- Amazon poinformował pracowników, że kończy z pracą zdalną
- Taki model pracy zyskał na znaczeniu w trakcie pandemii
- Od kilku lat firmy rezygnują z tego rozwiązania i wzywają pracowników do biur
Amazon kończy z pracą zdalną. Definitywnie
Andy Jassy, który kilka lat temu zastąpiła Jeffa Bezosa na stanowisku szefa Amazona, "zaprosił" do biur firmy pracowników wykonujących swoje obowiązki zdalnie. Nowe wytyczne mają obowiązywać od przyszłego roku, oznacza to koniec (z nielicznymi wyjątkami) z nawet częściową pracą zdalną: w biurowcach trzeba się pojawiać pięć razy w tygodniu.
Uzasadniając tę decyzję, CEO jednej z największych firm świata stwierdził, że na miejscu łatwiej się m.in. uczyć, kooperować, wzmacniać więzi, tworzyć nowe idee oraz wdrażać innowacje. Jassy dodał, że zalety przebywania razem w biurze są znaczące, a ostatnie 15 miesięcy jedynie wzmocniło jego przekonanie o tych korzyściach. Pracownicy Amazona nie powinni się zatem spodziewać powrotu do modelu pracy zdalnej czy nawet hybrydowej.
IBM i Yahoo wycofały się z pracy zdalnej, nim stała się modna/konieczna
Na temat pracy zdalnej jako nieuchronnego modelu działania firm sporo mówiło się jeszcze przed pandemią, ale zazwyczaj pozostawało to w sferze teorii. Prognozy mówiły m.in. o pustych biurowcach za kilka-kilkanaście lat będących efektem rozwoju internetu, a rzeczywistość wyglądała inaczej. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze w 2017 roku IBM zdecydował o ukróceniu pracy zdalnej. Najpierw korporacja przez lata promowała tę formę współpracy (była wręcz pionierem tego modelu, wdrożyła go dekady temu), chwaliła się uszczuplaniem powierzchni biurowej, by potem stwierdzić, że był to błąd.
Jeszcze wcześniej, bo w 2013 roku, podobną decyzję podjęła Marissa Mayer, która zasiadała wtedy w fotelu szefowej Yahoo (stanowisko CEO objęła kilka miesięcy wcześniej. Pracownicy dowiedzieli się wówczas z notatki służbowej, że powinni wrócić do biur, aby uczynić firmę najlepszym miejscem do pracy, komunikacji i kooperacji. A jeśli komuś zmiany nie odpowiadają, powinien zmienić pracodawcę. Firma przekonywała, że niektóre z najlepszych decyzji i wniosków biorą się z dyskusji na korytarzu oraz w stołówce. Jednocześnie wyjaśniano pracownikom, że "prędkość i jakość często cierpią, gdy pracuje się z domu".
Przeczytaj także: Nie będzie wielkiej inwestycji Intela w Polsce
Pandemia wywróciła stolik. Ale szybko go podniesiono
Przykłady IBM i Yahoo przeczyły wspomnianym wcześniej prognozom wieszczącym świetlaną przyszłość pracy zdalnej. W sukurs przyszła im jednak pandemia koronawirusa. Biurowce opustoszały z dnia na dzień, większe i mniejsze firmy na całym świecie wysłały pracowników do domów. Pojawiły się wówczas głosy, że od tego kroku nie ma już odwrotu. Wieszczono kłopoty deweloperom, właścicielom i operatorom biurowców. Te ostatnie miały być przekształcane w apartamentowce. Albo straszyć pustką w mniej korzystnym scenariuszu.
Dzisiaj niewiele zostało z tych wizji. Na przestrzeni ostatnich lat kolejne firmy ograniczały pracę zdalną lub oczekiwały od pracowników całkowitego powrotu do biur. Tak zdecydowały m.in. Goldman Sachs, Barclays, Citigroup czy HSBC. Podobne decyzje podjęli też decydenci firm technologicznych: Google, Facebooka, Apple. Do listy można dorzucić Boeinga czy Teslę. Działania te mają różną skalę, ale sprowadzają się do tego samego: firmy chcą widzieć pracowników w biurach. Tym samym doniesienia o nieuchronności pracy zdalnej można uznać za mocno nieaktualne.
Przeczytaj także: Płaca minimalna w Polsce zbyt wysoka?
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję