Elon Musk na mocy umowy rządowej, która trwała przez 130 dni był członkiem administracji prezydenta. W ramach swoich obowiązków prowadził Departament ds. Efektywności Rządu, który zajmował się cięciem wydatków publicznych.
Musk odchodzi, ale nie do końca
Miliarder nie będzie już zarządzał DOGE, bo taki angielski skrót ma prowadzony przez niego w ostatnich miesiącach departament, ale to nie oznacza końca tej instytucji. Musk potwierdził, że wciąż będzie ona funkcjonowała, spełniając swoją misję. Co więcej, on sam całkowicie z polityki nie rezygnuje.
Teraz ma przyjąć bardziej płynną rolę doradcy prezydenta USA. Nie wydaje się jednak, by był to jeden z tych doradców, którzy chodzą krok w krok za Trumpem. Musk zdradził bowiem, że przede wszystkim chce skupić się na pracy. Jego biznesy nie radziły sobie najlepiej w momencie, gdy miliarder próbował być politykiem na pełen etat. Teraz ma się to zmienić. Co ma w planach?
Czytaj także: To nie koniec wojny celnej. Cła Trumpa mogą powrócić! Tylko na FXMAG
Automatyczne taksówki i nocki w serwerowni
Z wypowiedzi Muska wynika, że ten wraca do wizerunku stereotypowego wizjonera, który ciągle pracuje i bez przerwy wprowadza jakieś innowacje. Jeszcze przed pożegnaniem w Gabinecie Owalnym publikował na swojej platformie X wpis, w którym zapowiadał powrót do intensywnej pracy w swoich firmach:
Wracam do siedzenia 24/7 w pracy i spania w serwerowniach, salach konferencyjnych i fabrykach - stwierdził wymownie
Zdradził także, nad czym przede wszystkim będzie w najbliższym czasie działał. Skupi się na wprowadzaniu robotaksówek Tesli. Te mają pojawić się na drogach stolicy Teksasu, Austin już w czerwcu. Dumny miliarder przyznał, że próby póki co odbywały się bez incydentów.
Na tym nie koniec. Musk będzie też pracował nad rozwojem sztucznej inteligencji xAI, a dodatkowo nie zamierza zaniedbywać SpaceX. Już w przyszłym tygodniu chce wystrzelić w przestrzeń kosmiczną kolejną rakietę.
Czytaj także: Fatalny pierwszy kwartał! Zyski amerykańskich firm stopniały najbardziej od lat
Kto podbił Muskowi oko?
Musk w Gabinecie Owalnym pojawił się w standardowym dla siebie, mocno casualowym stroju. Miał na sobie t-shirt i czapkę z daszkiem. Na tle reszty oficjeli oczywiście mocno się wyróżniał, ale to nie jego stylówka przyciągnęła spojrzenia, a twarz. Miliarder na swoje pożegnanie przyszedł bowiem z podbitym okiem. Oczywiście nie uniknął pytań na ten temat. Jak się wytłumaczył?
Musk stwierdził, że "wygłupiał się" ze swoim synem podczas zabawy i podpuścił młodego, by ten uderzył go w twarz. Jak widać, syna nie trzeba było dwa razy prosić. Patrząc na limo, trzeba przyznać, że 5-latek ma w łapie krzepę.
Dziennikarze chcieli też poruszyć inny, bardziej niewygodny temat. New York Post opublikował bowiem na swoich łamach rewelacje, które miały obnażać problem narkotykowy Muska. Napisano, że w trakcie kampanii Trumpa miliarder mocno nadużywał szeregu substancji, wśród których wymieniono adderall, ketaminę, grzybki psychodeliczne oraz MDMA. Gdy poproszono go, by ustosunkował się do tych oskarżeń, szef Tesli odmówił.
Czytaj także: Kurs dolara przed spadkami? “Negatywne perspektywy”, ostrzegają analitycy
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję