Opublikowane wczoraj wskaźniki PMI pokazały, że nie tylko europejska gospodarka ma pod górkę. Co więcej, okazało się, że problem ograniczony do tej pory, do sektora przemysłowego zaczął dotykać również usług. Czy w tym świetle słuszna jest kolejna podwyżka stóp w strefie euro? W dzisiejszym tekście staramy się odpowiedzieć na to pytanie.
Co nas dzisiaj czeka?
Przed południem poznamy wskaźnik koniunktury IFO z Niemiec za lipiec, gdzie oczekiwania wskazują na jego stabilizację w pobliżu czerwcowych poziomów. Poza tym GUS opublikuje biuletyn statystyczny, a wraz z nim stopę bezrobocia za miniony miesiąc. Oczekujemy potwierdzenia szacunku ze strony ministerstwa na poziomie 5%. Przed południem poznamy również ankietę kredytową EBC, która rzuci nieco światła na warunki kredytowe w strefie euro tuż przed czwartkową decyzją ws. stóp procentowych.
W godzinach popołudniowych warto spojrzeć na Węgry, skąd napłynie informacja dot. stóp procentowych (spodziewana dalsza normalizacja korytarza stóp, bez zmiany głównej stopy). Z USA z kolei poznamy indeks cen nieruchomości za maj, wskaźnik zaufania konsumentów Conference Board za lipiec oraz regionalny wskaźnik dla przemysłu z Richmond - także za bieżący miesiąc.
Czy EBC popełnia błąd podnosząc stopy w lipcu?
Inflacja w strefie euro minęła swój szczyt kilka miesięcy temu, a w ostatnim czasie przez punkt ten przeszło prawdopodobnie tempo wzrostu cen bazowych. Z drugiej strony dynamika negocjowanych płac wyniosła w Q1 2023 4,3% r/r - najwyższa wartość od 1993 roku. Niemniej aktywność gospodarcza zdaje się "szorować po dnie", czego dowodem jest recesja w niemieckiej gospodarce i nikły wzrost w całym bloku. Jakby tego było mało, wczorajsze wyniki PMI nie wróżą niczego dobrego w najbliższym czasie. W tym środowisku EBC w czwartek najpewniej podniesie stopy procentowe o kolejne 25pb. Co o tym myśleć?
Już na pierwszy rzut oka sytuacja z punktu widzenia polityki pieniężnej nie wygląda jednoznacznie. Sądzimy, że największe inflacyjne obawy w gremium EBC skupiać się mogą aktualnie na inflacji w usługach, która nie bardzo ma ochotę hamować. Jednocześnie tempo wzrostu płac pozostaje wysokie na tle celu inflacyjnego i dość niskiej produktywności. Jeśli mamy rację i uwaga bankierów centralnych w strefie euro faktycznie skupia się na tym aspekcie, wówczas lipcowa podwyżka w ich opinii nie powinna wzbudzać wątpliwości. Co więcej, można byłoby nawet oczekiwać jastrzębiego forward guidance.
Problem w tym, że jastrzębi monolit w ostatnim czasie jakby nieco skruszał. Mamy tu na myśli przede wszystkim wypowiedzi prezesa holenderskiego banku centralnego Knota. Ten w swoim niedawnym wystąpieniu stwierdził, iż większa liczba podwyżek na tym etapie zwiększa ryzyka, że EBC za mocno zacieśni politykę. Dodał poza tym, iż po lipcu perspektywa dalszych podwyżek wcale nie jest przesądzona. W ustach jednego z największych jastrzębi słowa te brzmią naszym zdaniem wymownie.
Drugim punktem, który może sygnalizować ostrożność jeśli chodzi o kontynuację cyklu zacieśniania monetarnego, jest perspektywa gospodarcza. Tempo wzrostu PKB w strefie euro pozostaje ślamazarne, a najlepszym tego przykładem jest recesja w Niemczech. U naszych zachodnich sąsiadów czwarty kwartał 2022 oraz pierwszy kwartał 2021 zanotowały ujemne dynamiki wzrostu w ujęciu kwartalnym. Co więcej, patrząc na wskaźniki PMI i szereg rozczarowań w danych w ostatnim czasie można wątpić w rychłą poprawę sytuacji. W związku z tym uważamy, że we wrześniu EBC może być zmuszony do rewizji ścieżki PKB w dół.
Ponadto, te same indeksy PMI pokazały w lipcu wzmagającą się siłę... deflacji w sektorze przemysłowym. W przypadku usług tempo wzrostu cen wyhamowało. W całej gospodarce złożyło się to na najwolniejszy wzrost cen od blisko 2,5 roku. Deflacyjny obraz w przemyśle najlepiej chyba podkreśla fakt, iż w ponad 25-letniej historii badania tylko w 2009 roku dostrzec można było szybsze tempo spadku cen czynników produkcji niż w lipcu br. Taki stan rzeczy przełoży się też na ceny oferowane klientom. Te w przemyśle spadły trzeci miesiąc z rzędu, a tempo tego spadku było najwyższe od września 2009. Szczegóły z sektora usługowego wskazują na najwolniejsze tempo wzrostu cen dla klientów od października 2021. Biorąc pod uwagę rysowaną perspektywę dla aktywności gospodarczej nie wygląda to wszystko mocno inflacyjnie.
Jest jeszcze jeden aspekt, o którym chyba trochę już wszyscy zapomnieli. Mowa o polityce fiskalnej, o której aktywność przecież tak bardzo zabiegał swego czasu Mario Draghi. Wówczas jej celem było podwyższenie inflacji w kierunku celu. Teraz jej celem ma być pomoc w osiągnięciu owego celu, tyle, że z drugiej strony. W tym miejscu warto odnieść się do wyniku posiedzenia Eurogrupy sprzed niespełna dwóch tygodni. Konkluzją spotkania była zgoda odnośnie do powrotu, do strategii konsolidacji fiskalnej od 2024 roku. Celem takiego kroku ma być odbudowa buforów fiskalnych na gorsze okresy. Tym samym, o ile tej zimy nie napotkamy ponownie szoku energetycznego, kraje strefy euro będą starać się ograniczać szerokie wsparcie wystosowane na przełomie poprzedniego roku. Konkludując, aktor w postaci konsolidacji fiskalnej wkroczy na scenę w przyszłym roku, co będzie z pewnością wspierać dotychczasową pracę EBC. Czy zatem lipcowa podwyżka to błąd? Skończymy to tak: gdyby Lagarde nie zobowiązywała się do takiego ruchu kilka tygodni temu, teraz nie byłoby tak silnego konsensusu.
Zobacz także: Indeks PMI dla przemysłu i usług – najnowsze odczyty ze strefy euro. Zobacz jak reaguje kurs euro (EUR)
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję