Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
profile icon

Trump się wystraszył? Miała być wielka zmiana, a jest zmiana... decyzji

Tego już za dużo – pogroziły rynki finansowe, wyprzedając dolara po tym, gdy Donald Trump zaczął wywierać coraz większą presję na szefa Fed. Być może inwestorzy skutecznie wybili z głowy prezydentowi pomysł ingerencji w niezależność władzy monetarnej. Bo Trump nieoczekiwanie wycofał się z chybionej idei, żeby wysadzić z siodła Powella.

Trump się wystraszył? Miała być wielka zmiana, a jest zmiana... decyzji
By Gage Skidmore from Peoria, AZ, United States of America - Donald Trump, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=51184936
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Spis treści

  1. Kobieta zmienną jest
    1. Generator niepewności 2.0
      1. Usunąć, łatwo powiedzieć, ale z jakiego stanowiska?
        1. Dlaczego Trump spasował?

          O tym, że Donaldowi Trumpowi nie po drodze z Jerome Powellem, szefem Rezerwy Federalnej, przebąkiwało się w kuluarach nie od dziś. Niektórzy nie dowierzali - no bo jak to tak, skoro Powell został powołany na stanowisko w 2017 r. za czasów pierwszej kadencji obecnego prezydenta. Nic nie jest dane na zawsze, kontrowali przeciwnicy takiego podejścia - zawsze nominat może utracić, czasami nawet z błahych przyczyn, zaufanie.

          Wpisy Trumpa w Truth Social jednoznacznie pokazały, że chyba już nie ma chemii między oboma panami jak dawniej. Albo drogi obu decydentów rozeszły się definitywnie, albo jeszcze nie, ale prezydent swoją nagonką publiczną usiłuje wywrzeć presję na Powellu, żeby ten postępował zgodnie z życzeniami głowy amerykańskiego państwa.

          A życzenia zdają się oczywiste – cut, baby, cut. To nawiązanie do znanego „drill, baby, drill”, którym Republikanie zachęcali firmy wydobywcze w dziedzinie ropy naftowej do tego, żeby zasysać czarne złoto bez umiaru. Kurek odwiertów odkręcamy do oporu i ciągniemy surowiec z ziemi na potęgę.

          Tym razem Trumpowi chodzi o coś przeciwnego – kurek ze stopami procentowymi zakręcamy do oporu. Zapoczątkowana przez FOMC w zeszłym roku akcja luzowania polityki pieniężnej powinna być kontynuowana, bo Ameryka jest w potrzebie.

          Kobieta zmienną jest

          Takiego zdania jest wielu, co nie oznacza, że tego reliktu składniowego nie należy zmodyfikować. Bo pewnie lepiej brzmiałby obecnie „kobieta zmienną jest i Donald Trump”. Wcześniej opisane okoliczności niechętnego stosunku prezydenta do Jerome Powella dziś w nocy zdezaktualizowały się.

          Do niedawna Trump nawoływał do przedterminowego usunięcia Powella ze stanowiska bankiera centralnego numer jeden w USA, co wzbudzało niemałe zdumienie w społeczności finansowej. I było jedną z przyczyn postępującego osłabienia się dolara wobec koszyka najważniejszych walut świata.

          Jeszcze w zeszłym tygodniu prezydent powiedział o Powellu: "Jeśli zechcę, żeby stamtąd odszedł, to odejdzie naprawdę szybko". W piątek Kevin Hassett, doradca prezydenta ds. gospodarczych, przyznał, że Trump i jego doradcy aktywnie badają możliwość zwolnienia Powella.

          Przymiarki do ewentualnego zwolnienia trwały, o czym doniósł dziennik "Wall Street Journal" w zeszłym tygodniu. Trump rozmawiał o zwolnieniu Powella i zastąpieniu go przez Kevina Warsha, który pełnił funkcję gubernatora Fed w latach 2006-2011. Zdaniem gazety Warsh był jednak niechętny takiemu ruchowi, sugerując, że Trump powinien pozwolić Powellowi pozostać do czasu wygaśnięcia jego kadencji jako prezesa Fed w maju 2026 roku.

          Donald Trump wyjaśnił we wtorek, że nie ma zamiaru zwalniać prezesa Rezerwy Federalnej przed końcem jego kadencji, która upływa 15 maja 2026 r. Gdy został poproszony o wyjaśnienie tego, czy nie dążył do usunięcia Powella, odparł: nigdy tego nie robiłem.

          Taka wolta wskazuje, że prezydent USA najwyraźniej jest wciąż pod wrażeniem polskiego film pt. „Młode Wilki”, który zapewne wnikliwie oglądał. I zapamiętał jedną z kultowych scen, w której jeden z bohaterów młodemu adeptowi sztuki gangsterskiej tłumaczy, jak postępować: jeśli złapią cię za rękę, mów, że nie twoja ręka.

          Tyle, że o ile być może taką bezczelną narrację da się jeszcze od biedy zrozumieć w przypadku łotrzyków, o tyle przychodzi to niezwykle trudno w przypadku poważnych decydentów, których postępowanie odciska nieuchronnie piętno na zachowaniu się rynków finansowych.

          Generator niepewności 2.0

          Przyczyny zmiany podejścia Trumpa są zapewne dwojakie. Po pierwsze, otoczenie prezydenta w końcu doszło do wniosku, że odwołać przedterminowo Powella wcale nie jest tak łatwo. Można tego dokonać jedynie z ważnych powodów, co wyjaśnia orzeczenie Sądu Najwyższego w 1935 r. w sprawie Humphrey’s Executor vs. rząd USA – z dokładną treścią tego dokumentu możesz zapoznać się tutaj https://tile.loc.gov/storage-services/service/ll/usrep/usrep295/usrep295602/usrep295602.pdf

          Gdyby tego nie było, to prezydent mógłby odwoływać członków ważnych instytucji według własnego widzimisię. I mogłyby nie decydować o tym ważne przyczyny, lecz powody związane z polityką, a nie merytoryką. A w cywilizowanych demokracjach od lat kanonem postępowania jest zapewnienie niezależności władzom monetarnym, które mają służyć społeczeństwu, a nie określonej opcji politycznej.

          W grę wchodziło jedynie siłowe rozwiązanie, gdyż Powell wyraźnie wypowiedział się, że nie planuje poddać się do dymisji, nawet jeżeli zostanie poproszony o to przez Trumpa. Szef Rezerwy opowiedział się zatem jednoznacznie za nieprzemakalnością na presję polityków, broniąc niezależności instytucji.

          W tak delikatnych sprawach Jerome Powell jest raczej oszczędny w słowach. Takich ograniczeń nie mają inni decydenci monetarni. W niedzielę Austan Goolsbee, prezes Banku Rezerwy Federalnej w Chicago, powiedział w trakcie programu CBS „Face the Nation”, że potencjalne podważenie niezależności banku centralnego może doprowadzić do wyższej inflacji, wolniejszego wzrostu gospodarczego i słabszego zatrudnienia.

          "Faktem jest, że stopa inflacji jest wyższa, wzrost jest wolniejszy, rynek pracy jest gorszy" – wyjaśnił Goolsbee. "Tak więc naprawdę – mam głęboką nadzieję, że nie przeniesiemy się w środowisko, w którym niezależność monetarna jest kwestionowana. Bo to podważyłoby wiarygodność Fedu" - dodał.

          To, co czyni Trump, przestało się podobać też niektórym z jego popleczników. W niedzielę republikański senator John Kennedy ze stanu Luizjana stanął w obronie Powella. Kennedy podczas programu NBC "Meet the Press" przyznał, że nie sądzi, aby prezydent, jakikolwiek prezydent, miał prawo usunąć prezesa Rezerwy Federalnej. "Rezerwa Federalna powinna być niezależna" – podsumował swój wywód.

          Z moich informacji kuluarowych wynika, że były tworzone w otoczeniu administracji rządowej wprawdzie skomplikowane konstrukty postępowania w sprawie, mające na celu podważenie orzeczenia Sądu Najwyższego z 1935 r. Wymyślano zakwestionowanie „starego” rozstrzygnięcia „nowym”, co byłoby tym łatwiejsze do przeprowadzenia, gdyby sprawa w razie oporu Powella trafiła do sędzi sprzyjającej Republikanom. Ale najwyraźniej porzucono ten pomysł, stąd Trump wycofał się rakiem z przedterminowego usunięcia Powella.

           

          Czytaj także: Musk wbił szpilę w Trumpa. “Wolę niższe cła” i “wolny handel”

           

          Usunąć, łatwo powiedzieć, ale z jakiego stanowiska?

          Z wypowiedzi publicznych Trumpa nie jest do końca jasne, z jakiego stanowiska prezydent chciałby usunąć Jerome Powella. Bo pełni on trzy funkcje: przewodniczącego Systemu Rezerwy Federalnej, członka Rady Gubernatorów i przewodniczącego Federalnego Komitetu Otwartego Rynku Fed, który ustala stopy procentowe.

          Jeżeli Donald Trump próbowałby zwolnić Powella tylko jako prezesa systemu Fed, to Powell mógłby i tak pozostać gubernatorem do końca jego kadencji, która upływa pod koniec stycznia 2028 r. A może prezydentowi chodzi o obie funkcje? Na razie wiadomo tylko tyle, że chodzi co najmniej o kadencję kończącą się w maju 2026, a zatem dotyczy to stanowiska szefa systemu Fed.

          Trudno zakładać, że amerykańskiej głowie państwa chodzi o wymuszenie rezygnacji z funkcji przewodniczącego Komitetu, bo na to nie ma wpływu. Szef FOMC jest co roku wybierany przez 12 członków gremium – 7 gubernatorów, prezesa Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku i czterech innych prezesów banków regionalnych Fed, którzy zasiadają w nim na zasadzie rotacji. Zasady tradycji funkcjonowania tego grona pokazują, że prezes systemu Fed jest wybierany na szefa FOMC, a prezes nowojorskiego Fed na wiceszefa.

           

          Czytaj także: Trump wyrzuci prezesa Fed? “Odejdzie stamtąd naprawdę szybko, uwierz mi”

           

          Dlaczego Trump spasował?

          Względy prawne zapewne liczyły się. Ale na pewno nie wyłącznie. Z moich rozmów z inwestorami instytucjonalnymi wynika, że przeważyło coraz bardziej negatywne nastawienie środowiska finansowego do tego, co wyczynia prezydent Trump.

          Republikanin otworzył na dobre 2 kwietnia br. front wojny handlowej niemal z całym światem. W zaciszach gabinetów możnych świata finansów spekuluje się na temat wyrzucenia chińskich spółek z notowań na amerykańskich giełdach, co w razie zmaterializowania się otworzyłoby kolejny front – tym razem wojny kapitałowej.

          Bo Chińczycy na pewno nie staliby bezczynnie i przyglądali się bezradnie temu, co się dzieje. Wiele firm i gospodarstw domowych z Państwa Środka ma znaczące amerykańskie aktywa, nie mówiąc o wielomiliardowych zasobach obligacji skarbowych z USA, którymi w imieniu chińskiego banku centralnego zarządza SAFE. Podaż z tych źródeł zachwiałaby rynkami finansowymi w Stanach Zjednoczonych.

          „Jeżeli wolą prezydenta jest to, żeby EUR/USD trwale przekroczył na długi czas 1,20, a rentowność dziesięciolatek umościła się w okolicach 5%, to OK, niech dalej brnie w skasowanie Powella. Tylko, że konsekwencje tego będą być może nieodwracalne. Poza dalszymi odpływami kapitału z USA dojdzie do trwałej erozji wiarygodności Ameryki, a to przełoży się na wzrost premii, jakiej inwestorzy będą żądać z powodu niepewności generowanej przez Trumpa” – powiedział mi przedstawiciel jednego z funduszy, który pragnął zachować anonimowość.

          „A wbrew rozbuchanemu ego prezydenta nie powinien on zapominać o kapitałodawcach, którzy go wspierali na różne sposoby podczas ostatniej kampanii wyborczej. Zbliżają się wybory połówkowe, a dalsze forsowanie zbyt śmiałych pomysłów rodzi ryzyko, że Republikanie je koncertowo przerżną, co miałoby fatalny wpływ na zdolność do rządzenia przez administrację prezydencką” – dodał.

           

          Czytaj także: Giełda w USA skąpana w zieleni. Trump zrobił krok w tył

          Reklama

          Marcin Kuchciak

          Marcin Kuchciak

          Analityk rynków finansowych ze szczególnym uwzględnieniem konceptu cross-asset w wymiarze międzynarodowym. Od przeszło 30 lat związany zawodowo z rynkiem kapitałowym. Publikował m. in. w Parkiecie, PAP Biznes, Dzienniku Gazecie Prawnej, Profesjonalnym Inwestorze, Subiektywnie o Finansach, ISBiznes.pl, HomoDigital, Home&Market, dot.com. Zwolennik strategii nietradingowych, wykorzystujących instrumenty rynku kasowego i terminowego (głównie opcje).


          komentarze

          Komentarze

          Sortuj według:  Najistotniejsze

          • Najnowsze
          • Najstarsze

          Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję

          Reklama
          Reklama