Chętnych przybywa, a oferta mieszkań na sprzedaż gwałtownie się kurczy. Deweloperzy muszą szybko odpowiedzieć na ten popyt

W czerwcu deweloperzy wciąż jeszcze nie uruchamiali zbyt wielu inwestycji. Wraz ze startem programu „Bezpieczny Kredyt 2%” wyraźnie przybyło za to chętnych do zakupu mieszkania. Deweloperzy muszą szybko odpowiedzieć na ten popyt, bo ich oferta jest już dziś często przebrana.
Kolejny już miesiąc z rzędu z sektora budownictwa mieszkaniowego napłynęły niepokojące dane. W czerwcu deweloperzy znowu rozpoczęli budowę małej liczby mieszkań. Mówimy o niecałych 8,9 tys. mieszkań - wynika z danych GUS. To oznacza spadek o prawie połowę względem czerwca 2022 roku. I choć akurat czerwiec ubiegłego roku był najlepszym szóstym miesiącem w historii, to nie zmienia to faktu, że dobrze nie jest. Gdybyśmy bowiem szukali czerwca, w którym liczba rozpoczynanych przez deweloperów inwestycji była mniejsza niż w najnowszej publikacji GUS, to musielibyśmy się cofnąć aż do 2015 roku.
Spadek liczby rozpoczynanych budów jest w przypadku deweloperów tym bardziej niepokojący, że jeszcze przed nastaniem wiosny do ich biur sprzedaży wrócili kupujący. W lipcu ruszył za to rządowy program tanich kredytów dla osób kupujących pierwsze mieszkanie („Bezpieczny Kredyt 2%”). To spowodowało gwałtowny wręcz wzrost popytu. A gdyby i tego było mało, to przed nami w bieżącym roku są jeszcze bardzo prawdopodobne cięcia stóp procentowych. Te powinny spowodować, że kredyty mieszkaniowe zaczną być znowu coraz tańsze i łatwiej dostępne. Chętnych na zakup mieszkań powinno być więc coraz więcej, a nie coraz mniej. A co na to deweloperzy? Deklarują chęć rozpoczynania nowych inwestycji, ale w statystykach póki co jeszcze nie widać efektów tych deklaracji. I choć jasnym jest, że budowa bloku to nie jest pieczenie bułek, a przygotowanie budowy trochę musi zająć, to naprawdę nie ma już na co czekać.
Efekt jest bowiem taki, że od co najmniej kilku miesięcy topnieje oferta mieszkań w biurach sprzedaży deweloperów. Prace nad uruchomieniem kolejnych inwestycji idą pełną parą, ale trwa to miesiącami. Doświadczenie z pierwszego roku epidemii sugeruje, że od momentu ożywienia po stronie kupujących, do poprawy w sferze rozpoczynanych inwestycji trzeba czekać 1-2 kwartały. Wchodzimy już w ten okres, gdyby uwzględnić fakt, że wyraźne ożywienie popytu na mieszkania widzimy od lutego-marca br. Gorzej jeśli deweloperzy postanowili poczekać z rozkręcaniem biznesu na faktyczne wejście w życie „Bezpiecznego Kredytu 2%”, a jeszcze gorszym scenariuszem byłby taki, w którym część firm, pomimo dużego popytu na mieszkania, postanowiłaby poczekać na to co stanie się z programem tanich kredytów po wyborach.
Problem w tym, że z każdym mijającym dniem kupujący ograniczają dostępną na rynku ofertę, której deweloperzy nie nadążają uzupełniać. To niestety sprzyja wzrostom cen. Dziś na 7 największych rynkach deweloperzy mają około 40 tysięcy mieszkań dostępnych na sprzedaż – wynika z danych Otodom Analytics. Przy obecnym poziomie sprzedaży liczba ta powinna być lekko licząc o połowę większa.
Wzmożony popyt na mieszkania powoduje nie tylko zmniejszenie się oferty dostępnej w biurach sprzedaży deweloperów. W ostatnich miesiącach trochę zmniejszyła się też oferta dostępna na rynku wtórnym. Nie mamy tu póki co do czynienia z jakimiś rewolucyjnymi zmianami, ale od wczesnej wiosny, gdy na sprzedaż było około 150 tysięcy mieszkań używanych, do początku lipca liczba ta spadła o prawie 10 tysięcy jednostek, a takiej zmiany nie można już bagatelizować. Spadek ten może się ponadto w kolejnych tygodniach pogłębić, bo często mija sporo czasu od momentu podpisania umowy przedwstępnej sprzedaży mieszkania do chwili, w której ogłoszenie o chęci zbycia nieruchomości znika z Internetu.
Zobacz także: Co 4. Polak zgodziłby się dostawać część wynagrodzenia pod stołem! Tylko 5% boi się przyłapania
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję