Czas potężnej zmienności na rynkach kapitałowych był kontynuowany w minionym tygodniu, a szczególnie było to widać na Wall Street. W poniedziałek, w celu utrzymania oprocentowania na niskim poziomie, FED ogłosił plan TALF (Term Asset-Backed Securities Loan Facility), zakładający praktycznie nieograniczone QE. Pierwsza reakcja rynku była optymistyczna, ale później inwestorzy powiedzieli „sprawdzam” i przystąpili do zmasowanej sprzedaży akcji.
W poniedziałek przecena była duża, ale kolejne dni to już wygrana Fed i odrabianie strat, aby w końcowym rozrachunku indeks S&P500 zyskał ponad 10%. Tymczasem dane makro z zeszłego tygodnia w postaci ponad 3 mln nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych zostały zignorowane. Krzywa zachorowań na koronawirusa jest mocno wzrastająca, coraz większa część amerykańskiego przemysłu stoi. Rynek pracy dopiero czeka wstrząs. Plusem jest uchwalenie programu pomocowego dla amerykańskiej gospodarki i konsumentów o niewidzianej wcześniej skali ponad 2 bln USD, ale to tylko załagodzi skutki pandemii. Można prognozować, że nie czeka nas teraz odbicia w stylu V, a raczej okres podwyższonej zmienności, być może nawet pogłębienie tegorocznych minimów i wyczekiwanie na informacje wskazujące na opanowanie pandemii i powrót do normalności.
W Warszawie akurat wcześniej dało się skorzystać na rynkowym optymizmie, ale akurat w ostatnich dniach GPW wyraźnie odstawała od reszty giełd. DAX czy CAC40 zyskiwały ponad 7%, tymczasem WIG spadł o 0,65%. Na zero wyszły tylko małe spółki, pozostałe segmenty zanotowały lekkie minusy. W Polsce również zapowiedziano program tarczy antykryzysowej, która obecnie jest w Senacie i możliwe, że na jakiś czas tam utknie, co nie byłoby pozytywne dla coraz mniej płynnych przedsiębiorców. Granie pod zapowiedź tarczy antykryzysowej miało miejsce już wcześniej, natomiast obecnie wiadomo tyle, że recesji w II kw. nie unikniemy. Krzywa zachorowań w Polsce jest ważna i póki co przebiega wciąż łagodnie, ale jeszcze ważniejsza jest sytuacja globalna, a tu zapowiada się na długie tygodnie walki z pandemią. Na cenzurowanym w zeszłym tygodniu były banki. Z jednej strony wysoki kurs franka uderza w banki z dużą ekspozycją na kredyty frankowe, a w cały sektor uderza obniżka stóp procentowych, a być może to wcale nie jest ostatnie cięcie w tym roku, bowiem stan gospodarki pozostaje wielką niewiadomą.
Wiele wskazuje na to, że ten tydzień nie będzie jeszcze przełomowy jeśli chodzi o etap walki z pandemią. O ile we Włoszech krzywa zachorowań może nieco zwalniać, tak w Hiszpanii pewnie jeszcze nie, a prawdziwą zagadką i testem jest skala przyrostu zachorowań w USA. Podobnie rzecz ma się z danymi publikowanymi w tym tygodniu, z których uwagę rynku przykują przede wszystkim te, w których będzie już można dostrzec wpływ koronawirusa na gospodarkę. Ze strefy euro będą to indeksy PMI dla usług i przemysłu, przede wszystkim z regionów, gdzie nie były publikowane wstępne wartości, jak Hiszpania czy Włochy. Z USA warto zwrócić uwagę na indeksy: Chicago PMI, ISM dla przemysłu oraz ISM dla usług. Ze Stanów jednak najważniejszym odczytem będzie ten informujący o stanie rynku pracy w marcu, a więc już częściowo z wpływem koronawirusa i zamknięciami przedsiębiorstw. Prognoza mówi o przerwaniu serii kreacji miejsc pracy z sektorze pozarolniczym i ich spadku o 170 tys. oraz wzroście stopy bezrobocia z 3,5 do 3,9%. Ryzyko może być przesunięte na jeszcze słabszy odczyt, a to dopiero początek recesyjnych danych z USA.