać konsolidacja na kursie złota?
- Dlaczego zachowania banków centralnych i bulionowych są kluczowe dla złota?
- Czemu warto kupować złoto w formie fizycznej?
- Czy i w jaki sposób przyjmować ekspozycję na górnikach złota?
- Czy na srebrze można będzie zarobić więcej, niż na złocie?
Piotr Rosik (z-ca red. naczelnego FXMAG): Czemu właściwie złoto ma tak wielki problem z przebiciem się przez barierę 2 050 USD za uncję? Kilka dni temu widzieliśmy nowe historyczne maksimum cenowe, ale ono okazało się pułapką na byki.
Tomasz Gessner (główny analityk Tavex): Musimy pamiętać, że okolice 2050 USD, a więc szczytów z 2020, 2022 i maja tego roku, to silny, horyzontalny opór, który każdy może bez problemu zidentyfikować na wykresie. Tak czytelna bariera sprawia, że jego trwałe pokonanie będzie miało dla rynku bardzo silne konsekwencje, bowiem czytelnie otworzy przestrzeń do rozwinięcia kolejnej fali wzrostowej, chociażby takiej na wzór ruchu z lat 2018-2020.
Tymczasem na rynku jest wiele podmiotów, którym bardzo zależy, aby ceny metali szlachetnych zanadto nie odciągnęły uwagi od pozostałych, tradycyjnych instrumentów inwestycyjnych, a tym bardziej nie obnażyły rzeczywistej kondycji dolara. Stąd tak zażarta walka na tych kluczowych poziomach, jaką wielokrotnie obserwowaliśmy, w tym również na początku grudnia.
Co oznacza dla złota posiedzenie i decyzja FOMC z 13 grudnia, co zapowiadają słowa Jerome’a Powell’a z konferencji po posiedzeniu? Tutaj też pojawia się pytanie, czy notowania złota właściwie są bardziej związane z kursem USD, z wycenami obligacji, czy może generalnie z kierunkiem i wymową polityki pieniężnej Fed?
Z posiedzeniem z 13 grudnia było sporo zamieszania. Na kilka dni przed nim można było odnieść wrażenie, że rynek się go nieco obawiał, a było to związane z tym, jak ceny poszczególnych klas aktywów zachowały się od posiedzenia listopadowego. Wówczas byliśmy po sporym ruchu wzrostowym na rentownościach amerykańskich obligacji, co Rezerwa Federalna potraktowała już jako ekwiwalent podwyżki stóp, przez co sama nie musiała takowej dokonywać. Teraz mogliśmy usłyszeć coś odwrotnego, a więc skoro rentowności obligacji od listopada wyraźnie spadły, to nie ma potrzeby, aby ton Rezerwy Federalnej był nadmiernie gołębi.
Jak wiemy, stało się jednak inaczej, a świąteczna niespodzianka dla inwestorów pojawiła się z nieco innej strony, a więc projekcji makroekonomicznych, które zaskoczyły rewizją w dół prognozowanej ścieżki inflacji, ale przede wszystkim oczekiwanych przez członków FOMC stóp procentowych na koniec 2024 roku. Z obecnej projekcji wynika, że na koniec przyszłego roku stopa miałaby wynieść 4,6%. We wrześniu sądzono jeszcze, że będzie to 5,1%. Tym samym FOMC oficjalnie przyznaje, że w przyszłym roku należy się spodziewać obniżek stóp o 75 pb, zapewne w trzech ruchach po 25 pb. W pewnym sensie rozstrzygnięty został też ostatni zakład rynku z Fedem, bowiem rynek już od dłuższego czasu wyceniał - poprzez spadek rentowności obligacji, czy kontraktów na stopę funduszy federalnych - że Rezerwa Federalna zmieni monetarny kurs. I to właśnie wydarzyło się na ostatnim posiedzeniu.
Odnośnie samego złota, jego zachowanie związane jest z bardzo wieloma czynnikami, zatem bardzo przestrzegałbym przed skupianiem się wyłącznie na jakiejś pojedynczej zależności i podejmowaniu na jej podstawie decyzji. Zwłaszcza, że wiele z tych korelacji czasami zwyczajnie przestaje działać, jak chociażby silny wzrost rentowności, z wyjściem na realnie dodatnie poziomy, który zwyczajowo powinien bardzo uderzyć w złoto, ponieważ amerykańskie obligacje skarbowe traktowane są (były?) jako konkurencja dla złota. Tymczasem od niemal dwóch lat obserwujemy kompletne załamanie dotychczasowych zależności.
Rentowność amerykańskich 10-latek i kurs XAU/USD
Źródło: Gainesville Coins
Taniejący dolar i spadające rentowności obligacji powinny pomagać dolarowym cenom kruszców. Ale warto także spojrzeć na zależności zachowania tradycyjnych instrumentów inwestycyjnych na Wall Street i ich relacji z inflacją. W przeszłości sytuacje, w których amerykańskie indeksy nie były w stanie wygrać z inflacją bardzo sprzyjały złotu.
Relacja S&P500 i CPI na tle notowań złota
Źródło: Tavex
Otwartą pozostaje więc kwestia, jak zachowa się relacja giełdy w USA do inflacji w sytuacji, w której w przyszłym roku doszłoby do takich napięć w systemie finansowym związanych z rosnącymi kosztami obsługi zadłużenia przy jednocześnie spadających wpływach podatkowych, że Rezerwa Federalna nie miała będzie wyboru, jak obniżyć stopy, ryzykując ponownie wzbudzenie inflacji.
Pamiętajmy, że w ostatnich kilku cyklach obniżki stóp wcale nie były dobre dla rynku akcji w USA. Dlaczego? Bo giełdowe byki w większej mierze skupiały się na tym, dlaczego stopy zostały obniżone, aniżeli na samym fakcie zaistnienia luźniejszych warunków kredytowych.
Przez wiele miesięcy gold bugi powtarzały, że „nie ma czegoś takiego jak potrójny szczyt”. Pan też tak uważa, czyli niedługo powinniśmy zobaczyć kontynuację trendu wzrostowego? Niemal rok temu mówił Pan nam, że złoto jest przygotowane do rajdu na 3 000 USD za uncję – to wciąż aktualne?
Przejrzałem kilka opracowań dotyczących potrójnego szczytu i głównym wnioskiem, ale i de facto zarzutem wobec tego układu jest to, że relatywnie rzadko się sprawdza. Co do zasady to podwójny szczyt powinien rynek skutecznie zawrócić. Skoro się to nie udaje i cena ponownie wraca do maksimów, jest to już informacja zwrotna, że podaż zaczyna słabnąć.
Co ciekawe, te kolejne próby podejścia pod 2 050 USD, jakie obserwowaliśmy od sierpnia 2020 roku, mają miejsce w coraz krótszym czasie, co samo w sobie również informować może o docelowych, słabnących perspektywach obrony tego obszaru przez sprzedających.
Złoto – wzmianki w mediach na tle kursu XAU/USD
Źródło: Bloomberg
I co jeszcze ciekawsze, z każdą taką próbą pokrycie tematu złota w mediach było coraz mniejsze, podczas gdy każda kolejna próba oznacza coraz większą szansę na rozbicie oporu i złotu należałoby się przyglądać tym bardziej.
Czyli mówi Pan, że perspektywa złota w zasadzie się nie zmienia.
Rynek w minioną środę otrzymał długo oczekiwany impuls z Fedu. Złoto powinno reagować na niego pozytywnie, zwłaszcza jeśli motywacją przyszłorocznych obniżek stóp będą problemy w gospodarce, rynku pracy, czy rynku kredytowym, a nie „miękkie lądowanie”. Powell na konferencji po posiedzeniu stwierdził, że zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że w przyszłym roku nastąpi recesja. Wielu obserwatorów oceniło te słowa, jako miękkie przygotowanie do tego, że z wystąpieniem recesji należy się liczyć, przed czym od 17 miesięcy ostrzega chociażby odwrócona krzywa dochodowości amerykańskich obligacji.
Inwersja krzywej dochodowości w USA (zwiastun recesji) na odcinku 2-10Y utrzymuje się już 17. miesiąc. Jeśli spojrzymy na czasy trwania inwersji, obecną sytuację wyprzedza (niewiele) tylko końcówka lat '70. Krytyczne jest natomiast wyjście z inwersji - to wtedy uderzała recesja pic.twitter.com/Z9ubBqqtFC
— Tavex Research (@TavexPL) December 11, 2023
Jak zachowują się w ostatnich dniach i tygodniach fundusze i wielkie banki? Co można wnioskować z ich zachowania?
To bardzo dobre pytanie i w zasadzie dotyka sedna ostatnich problemów złota. Jeśli bowiem spojrzymy w raportach Commitments of Traders na pozycjonowanie banków bulionowych - a więc głównej siły podażowej na rynku kontraktów terminowych na złocie i srebrze - to w trakcie ostatniego ruchu wzrostowego bardzo wyraźnie zwiększały one swoją ekspozycję po krótkiej stronie netto. A zatem, wraz ze wzrostem ceny coraz agresywniej grały na spadek. Podczas rozbicia 2 100 USD w poniedziałek 4. grudnia zastanawiałem się, czy ten wyskok był wyrzuceniem ich z tych pozycji, czy też wykorzystały go do jeszcze bardziej agresywnego zwiększenia ekspozycji short.
Pozycjonowanie banków bulionowych na złocie
Źródło: Barchart
Obecnie wiemy już, że zmaterializował się ten drugi wariant. W przypadku złota banki bulionowe, zwane po angielsku Swap Dealers, miały na ubiegły wtorek 177 tys. kontraktów short netto. Jest to skala zagrania porównywalna z odczytami z wiosny tego roku, gdy kształtował się ówczesny szczyt złota. Otwartą pozostaje natomiast kwestia, jak instytucje te zachowały się w trakcie obecnych spadków. Jeśli zobaczymy równie szybkie redukowanie tych pozycji, tylko kwestią czasu będzie kolejna próba zmierzenia się z dotychczasowymi szczytami cenowymi.
Co podpowiadają nam dane fundamentalne z rynku złota? Banki centralne chyba wciąż zamierzają kupować duże ilości kruszcu.
O ile faktycznie na całym świecie ten rok w zakresie detalicznego zainteresowania złotem jest wyraźnie słabszy od roku ubiegłego, inspirowanego głównie konfliktem w Ukrainie, ale jeszcze echami pandemii i jej inflacyjnych następstw, o tyle to słabsze zainteresowanie prywatnych inwestorów nie idzie w parze z analogicznym zachowaniem banków centralnych. Te, jak pamiętamy, nabyły w ubiegłym roku netto rekordową ilość 1 136 ton.
Jeśli natomiast zliczymy pierwsze trzy kwartały tego roku, zakupy netto wyniosły 800 ton, a więc powyżej analogicznego okresu rekordowego, ubiegłego roku. Oznacza to, że na poziomie bilansu całego roku mamy wciąż realne szanse zbliżyć się do poziomów z roku ubiegłego.
Popyt banków centralnych na złoto
Źródło: WGC
Zainteresowanie złotem banków centralnych jest więc podtrzymane. Warto tu wspomnieć, że nasz NBP pod względem skali zakupów jest w tym roku na drugim, po Chinach, miejscu. Od kwietnia do listopada kupił bowiem 130 ton, co podprowadza nasze rezerwy złota do 358,7 ton. Biorąc pod uwagę niedawne wypowiedzi Adama Glapińskiego, wszystko wskazuje na to, że te zakupy będą kontynuowane, a całkowity udział złota w aktywach rezerwowych może się skierować w stronę 20%. Obecnie jest to ok. 12,6%.
Co mówi nam analiza techniczna wykresu XAU/USD?
Jeśli spojrzymy na wykres z szerszej perspektywy - chociażby z racji faktu, że inwestycja, czy jak kto woli oszczędzanie w złocie takowego horyzontu wymaga - sytuacja niewiele się tu zmienia. Wciąż przyjąć należy, że kontynuujemy ruch boczny, jaki rozpoczął się w sierpniu 2020 roku i jest on elementem ucha od filiżanki.
XAU/USD - AT
Źródło: TradingView / Tavex
Jak widać, cały układ jest już technicznie wypełniony, a kwestią czasu wydaje się definitywne wybicie w górę i kontynuacja długoterminowego kierunku. O tym, że się do niego zbliżamy, świadczyć może chociażby zamknięcia listopada. Był to pierwszy miesiąc w historii, który złoto zakończyło powyżej okrągłych 2 000 USD.
Jeśli tylko okaże się, że rejon 2100 USD zostaje trwale sforsowany, oznaczało to będzie zakończenie ponad 3-letniego trendu bocznego, w trakcie którego widoczne były procesy re-akumulacji. Kto miał sprzedać i zrealizować zysk z ruchu z lat 2018-2020 już to zrobił, a teraz z boku sytuacji złota przygląda się świeży kapitał, gotowy wskoczyć na rynek, gdy ten zacznie inicjować kolejną falę wzrostową.
Jaka jest w takim razie Pańska prognoza dla złota na najbliższe kwartały i na cały 2024 rok?
Zakładam, że złotu w końcu uda się rozbić dotychczasowe maksima, od czego jak widać jesteśmy o włos. Wskazuje na to nie tylko ostatnie zachowanie cen, ale też stopień wypełnienia wspomnianego wcześniej układu technicznego. Po trwałym rozbiciu oporu ruch wzrostowy powinien wyraźniej przyspieszyć, a będzie on chociażby dynamizowany również wspomnianym, czekającym obecnie z boku kapitałem spekulacyjnym.
Biorąc pod uwagę zasięg z owej filiżanki, mierzony na wykresie w skali logarytmicznej, nasz wzrok powędrować może wyraźnie powyżej 3 000 USD. Jeśli z kolei spojrzymy na zachowanie złota w poprzednich dekadach i na dynamikę fal wzrostowych, jakie tu wielokrotnie gościły, realizacja takiego zasięgu miałaby prawo dokonać się bez większego problemu w 2 lata od momentu wybicia. Wybicia, które wciąż się jeszcze nie pojawiło, o czym warto pamiętać próbując ubrać cenę złota w konkretne ramy czasowe.
Zobacz również: Cena złota po 15 000 USD za uncję przed 2026 rokiem! Szalona prognoza słynnego inwestora
Czy jeśli złoto ruszy w górę, to pójdą za nim wyceny górników złota? Czy analizuje Pan fundamenty takich spółek, może Pan któreś polecić do portfela?
Ostatnie 3 lata były dla górników złota, ale i srebra, niezwykle wymagające. Znajdujące się w ruchu bocznym ceny kruszców, a więc tego co te spółki wydobywają, zbiegły się w czasie z silnym wzrostem kosztów wydobycia, na które składają się przede wszystkim koszty energii i pracy. Spółki te znajdują się wyraźnie niżej, aniżeli chociażby szczyty z 2020 roku, a więc ekwiwalent obecnej ceny złota. Jednocześnie oznacza to, że w relacji do samego kruszcu są one obecnie wyceniane na bardzo atrakcyjnych historycznie poziomach. Jeśli zatem doczekamy się kolejnej, prawdopodobnie kilkuletniej fali wzrostowej na złocie, które z czasem pociągnie za sobą także i znacznie bardziej zmienne srebro, górnicy tychże metali powinni nadrabiać utracony do tej pory dystans, co oznacza perspektywę zdecydowanie ponadprzeciętnych stóp zwrotu. Jest to jednak propozycja zdecydowanie dla inwestorów o znacznie bardziej agresywnym profilu ryzyka. Szybkie wahania rzędu kilkudziesięciu procent nie są w tym sektorze absolutnie niczym nadzwyczajnym.
Jeśli chodzi o ekspozycję na ten segment, najłatwiej jest się posłużyć jakimś ETF-em agregującym takie spółki, jak chociażby GDX czy SIL. Kto nie ma do nich dostępu, może przejrzeć ich skład i skoncentrować się na kilku pierwszych pozycjach, odpowiadających zwykle za przeważający udział w całym funduszu.
Jak wygląda sytuacja na polskim rynku złota inwestycyjnego? III kwartał 2023 był słabiutki na całym świecie, a u nas?
Ten rok faktycznie na polskim rynku, ale i nie tylko, jest dla wielu podmiotów niemałym wyzwaniem. Przycichnięcie tematu Ukrainy, ale i cofnięcie inflacji wepchnęły złoto ponownie do inwestycyjnego cienia. W przypadku Tavex wszystko wskazuje na to, że obroty w stosunku do ubiegłego roku spadną o ok. 30%, co na tle całej branży i tak jest bardzo dobrym wynikiem. Na przykład w Niemczech spadek obrotów szacuje się w tym roku na ponad 70%. Pamiętajmy jednak, że porównujemy się z 2022 rokiem, który był fenomenalny. W istocie oznacza to dla nas jedynie powrót do poziomów sprzedaży z okolic 2020 roku.
W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się mniejsze i przede wszystkim nowe na rynku podmioty, które zdecydowały się rozpocząć działalność na fali zeszłorocznych wolumenów, nierzadko posiłkując się przy tym długiem i podpisując umowy na odbiór konkretnych ilości z mennicami, których w tym roku nie są w stanie zrealizować. Tworzy to zatem sytuację, w której decydując się na zakup kruszcu na termin w tego typu podmiocie, klienci obarczeni są ponadprzeciętnym ryzykiem. Aby wyeliminować to ryzyko, w pierwszej kolejności warto się skierować w miejsca, gdzie towar jest dostępny od ręki.
Jaki będzie rok przyszły? Co kupują Polacy?
Jeśli chodzi o prognozy na rok przyszły, pod względem sprzedażowym powinien on być zbliżony do obecnego, z widocznymi tendencjami wytracania impetu spadkowego, na co wpływać może wyhamowywanie tempa spadku inflacji, przy jednocześnie podtrzymanych oczekiwaniach kolejnych obniżek stóp procentowych w dalszej części przyszłego roku w Polsce, a przynajmniej brak ich wzrostu.
W zakresie preferencji zakupowych wciąż zdecydowanym liderem pozostają najbardziej znane 1-uncjowe monety. Zauważamy także pewien wzrost sprzedaży monet o mniejszych frakcjach, jak 1/10 uncji czy 1-gramowych. Może mieć to związek z mniejszymi budżetami inwestycyjnymi w gospodarstwach domowych.
W ostatnich kwartałach pojawia się sporo różnych instrumentów opartych na złocie, notowanych na giełdach. Czy i komu je Pan poleca?
Wszystko zależy, jak rozumiemy ekspozycję na złocie, a dokładniej rzecz ujmując, jakie mamy względem kruszcu oczekiwania. Kto jest zainteresowany wyłącznie krótkoterminowym „zagraniem na cenie”, może się skierować do formy papierowej, która będzie wygodniejsza i obarczona niższym kosztem. Złoto jest jednak na tyle mało zmiennym instrumentem, że do aktywnej spekulacji nadaje się średnio.
Sytuacja diametralnie zmienia się, gdy kupujemy złoto z myślą o długoterminowym zabezpieczeniu już zgromadzonego kapitału, a także z myślą o finansowym ubezpieczeniu od czarnych scenariuszy, jakimi są chociażby wszelkiego rodzaju konflikty zbrojne, załamanie systemu monetarnego, czy problem z dostępem do bieżących środków rozliczeniowych zgromadzonych w banku, co jak pokazały tegoroczne historie wielu amerykańskich banków wcale nie musi być tak abstrakcyjnym scenariuszem.
Ponadto trzymając złoto w długim terminie siłą rzeczy pojawi się zysk kapitałowy, chociażby ze względu na fakt, że złoto jest funkcją podaży pieniądza i oparty na długu system monetarny potrzebuje do swojego istnienia kontrolowanej inflacji. Widać to w każdej walucie fiducjarnej, które nie są w stanie w długim terminie przenieść siły nabywczej, w przeciwieństwie do złota. W przypadku zysków na złocie w takiej sytuacji nie jesteśmy zobowiązani do zapłacenia podatku pod warunkiem posiadania go powyżej 6 miesięcy.
W przypadku instrumentów finansowych opartych na złocie nie tylko przyjdzie podzielić się z fiskusem, ale często obarczone są one jeszcze stałą opłatą, jak ma to miejsce w przypadku ETFów, kosztami rolowania w przypadku kontraktów terminowych, czy ujemnymi punktami swapowymi w przypadku kontraktów CFD bazujących na kontraktach terminowych.
Zobacz również: Złoto zastąpi obligacje skarbowe? Zobacz powody, dla których miałoby się tak stać!
Teraz omówmy srebro. To chyba największe rozczarowanie inwestycyjne na rynku metali w ostatnich dekadach. A być może nie tylko na rynku metali. Czemu tak się dzieje - czemu cena srebra nie rośnie tak, jak wszyscy się tego spodziewają?
Ceny srebra, podobnie jak ma to miejsce w przypadku złota, znajdują się od lat na celowniku banków bulionowych. A ponieważ jest to rynek o znacznie mniejszej kapitalizacji od złota, stosunkowo niewielkim kapitałem można wykreować na wykresie dowolny obraz. Pamiętajmy jednak, że wszystko ma swoje granice, co dobitnie pokazała jesień ubiegłego roku, gdy cena fizyczna srebra oderwała się na dziesiątki procent od ceny papierowej. To spowodowało, że górnicy srebra zaczęli wstrzymywać działalność, a tym bardziej nie było chętnych do sprzedawania po papierowych cenach srebra do COMEX-u, co z kolei przełożyło się na wzmożone żądania fizycznego rozliczenia kontraktów i silny spadek zapasów.
Jeśli spojrzymy na inwestycyjną charakterystykę srebra, jest ono określane złotem na sterydach. Zwykle to złoto musi wykonać pierwszy krok, a srebro chętnie się podłącza, generując ruch o zdecydowanie wyższej dynamice. Wówczas spada Gold / Silver Ratio, które nawiasem mówiąc jest obecnie na historycznie wysokich poziomach. Poza zgłaszanym popytem ze strony przemysłu i perspektywami permanentnych deficytów w kolejnych latach, do uaktywnienia ruchu cenowego potrzebny jest więc impuls ze złota.
Jaka jest Pańska prognoza dla srebra na rok 2024, biorąc pod uwagę aktualną sytuację fundamentalną i techniczną?
W kwestii prognoz ze srebrem trzeba mocno uważać, chociażby z uwagi na wspomnianą zmienność. Niewątpliwie skala obecnego niedowartościowania sprzyja realizacji ambitnych stóp zwrotu. Analogicznie jak w przypadku złota, także tutaj nie ubierałbym konkretnych ruchów cenowych w ramy czasowe, a bardziej spojrzał na trigger, który musi się pojawić, by ruch cenowy został zainicjowany.
Choć wszyscy mają w pamięci znaczenie ekstremów z 2020 i 2021 roku w pobliżu 30 USD, to technicznie znacznie większą wagę przywiązywałbym do okolic 26 USD, pod którymi rynek buduje od dwóch lat odwróconą głowę z ramionami. Są to też przy okazji dołki z lat 2011-2012. Rozbicie 26 USD w wyższym interwale prawdopodobnie natychmiast wciągnie do gry spekulacyjny kapitał i wówczas przeskoczenie 30 USD, broniącego dostępu do ATH w rejonie 50 USD, będzie już tylko formalnością.
Notowania XAG/USD
Źródło: TradingView
Z ciekawostek, jeśli spojrzymy na bardzo długoterminowy wykres srebra, warto zwrócić uwagę, że powrót do ATH doprowadziłby do ukształtowania ucha od filiżanki, ale formacji budowanej od roku 1980 roku. Kwestię zasięgów z niej wynikających, zwłaszcza posługując się skalą logarytmiczną, zostawiam już wyobraźni Czytelników.
Czy warto kupować srebro w formie fizycznej? Jeśli tak – w jakiej dokładnie formie? Jest ono mniej trwałe, niż złoto. Miejskie legendy ostrzegają przed monetami rdzewiejącymi w kapslach…
Analogicznie jak w przypadku złota, wszystko zależy od tego, co jest naszym celem. Jeśli skupiamy się na elementach „ubezpieczeniowych”, to te zadania zdecydowanie spełni srebro w postaci fizycznej. Jeśli natomiast kogoś interesuje wyłącznie krótkoterminowe, spekulacyjne zagranie na cenie, rozwiązanie papierowe mogą się okazać wygodniejsze.
Choć i tu kryją się pewne pułapki, zwłaszcza na rynku kontraktów terminowych, o czym przekonali się np. grający na wzrosty cen niklu w marcu 2022 roku. Po udanym „wyciśnięciu krótkich” Londyńska Giełda Metali anulowała transakcje, odcinając od możliwości realizacji zysków posiadaczy pozycji długich. Oczekiwanego zadania w tej sytuacji nie spełniły także akcje górników niklu, którzy przed tym, spekulacyjnym atakiem mieli zabezpieczone ceny wydobycia. Nie dość, że nie stali się beneficjentami wystrzału ceny, to jeszcze wpadli w poważne problemy, gdy musieli uzupełniać depozyty swoich, zabezpieczających krótkich pozycji na LME.
Wracając do kwestii przechowywania srebra, temat rdzy jest zdecydowanie miejską legendą. Na srebrze mogą się co najwyżej pojawić tzw. milkspoty, czyli biało-mleczne wypryski, które jednak nie mają żadnego wpływu na wartość. Metal przechowywany w kapslu powinien pozostać w dobrej kondycji, natomiast jeśli ktoś koniecznie czuje potrzebę trzymania go w ręku, warto to zrobić w bawełnianych rękawiczkach.
Zobacz również: Cena złota może wystrzelić! Korzysta na tym znana sieć sklepów...
A kiedy właściwie powinno się wychodzić z inwestycji w złoto i srebro? Jak rozpoznać najlepszy czas? Czy to są odmienne momenty dla inwestycji w złoto „papierowe” i fizyczne?
To bardzo ważne pytanie. Równie ważne, jak to kiedy kupować. Skoro pojawia się w nim sformułowanie „inwestycji”, to zakładam, że pomijamy wspomniane wcześniej aspekty ubezpieczeniowe, czy długoterminowej ochrony siły nabywczej.
Osobiście podchodzę do tego tematu przez pryzmat siły relatywnej tych metali w stosunku do innych aktywów finansowych. Obecnie metale szlachetne są na ich tle bardzo tanie. Te relacje historycznie jednak poruszają się w cyklach, a zatem w perspektywie kolejnych lat zakładam, że na poziomie siły względnej wyceny metali znacząco się poprawią. To właśnie skala niedoszacowania metali względem pozostałych aktywów inwestycyjnych zwróciła mogą uwagę na ten sektor 3-4 lata temu. Sektor, z którym przy okazji związałem się też zawodowo.
Relacja DJIA/złoto
Źródło: TradingView
Jednym z książkowych wskaźników jest np. Dow / Gold Rato, który w szczytach hossy na metalach, bądź załamań na giełdzie, spadł do wartości 1,88 w 1933 roku, 1 w 1980 roku i 5,72 w 2011 roku. Obecnie wskaźnik ten wynosi 18,5, a więc posługując się nim widzimy, że złoto ma jeszcze bardzo duży zapas względem amerykańskich indeksów giełdowych. Najwięksi optymiści wskazują na możliwość ponownego powrotu do stosunku 1:1. Biorąc jednak pod uwagę nieco bardziej konserwatywny scenariusz, w kolejnej fali moglibyśmy spoglądać chociażby w stronę 3. Przy obecnych wartościach oznaczałoby to, że za dzisiejsze złoto z czasem moglibyśmy kupić ponad 6 razy więcej jednostek indeksu Dow Jones.
Odnośnie różnic w zachowaniu cen metali fizycznych i papierowych, to te ujawniają się przede wszystkim w momentach skrajnie dużej zmienności. W przypadku giełdowego załamania ceny fizycznego złota i srebra mogą się nie zmienić, bądź nawet wzrosnąć, natomiast ceny papierowych metali spadają zwykle wraz z całym rynkiem. Posiadacze fizycznych metali chronieni są w tej sytuacji przed nadmierną zmiennością, natomiast posiadacze kapitału dostają okazję do zaangażowania w papierowe rozwiązania licząc na to, że po uspokojeniu sytuacji te będą zmierzać ponownie w stronę rynku fizycznego.
Wracając natomiast do relacji fizycznych metali, możemy je zastosować w zasadzie do każdego aktywa jak indeksy giełdowe, nieruchomości. Wszystkie te zestawienia pokazują nam, że złoto jest obecnie bardzo tanie względem nich, a srebro leży praktycznie za darmo na ziemi. Niestety, inwestycyjna natura skonstruowana jest w taki sposób, że dane aktywo musi najpierw coś „pokazać”, aby tłumy je dostrzegły. Na razie widzimy, że złoto dostrzegają banki centralne, znające słabości obecnego systemu monetarnego lepiej, aniżeli którykolwiek uczestnik rynku.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję