Kurs ropy naftowej najwyżej od 3 lat, wsparty dodatkowo stroną podażową oraz drogimi surowcami energetycznymi

Silne wzrosty cen surowców energetycznych nie pominęły rynku „czarnego złota”. Skok notowań ropy Brent 1M (+11% od początku września do wczoraj) nie był co prawda tak imponujący jak europejskiego gazu TTF 1M (+115%) czy węgla API2 1Y (+26%), lecz surowiec podczas wczorajszej sesji ustanowił 3-letnie maksimum, drożejąc do niemal 83,5 USD/bbl.
Utrzymywało się obniżone wydobycia ropy naftowej w obszarze Zatoki Meksykańskiej, zaś część członków OPEC nie była w stanie osiągnąć celów produkcyjnych (np. Angola i Nigeria). Mimo nacisków Białego Domu oraz spekulacji o ewentualnym zwiększeniu wydobycia surowca, na poniedziałkowym spotkaniu OPEC+ zapadła decyzja o podtrzymaniu zaplanowanego miesięcznego wzrostu produkcji w skali 400 tys. b/d. Według doniesień Reuters, grupa jest ostrożna w nadmiarowym zwiększaniu podaży mając w pamięci nagłe spadki cen surowca: jako przykład może służyć rok 2018, gdy notowania ropy spadły poniżej 50 USD/bbl w grudniu z ponad 85 USD/bbl jeszcze w październiku. Powodem powściągliwego nastawienia OPEC+ jest też niepewność powiązana z rozwojem czwartej fali pandemii, która może skutkować obniżonym popytem na surowiec.
Ponadto analityczne ramię OPEC+ spodziewa się w 2022 roku lekkiego osłabienia fundamentów rynkowych: zamiast tegorocznego niedoboru w wysokości 1,1 mln b/d należy oczekiwać nadwyżki sięgającej 1,4 mln b/d, zaś tempo wzrostu popytu wyhamuje z 6 mln b/d w 2021 do 4,2 mln b/d w 2022 roku. W najnowszym raporcie „World Oil Outlook 2021” grupa producentów zrewidowała swoje długoterminowe prognozy. Z roku 2022 na 2023 został przesunięty termin przekroczenia przez globalny popyt poziomu z roku 2019. Zużycie ropy ma wówczas osiągnąć poziom 101,6 mln b/d po wzroście o 1,7 mln b/d w ujęciu rocznym. W ocenie OPEC popyt na surowiec powinien się ustabilizować po 2035 roku, zaś w przypadku przyspieszenia technologicznego mógłby przejść w trend spadkowy już kilka lat wcześniej.
że jeszcze w 2026 podaż nie osiągnie poziomu z 2019 roku oraz podkreśliła konieczność podtrzymania inwestycji w wydobycie surowca - nawet w obliczu transformacji energetycznej – w celu uniknięcia kryzysu energetycznego. Wracając do perspektywy krótkoterminowej, dane Amerykańskiego Departamentu Energii z ostatnich dwóch tygodni stawiają pod znakiem zapytania solidność ożywienia popytu na surowiec. Rynek został zaskoczony wzrostem zapasów ropy, które zwiększyły się w sumie o 6,9 mln bbl do 420,9 mln bbl, odbijając się od 3-letnich minimów. We wczorajszym raporcie rozczarowujący okazał się skok zapasów benzyny o 3,3 mln bbl do 225 mln bbl paliwa.
Wsparcie najprawdopodobniej przyjdzie z Azji, gdzie podwyższone ceny LNG (ekwiwalent nawet ponad 320 USD/bbl) mogą się przełożyć na zintensyfikowane wykorzystanie destylatów naftowych w generacji energii – wolne moce przerobowe w regionie to ok. 550 tys. b/d. Czas pokaże, czy inwestorzy spekulacyjni wykazali się dobrym timingiem zwiększając ostatnio swoje zaangażowanie rynkowe – w okresie zimowym zapewne będziemy świadkami podwyższonych cen surowców energetycznych, lecz potencjał wzrostowy notowań ropy wydaje się ograniczony.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję