Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów dał rynkowi jasny sygnał - nowy twór finansowy, jakim są tzw. „weksle inwestycyjne”, rzekomo oferujące zysk bez ryzyka, to próba obejścia istniejących regulacji i narażanie konsumentów na stratę zainwestowanych pieniędzy. Urząd po raz pierwszy nałożył też karę finansową właśnie za oferowanie weksli inwestycyjnych.
Z artykułu dowiesz się:
- Dlaczego Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył karę finansową na Fundusz Hipoteczny Yanok?
- Czym w praktyce jest weksel inwestycyjny i jakie daje prawa jego posiadaczom?
- Jakie ryzyka wiążą się z lokowaniem kapitału za pośrednictwem weksli inwestycyjnych?
- Czy inwestycja tego typu zapewnia gwarantowaną stopę zwrotu, jak zapewniają firmy, które oferują weksle inwestycyjne?
Weksle Inwestycyjne na celowniku
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał decyzję na mocy której Fundusz Hipoteczny Yanok z Krakowa otrzymał karę finansową w wysokości niecałych 400 tys. złotych (389 794 PLN). Oprócz tego fundusz jest zobowiązany do zaniechania stosowanych praktyk i listownego poinformowania swoich klientów o otrzymaniu kary finansowej, a także opublikowania informacji na stronie startowej swojej witryny internetowej. O jakie praktyki konkretnie chodzi?
O oferowanie tzw. weksli inwestycyjnych, które wedle zapewnień funduszu mają przynosić od 5% do nawet 10% gwarantowanego zysku rocznie. W opinii UOKiK-u Fundusz Hipoteczny Yanok posługuje się wekslem w sposób sprzeczny z jego funkcją, wykorzystując pieniądze od inwestorów na pożyczki dla firm działających w segmencie nieruchomości. Tym samym - wg opinii UOKiK - przenosi na konsumentów całe ryzyko niewypłacalności pożyczkobiorcy, jednocześnie wprowadzając klientów w błąd, poprzez podkreślanie w swoich materiałach, że inwestycja w weksle jest wolna od ryzyka i posiada gwarancję zysku. Zabezpieczeniem weksli inwestycyjnych mają być nieruchomości, których deklarowana wartość rynkowa ma być co najmniej dwukrotnie wyższa niż udzielona pożyczka. W praktyce inwestorzy nie są jednak w stanie tego zweryfikować, a także sprawdzić czy dana nieruchomość nie jest zabezpieczeniem innych wierzytelności.
Działający od 2015 r. Fundusz Hipoteczny Yanok oferował (po decyzji UOKiK możliwość zawarcia umowy o weksel dla klientów indywidualnych została zawieszona) trzy rodzaje weksli inwestycyjnych:
- na rok z oprocentowaniem 5%, wypłata odsetek co miesiąc, minimalna wpłata 10 tys. złotych, maksymalna 50 tys. złotych
- na trzy lata z oprocentowaniem 8%, wypłata odsetek co trzy miesiące, minimalna wpłata 10 tys. złotych
- Na trzy lata z oprocentowaniem 10%, wypłata odsetek raz w roku, minimalna wpłata 100 000 złotych
Decyzja UOKiK nie jest prawomocna i ukarany fundusz może odwołać się od niej do sądu ochrony konkurencji i konsumentów, jednak bez względu na to czy zdecyduje się na walkę w sądzie, i tak będzie musiał zapłacić nałożoną karę, której kwota w przypadku potencjalnego uniewinnienia zostanie zwrócona.
Warto dodać, że postępowanie ws. Funduszu Hipotecznego Yanok zaczęło się w lipcu zeszłego roku, wówczas również UOKiK wydał ostrzeżenie dla konsumentów przed lokowaniem kapitału w tzw. wekslach inwestycyjnych.
Oprócz tego krakowski fundusz ma także na koncie perypetie z Komisją Nadzoru Finansowego - w maju 2018 r. został wpisany na listę ostrzeżeń publicznych za złamanie art. 171 ustawy Prawo bankowe, wedle którego spółka miała wykonywać czynności bankowe (w szczególności przyjmować wkłady pieniężne) w celu obciążania ich ryzykiem bez zezwolenia KNF. Krakowska prokuratura odmówiła jednak wszczęcia postępowania w tej sprawie, przez co FH Yanok został wykreślony z listy ostrzeżeń KNF w styczniu 2019 r.
Fundusz wrócił jednak na „czarną listę” KNF-u w październiku zeszłego roku, również z powodu przyjmowania wkładów pieniężnych bez stosownej licencji bankowej.
Z dziennikarskiego obowiązku trzeba jednak przyznać, że w sieci trudno znaleźć jakiekolwiek wiarygodne negatywne opinie o FH Yanok, wskazujące na problemy z wypłatą odsetek czy ze zwrotem zainwestowanej kwoty, mimo że spółka jest obecna na rynku od 2015 r. Ze względu na nielicencjonowany i niepubliczny charakter działalności spółki trudno stwierdzić jaka była dotychczasowa skala umów na weksle inwestycyjne - FH Yanok na swojej witrynie chwali się, że dotychczas wypłacił swoim inwestorom ponad 6 mln złotych brutto samych odsetek.
Ponadto Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko warszawskiej spółce Brewe Leasing. Oferuje ona weksle inwestycyjne pod nazwą „kwot dochodowy”, na podstawie których nabywane są wierzytelności w ramach usług faktoringowych i leasingowane przedmioty, głównie samochody. Brewe Leasing oferuje stopę zwrotu od 7,5% do 9,5% rocznie, jednocześnie - wg UOKiK - podpisując umowy leasingowe z firmami, które mają zbyt słabą sytuację finansową, aby liczyć na kredyt bankowy. Kolejnym czynnikiem ryzyka jest fakt, że inwestorzy kupujący „kwity dochodowe” nie znajdują się w posiadaniu weksli. Te bowiem są zdeponowane w podmiocie wybranym przez Brewe Leasing, co w ocenie Urzędu może utrudniać egzekwowanie swoich praw w przypadku problemów z wypłacalnością.
Co jest nie tak z wekslami inwestycyjnymi?
Przeciętny czytelnik mógłby zastanowić się - o co tak naprawdę tyle szumu wokół weksli inwestycyjnych, skoro ich wystawcy deklarują ściśle określoną stopę zwrotu, najczęściej znacznie wyższą niż w przypadku obligacji korporacyjnych i - szczególnie - skarbowych, zaś sama inwestycja jest zabezpieczona hipoteką, co powinno sprawiać, że nawet potencjalna niewypłacalność pożyczkobiorcy nie musi wiązać się z utratą kapitału.
Zasadniczy problem z wekslami inwestycyjnymi polega na tym, że powyższy opis to tak naprawdę dość pokrętna wizja serwowana przez samych oferujących tego rodzaju inwestycje.
Sam weksel jest znany niemal każdemu, również osobom które nie mają zbyt wiele wspólnego z finansami i inwestycjami. Jest to rodzaj papieru wartościowego, określającego zobowiązanie spłaty konkretnej kwoty w ustalonym terminie. Daje m.in. możliwość ustalenia zasad płatności odroczonej w czasie (funkcja kredytowa), a także pełni funkcję gwarancyjną, jako zabezpieczenie długu. Pierwsze ogólnopolskie regulacje związane z wekslami pochodzą już z 1775 r., kiedy to w życie weszło prawo wekslowe, zaś do dziś ogólne zasady wystawiania i obrotu wekslami reguluje ustawa z 1936 r. (Prawo wekslowe).
Nie zmienia to jednak faktu, że sam „weksel inwestycyjny” (nie bez powodu w cudzysłowie) nie jest w żaden sposób uregulowany w polskim prawie. Jest to zupełnie nowy twór finansowy pozwalający przedsiębiorstwom na pozyskanie kapitału od inwestorów z pominięciem istniejących regulacji - weksle nie są bowiem objęte przepisami o obrocie papierami wartościowymi i ofercie publicznej, a jednocześnie są oferowane konsumentom, czyli inwestorom detalicznym.
Jak działa taki weksel? Zasada jest prosta - inwestorzy pożyczają pieniądze na konkretny czas, otrzymując wynagrodzenie za użyczenie kapitału w postaci atrakcyjnych odsetek. Po wygaśnięciu terminu weksla inwestorzy powinni odzyskać całość wypożyczanego kapitału. Ich stopą zwrotu jest skumulowana wartość odsetek. W praktyce jest to jednak nieco bardziej skomplikowane. Weksel inwestycyjny zazwyczaj angażuje trzy strony umowy:
- wspomnianego już inwestora użyczającego kapitał za pośrednictwem umowy wekslowej
- organizatora finansowania, który wystawia weksel (najczęściej jest to fundusz stworzony do tego celu, nie jest to jednak podmiot licencjonowany przez KNF)
- pożyczkobiorcę, czyli przedsiębiorstwo które otrzymuje finansowanie na konkretną inwestycję (najczęściej związaną z rynkiem nieruchomości)
To, co najistotniejsze w tym modelu pozyskiwania kapitału to fakt, że nie ma w nim bezpośredniego powiązania między inwestorem pożyczającym swoje pieniądze (konsumentem podpisującym umowę wekslową z funduszem), a pożyczkobiorcą, realizującym konkretną inwestycję. Pomiędzy nimi znajduje się fundusz, który weksel wystawia i jednocześnie przekazuje pozyskane pieniądze wybranym przez siebie przedsiębiorcom.
Nie trzeba być zbytnio spostrzegawczym, aby zauważyć, że weksle inwestycyjne mają podobne zasady działania do obligacji korporacyjnych - w obu przypadkach mamy z góry ustaloną stopę zwrotu z inwestycji, cyklicznie wypłacane odsetki, a także zwrot/wykup całej zainwestowanej kwoty. Jedyną istotną różnicą jest jednak fakt, że weksle inwestycyjne dają nieporównywalnie mniejsze zabezpieczenia ich nabywcom i porównywanie ich do obligacji korporacyjnych jest nadużyciem. Wystawcy weksli wprawdzie chwalą się gwarancją zysku i brakiem ryzyka, powołując się na to, że inwestycja zabezpieczona jest nieruchomościami, a nawet porównując bezpieczeństwo takich weksli do obligacji skarbowych, co samo w sobie jest świadomym wprowadzaniem konsumenta w błąd (misselingiem) Wbrew zapewnieniom o bezpieczeństwie weksli inwestycyjnych, w sytuacji w której gdy pożyczkobiorca ogłosi niewypłacalność, konsumenci mogą mieć poważne problemy z odzyskaniem swoich pieniędzy, zwłaszcza że z prawnego punktu widzenia nie pożyczyli pieniędzy niewypłacalnej firmie, tylko podpisali weksel z funduszem. Po aferze GetBack, która wybuchła w kwietniu 2018 r. obligacje korporacyjne znalazły się na cenzurowanym - od listopada 2018 r. obowiązuje znowelizowana ustawa o emisji obligacji, która wymaga rejestrowania ich w KDPW, co więcej wszystkie papiery dłużne podlegają ustawie o obrocie papierami wartościowymi oraz ofercie publicznej (w przypadku emisji publicznych). W zeszłym, roku podniesiono również minimalny próg wartości emisji obligacji korporacyjnych notowanych na rynku Catalyst z 5 mln do 10 mln PLN. Weksle inwestycyjne, mimo tego, że w praktyce spełniają dokładnie tę samą funkcję, co obligacje korporacyjne, są wyjęte spoza tych przepisów, a ich nadzorem nie zajmuje się KNF.
Istotnym czynnikiem ryzyka jest również fakt, że fundusze wystawiające weksle mogą w zasadzie dowolnie dysponować kapitałem pozyskanym od klientów, pożyczając go firmom, które mają zbyt niską wiarygodność finansową, aby otrzymać kredyt w banku. Wysokie oprocentowanie weksli inwestycyjnych nie bierze się przecież znikąd - gdyby spółki szukające pieniędzy na rozmaite inwestycje były na tyle stabilne finansowo, aby pożyczyć je w banku, nie decydowałyby się na pożyczkę w funduszu hipotecznym, który płaci wysokie oprocentowanie swoim klientom i sam również musi na tym zarobić. Dlatego też nowe, nieregulowane twory finansowe, takie jak „weksle inwestycyjne” czy „kwity dochodowe” cechują się bardzo wysokim ryzykiem inwestycyjnym, które jest niemal niemożliwe do oszacowania przez przeciętnego konsumenta.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję