Oto pięć najciekawszych, choć niekoniecznie najbardziej oczywistych wykresów minionego tygodnia.
Złoto coraz bardziej atrakcyjne, mimo coraz niższej ceny
Złoto nie ma ostatnio dobrej passy, notując najdłuższą serię spadkowych sesji od 2016 roku. Analitycy techniczni nie odmówią sobie w takiej sytuacji wyrysowania czytelnego kanału spadkowego, mierzonego od tegorocznych szczytów z początku maja. Pod koniec tygodnia notowania zbliżają się do dolnego ograniczenia wspomnianego kanału, co mogłoby być argumentem dla spekulantów do tego, by wykorzystać tę nadzwyczaj długą serię spadkowych sesji do zagrania pod odbicie. Trend jest Twoim przyjacielem i mówi się, że nie powinno się mu sprzeciwiać, ale z drugiej strony - kanał spadkowy mówi sam za siebie: pora na korektę, ale tę wzrostową. Oby tylko nie wpuścił spekulantów… w kanał
Zobacz także: Jak kupić złoto nie wychodząc z domu?
Źródło: TradingView, za @BlogiBossaPL
Polskie złoto, a nie polski złoty
Pozostając z temacie złota, NBP kontynuuje zakupy metalu szlachetnego, zwiększając rezerwy do ponad 333 ton na koniec września. Łącznie więc NBP ma w swoich rezerwach już niecałe 10,73 mln uncji kruszcu, wartych ponad 180 mld USD, najwięcej w historii. Udział złota w rezerwach NBP również jest najwyższy - niedawno przekroczył 10 proc., a prezes Glapiński na czwartkowej konferencji po posiedzeniu RPP zapowiedział, że NBP chce zwiększyć ten odsetek dwukrotnie, czyli do 20 proc.
Rentowność amerykańskich obligacji wciąż rośnie i daje jasne sygnały
Chciałoby się powiedzieć - to już nudne. Rentowność amerykańskich obligacji znów zamyka tydzień ze wzrostem. Po znacznie mocniejszych od oczekiwań danych NFP z rynku pracy na piątkowej sesji rentowność dziesięciolatek wzrosła do poziomu 4,85 proc. w skali roku (i 2,53 proc. po skorygowaniu o inflację). To zaś oznacza, że o ile na kolejną podwyżkę stóp procentowych się nie zanosi, to rynek nie widzi żadnych szans na przejście do obniżek stóp procentowych w najbliższych miesiącach. Ale kiedyś Fed zacznie wysyłać rynkowi gołębie sygnały, a to będzie oznaczało mocne odreagowanie na rynku obligacji i gwałtowne spadki rentowności.
Sprawdź także: Boisz się kryzysu gospodarczego? Nadchodzi coś znacznie gorszego!
Źródło: @Schuldensuehner
Niezrealizowana strata amerykańskich banków sięga zenitu
W ostatnim czasie sporo mówi się o rosnących rentownościach amerykańskich obligacji skarbowych, jednocześnie zapominając o tym, że jest to bezpośredni skutek spadku ich notowań (im niższa cena, tym wyższa rentowność). To zaś oznacza, że posiadacze tych papierów ponoszą stratę, przynajmniej… na papierze. Amerykańskie banki komercyjne na koniec września zanotowały niezrealizowaną stratę na obligacjach skarbowych USA trzymanych aż do osiągnięć dojrzałości, która przekroczyła 400 mld dolarów. To więcej niż kiedykolwiek w historii. Warto jednak pamiętać, że jeżeli takie papiery są trzymane aż do wykupu, to nominalnie nie da się na nich stracić. Przegrać można jedynie z inflacją.
Źródło: @barchart
Amerykański sen i 80 godzin w tygodniu
Od amerykańskiego rynku pracy zależy bardzo wiele. Piątkowe odczyty NFP pokazały, że jego kondycja wciąż jest bardzo mocna. To, że ktoś ma pracę nie znaczy już w USA, że jest w stanie się utrzymać - w drugiej połowie roku liczba Amerykanów, którzy pracują na dwa pełne etaty wzrosła do 447 000, czyli najwyższego poziomu w historii danych. Najsłabiej opłacane prace nie są wstanie zapewnić wystarczającego dochodu, aby utrzymać się z jednego etatu.
Czytaj również: Dolar traci po fatalnych danych z rynku pracy! Stopy procentowe w USA już nie wzrosną
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję