Japonia ma spory problem z zadłużeniem. Można powiedzieć, że to nic nowego — kraj od lat zmaga się z górą długu, która konsekwentnie się powiększała. Do tego japońska gospodarka od lat kuleje, a ostatnie dane pokazują, że zaczyna się kurczyć. Nowym epizodem jest to, że gwałtownie wzrastają rentowności japońskich długoterminowych obligacji.
Nowy rozdział starych problemów
Finanse Japonii nie są obecnie w dobrym stanie — bez ogródek poinformował o tym sam premier Shigeru Ishiba. To znamienne, zwłaszcza że jeszcze w tym roku odbędą się wybory do wyższej izby parlamentu.
„Sytuacja fiskalna naszego kraju jest bez wątpienia bardzo zła” - powiedział szef japońskiego rządu. - „Gorsza niż Grecji”.
Zadłużenie Japonii przekracza poziom 250% PKB. Dla porównania, w Polsce w 2024 roku było to mniej niż 60%, podaje Statista, a w Stanach Zjednoczonych około 124%, według Trading Economics.
Relacja państwowego długu do PKB może zwiększyć się nie tylko z powodu wzrostu zadłużenia, ale także z powodu zmniejszenia się gospodarki. Tak stało się w przypadku Japonii, gdzie PKB skurczył się w ostatnim kwartale. Niewykluczone, że w ciągu kolejnych kilkunastu miesięcy w kraju wystąpi recesja, ostrzegają ekonomiści Oxford Analytica.
Wykres: W Japonii od lat obserwowana jest stagnacja gospodarcza, co odzwierciedla notowana stopa wzrostu PKB.

Źródło: Trading Economics.
Do tego dochodzą zawirowania na rynku obligacji, gdzie 40-letnie papiery dłużne Japonii osiągają najwyższą rentowność od 2007 roku, czyli czasu szoku związanego z rozpoczynającym się globalnym kryzysem finansowym.
Rentowność japońskich “40-latek” to już 3,60%, choć jeszcze na początku roku było to 2,65%. Z kolei dwa lata temu było to 1,50%, a w 2021 roku mniej niż 0,80%.
Japońskie rentowności wzrastają, bo inwestorzy oczekują wyższych stóp zwrotu z posiadania obligacji — zapewne z powodu obaw o podwyższoną inflację lub kłopoty gospodarcze.
Wykres: Rentowność 40-letnich japońskich obligacji skarbowych.

Źródło: TradingView.
Gdy rentowności obligacji skarbowych wzrastają, to rząd musi płacić wyższe odsetki od nowo emitowanego długu, a to zwiększa ogólne koszty zadłużenia oraz nadwyręża budżet. Środki, które mogłyby zostać przeznaczone na inne cele, kierowane są na spłatę długu. Oczywiście, to komplikuje decydentom sterowanie gospodarką i generuje niepewność dla inwestorów. Nic dziwnego, że rosną obawy o stabilność finansową Japonii.
Jeśli Bank Japonii zainterweniuje, to słabszy jen może spowodować wzrost inflacji. Oczywiście szkodząc konsumentom, ale i komplikując sprawy dla samego banku centralnego, który musiałby podnieść stopy procentowe. To potencjalnie wpłynęłoby negatywnie na koniunkturę w już spowalniającej gospodarce.
Wykres: Jen japoński drastycznie osłabił się wobec dolara i innych walut na przestrzeni ostatnich 5 lat. Od jesieni 2022 roku kilkukrotnie doszło do interwencji w celu obrony waluty Japonii.

Źródło: TradingView.
Bank Japonii przyspieszył w tym roku zacieśnianie ilościowe (QT), które rozpoczęto w połowie 2024 roku. W obliczu nowych problemów mówi się jednak o powrocie Japonii do kontroli krzywej dochodowości obligacji (YCC).
Oznaczałoby to wkroczenie banku centralnego na rynek w celu ograniczenia rentowności poprzez zakup obligacji. Mogłoby to wywołać osłabienie jena i podnieść inflację.
To nie tylko problem dla Japonii — to również kłopot dla USA
Istotny jest również wpływ na rynki zagraniczne. Wyższe rentowności sprawiają, że japońskie obligacje stają się bardziej atrakcyjne. Potencjalnie, odciąga to inwestorów od amerykańskich obligacji skarbowych, co mieć konsekwencje dla sytuacji fiskalnej USA i wywołać skutki dla globalnej gospodarki.
Japonia jest bowiem największym zagranicznym nabywcą obligacji skarbowych Stanów Zjednoczonych. W marcu Japonia posiadała amerykańskie papiery skarbowe o wartości 1,13 bln USD:

Źródło: Statista.
Jeśli rentowności japońskich obligacji wzrosną, to inwestorzy (przede wszystkim Japończycy) mogą rozpocząć sprzedaż amerykańskich obligacji, by przenieść kapitał na rynek dłużny w Japonii.
Mogłoby to spowodować spadek cen obligacji amerykańskich, a tym samym wzrost ich rentowności. Oznaczałoby to problem dla USA, które już teraz mierzą się z wysokimi “yieldami” papierów skarbowych.
Wyższe rentowności to większy koszty nowo emitowanego długu, czyli coś, czego rząd Trumpa chciałby uniknąć. Może to też wpłynąć na wzrost stóp procentowych w USA i osłabić giełdę.
W efekcie cała gospodarka USA może odczuć konsekwencje rozwoju sytuacji w Japonii. A gdy cierpią Stany Zjednoczone, problemy ma cały świat.
Czy Japonia może stać się drugą Grecją?
Piętnaście lat temu, problemy Grecji wywołały kryzys zadłużeniowy w strefie euro. Stało się tak, mimo że stosunek długu do PKB wynosił mniej niż 120%. W przypadku Japonii jest to ponad 250%. To rzuca się w oczy i naturalnie rodzi pytanie: czy Japonię czeka los Grecji?
Oczywiście, dzisiejsza sytuacja Japonii jest zupełnie odmienna od scenariusza greckiego sprzed ponad dekady. Wówczas, około 80% długu wyemitowanego przez Grecję znajdowało się w rękach zagranicznych inwestorów. Nie byli oni zobowiązani do trzymania papierów skarbowych, gdy sytuacja rynkowa stała się niekorzystna. Sypali oni obligacjami, a to eskalowało problemy.
Tymczasem Bank Japonii posiada około 52% wszystkich japońskich obligacji skarbowych. Co ważne, dla banku centralnego nie liczą się niezrealizowane straty, czyli te “na papierze”. Często nieistotne są nawet te rzeczywiste. Podobnie bywa w przypadku rządowych podmiotów, które również trzymają dużą część japońskich “obligów”. Zagraniczni inwestorzy posiadają zaledwie 6,4%.
Wykres: Posiadacze japońskich obligacji skarbowych (wykres lewy) - dane Ministerstwa Finansów Japonii z grudnia 2024 roku.

Źródło: Ministerstwo Finansów Japonii.
Ważne jest również to, że Japonia ma własną walutę (jena). Grecja używa euro, nad którym nie miała kontroli. W efekcie nie mogła samodzielnie regulować zadłużenia.
Inaczej jest w przypadku Japonii, która ma własny bank centralny. To sprawia, że w przypadku potencjalnych problemów, “Kraj kwitnącej wiśni” jest w lepszej sytuacji — na przykład może wydrukować więcej pieniądza, aby spłacać zadłużenie.
Oczywiście, nie oznacza to, że premier Japonii nie ma racji, mówiąc, że sytuacja fiskalna kraju jest “gorsza niż Grecji”. Diagnoza problemu to co innego, niż wynikające z niego ewentualne konsekwencje. Martwi jednak to, że kłopoty dotyczą czwartej gospodarki świata. Zwłaszcza, tak silnie powiązanej z największymi graczami globu.
Zobacz również: To już ponad 4 lata wysokiej inflacji w USA. Niestety, Trumpa czeka zimny prysznic
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję