Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
profile icon

Gruntowne tąpnięcie na rublu nie zapowiada niczego dobrego

Środowa sesja walutowa na rublu zakończyła się klęską posiadaczy długich pozycji w tej walucie. W wielu przypadkach były one lewarowane, dlatego skala 5% przeceny rubla wobec dolara w ciągu jednego dnia została boleśnie zmultiplikowana. Władze Rosji starają się tonować sentyment inwestorów, ale czy to wystarczy

Gruntowne tąpnięcie na rublu nie zapowiada niczego dobrego
GAVRIIL GRIGOROV/AFP/East News
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

• Konsumenci rosyjscy spędzą zapewne w nędznych nastrojach zbliżający się Black Friday, bo ich wartość nabywcza dóbr importowanych znacząco spadła

• Rubel od początku stycznia br. stracił już 25%, co plasuje go w gronie największych utracjuszy w skali świata 

• Analitycy fińskiego instytutu ekonomicznego sądzą, że w latach 2025-2026 wzrost PKB w Rosji wyniesie 1%

Na rynku walutowym środa przejdzie do historii jako czarny dzień dla rubla, gdyż inwestorzy pozbywali się go panicznie. Kurs USD/RUB poszedł w górę o 5% do poziomu 113. Wskutek tego był na najwyższym poziomie od marca 2022 r., gdy na terytorium Ukrainy na dobre toczyła się już od pewnego czasu rosyjska inwazja. Wówczas, w szczycie osłabienia się waluty przyszło zapłacić 154 ruble za dolara. 

Tylko w ciągu ostatniego tygodnia cena pary USD/RUB zwyżkowała o ponad 12%, a zatem trudno uznać, że środowa sesja była jakąś dziwaczną anomalią, a za chwilę wszystko rozejdzie się po kościach. 

Od początku tego roku rubel stracił już 25% wobec „zielonego”. To mniej więcej poziom przeceny peso argentyńskiego (+24,7%), boliwara wenezuelskiego (+30,2%), czy cedi ghanijskiego (+30,3%). Można na siłę pocieszać się, że nie ma dramatu, bo w czołówce światowej są gold Zimabawe (+964,0%), funt libański (+497,3%) czy funt Sudanu Południowego (+211,4%). Ale to chyba marny argument dla przeciętnego zjadacza chleba w Rosji. 

gruntowne tapniecie na rublu nie zapowiada niczego dobrego grafika numer 1gruntowne tapniecie na rublu nie zapowiada niczego dobrego grafika numer 1

Źródło: stooq.pl

Bez geopolityki ani rusz ocenić gospodarki Kremla

Trudno rozpatrywać sytuację gospodarki rosyjskiej bez odniesienia się do agresji na Ukrainę. W świecie geopolityki doszło do poważnych wydarzeń, które nie mogły umknąć uwagi inwestorów. I prawdopodobnie doszli oni do wniosku, że dalsza eskalacja konfliktu jest nieuchronna.

W styczniu przyszłego roku na fotelu prezydenta zasiądzie Donald Trump. A nie jest tajemnicą jego łagodny stosunek do rozwiązania kwestii wojny. Przyszła głowa państwa i jego najbliższe otoczenie polityczne w wielu swoich publicznych wypowiedziach udowodnili, że chcą konflikt zbrojny jak najszybciej przerwać na mało sprzyjających dla Ukrainy warunkach. 

Szczegóły oczywiście nie są znane, lecz gdyby połączyć kropki na podstawie dotychczasowych deklaracji, to staje się jasne, że Ukraina utraci zajęte przez Rosjan tereny, a zawieszenie broni da jedynie tymczasowy pokój, który zdaniem licznych ekspertów i tak kiedyś przerodzi się w kolejną odsłonę wojny. 

Do tego dochodzi istotne ryzyko, że Amerykanie skupią się na własnym podwórku. I ograniczą lub nawet zaprzestaną dostaw broni na rzecz Ukrainy. Zrzucając ewentualne wsparcie militarne Kijowa głównie na barki Europy.

Joe Biden i inni decydenci zachodni reagują

W obliczu takich uwarunkowań odchodzący niebawem z Białego Domu prezydent Joe Biden wydał zgodę, żeby Ukraińcy mogli wykonywać ataki rakietami dalekiego zasięgu ATACMS na teren Rosji. Mają one zasięg ok. 300 km, a zatem nie sięgną najważniejszych ośrodków zurbanizowanych – Moskwy i Sankt Petersburga. 

Niemniej mogą one poważnie wojskom rosyjskim napsuć krwi. Do decyzji Bidena przyłączyły się też Francja i Wielka Brytania, które pozwoliły, aby ich systemy rakietowe dalekiego zasięgu mogły być używane przeciwko Rosji. A z danych amerykańskiego wywiadu wynika, że Rosja przygotowuje ofensywę siłami ok. 50 tys. żołnierzy, która ma na celu odbicie zajętych przez Ukraińców ziemi w obwodzie kurskim.

Jakby tego mało, to na forum europejskiej części NATO coraz mocniej artykułuje się potrzebę wysłania sił pokojowych na Ukrainę, żeby wymusić na Rosji powstrzymanie się z dalszym zajmowaniem terenów. 

Nie ma powodu do dramatyzowania przekonuje Siłuanow

Szansę na ocenę sytuacji miał Anton Siłuanow, minister finansów Federacji Rosyjskiej, który we wtorek wystąpił na sesji plenarnej IX Międzynarodowego Forum Uniwersytetu Finansowego. Szef resortu wskazał, że obecny kurs rubla jest bardzo korzystny dla eksporterów. Przy czym Siłuanow jakoś nie odniósł się do tego, jak to wygląda z perspektywy importu.

Inny z uczestników dyskusji panelowej, Siergiej Czemiezow, dyrektor generalny Rostec, zwrócił uwagę na to, że z tym eksportem, to wcale nie jest tak świetnie, jak można byłoby sobie wyobrażać. Powodem wysokie stopy procentowe, które wynoszą aktualnie po podwyżce z października br. 21%. I są przy tym już wyżej niż w 2022 r., gdy doszło do rosyjskiej agresji na swojego sąsiada.

gruntowne tapniecie na rublu nie zapowiada niczego dobrego grafika numer 2gruntowne tapniecie na rublu nie zapowiada niczego dobrego grafika numer 2

Źródło: TradingEconomics

"Lwia część produktów, które wytwarzamy i jesteśmy gotowi eksportować, to towary produkowane w długim cyklu – ponad rok lub dłużej. Oczywiste jest, że w przypadku kontraktów eksportowych zaliczki wynoszą około 20-30%, ale nie więcej. Reszta musi być finansowana poprzez zaciągnięcie kredytu. To oczywiście po prostu szaleństwo przy takim oprocentowaniu. Każdy kontrakt staje się nieopłacalny. Myślę, że dziś eksport prawdopodobnie będzie musiał zostać wstrzymany, przynajmniej w przypadku dóbr o długich cyklach produkcyjnych" – wyjaśnił podczas forum Czemiezow, cytowany przez agencję Interfax.

W odpowiedzi na ten głos Anton Siłuanow przekonywał, że istnieją narzędzia, w tym budżetowe, które pomagają utrzymać eksport nawet w tych trudnych warunkach kredytowych. Po czym, zajął się kwestią inflacji. 

"Inflacja dotyka przede wszystkim osoby o niskich dochodach. Uderza również w firmy, których bieżące wydatki są powiązane z inflacją – na płace, surowce i materiały wykorzystywane w produkcji. Wszystkie te czynniki mają tendencję do szybszego wzrostu niż inflacja" – powiedział Siłuanow.

Na razie raportowana przez rosyjski urząd statystyczny inflacja w październiku br. wyniosła 8,5% rdr. W kontekście ostatniego zdania z wypowiedzi Siłuanowa (wytłuszczonego przeze mnie) rodzi się wątpliwość, czy publikowane statystyki w pełni oddają prawdziwy obraz sytuacji gospodarczej.

gruntowne tapniecie na rublu nie zapowiada niczego dobrego grafika numer 3gruntowne tapniecie na rublu nie zapowiada niczego dobrego grafika numer 3

Źródło: TradingEconomics

Stopy procentowe: dołek/górka, po czym znowu powtórka

Wracając do stóp procentowych. Jest kilka niekorzystnych implikacji ich wysokości i zmienności. Przy tak dużej zmienności, jaka wystąpiła w minionych trzech latach (cykl: dołek/górka, po czym znowu powtórka) jakiekolwiek planowanie inwestycji długoterminowych staje się wyzwaniem nawet dla geniuszy finansowych. Zwłaszcza, jeżeli sięgają po kredyty o zmiennym oprocentowaniu w rublu lub denominowane w walutach obcych.

To rodzi również problemy ze spłatą kredytów hipotecznych, które posłużyły do nabycia nieruchomości przez konsumentów. A do tego wielu z nich uniemożliwia pozyskanie takiego finansowania.

Rubel zaczyna obrywać z powodu nowych konsekwencji wojny

Jednym z ekspertów od lat przyglądających się Rosji jest Tim Ash, starszy strateg z londyńskiego RBC BlueBay AM. Tim był przekonany, że pełnoskalowa wojna wybuchnie już w 2015 r.

Jego zdaniem istnieje wiele czynników, które mają negatywny wpływ na rubla. Jest to m.in. wynikiem decyzji administracji Bidena o zaostrzeniu reżimu sankcji wokół Rosji. Było to widoczne latem, gdy nałożono je wobec moskiewskiej giełdy walutowej MOEX. Później doszło do zaostrzenia drugorzędnych sankcji wokół agresora. A następnie w zeszłym tygodniu USA wzięły na celownik Gazprom, który według Asha jest ostatnią główną korporacją, dającą Rosji możliwość zawierania transakcji ropą naftową i gazem ziemnym. W końcu w tym tygodniu państwa grupy G7 podjęły wysiłki, żeby zaostrzyć sankcje wokół rosyjskiej floty naftowej. 

„Motywem ostatnich działań G7 wydaje się być skoordynowany wysiłek, aby zwiększyć koszty ekonomiczne wojny na Ukrainie i zmusić reżim Putina do negocjacji z nową administracją USA. Ma to osłabić pozycję negocjacyjną Rosji w tych rozmowach na korzyść Ukrainy” – sądzi Tim Ash. 

Niepomijalne w tej całej układance jest również zachowanie Chin.

„Wygląda też na to, że Chiny starają się wesprzeć G7, nie robiąc nic, aby pomóc Rosji złagodzić presję na rubla. Chiny prawdopodobnie są zirytowane działaniami Rosji, aby wciągnąć Koreę Północną do konfliktu, wyciągając ją jeszcze dalej poza strategiczną orbitę Pekinu. Państwo Środka prawdopodobnie chce również być postrzegane jako pomocne dla administracji Trumpa, starając się pozyskać przyjaciół w niej, aby poprawić swoją pozycję w sprawie umiarkowania taryf celnych” – uważa brytyjski ekonomista.

Skutkiem słabszego rubla będzie wyższa inflacja, co przełoży się na wyższe stopy procentowe wyznaczane przez rosyjski bank centralny, niższy wzrost gospodarczy, a w ostateczności niższy standard życia Rosjan.

„To sprawi, że koszty wojny w końcu uderzą w ludność rosyjską, co może sprawić, że Putin dwa razy się zastanowi, zanim będzie kontynuował wojnę. Już sam ruch Putina, by uciec się do użycia północnokoreańskich wojsk w obwodzie kurskim, pokazuje, że jest on zaniepokojony ludzkimi i społecznymi kosztami wojny dla Rosjan” – podsumował Ash. 

 

Czytaj dalej: Dlaczego DOGE okaże się wielką klapą?

 

Analitycy spodziewają się, że tempo wzrostu PKB drastycznie osłabnie

Według specjalistów The Bank of Finland Institute for Emerging Economies dynamika wzrostu gospodarczego w nadchodzących dwóch latach oklapnie – wyniesie ona skromny 1% co roku. Przy czym ta prognoza była opublikowana 1 października br., czyli przed najnowszą podwyżką stóp procentowych i obecnie obserwowanych zawirowaniach na rublu. 

Już wówczas analitycy instytutu asekurowali się co do trafności swoich przewidywań.

„Innym czynnikiem przyczyniającym się do niepewności prognoz jest niedostępność ważnych zbiorów danych wykorzystywanych do przygotowywania prognoz przed inwazją Rosji na Ukrainę. Co ważne, Rosja przestała publikować szczegółowe dane o wydatkach rządowych, statystyki na temat produkcji ropy naftowej czy dane o zmianach w wolumenie handlu zagranicznego. Brak danych na temat aktualnych warunków gospodarczych jest niefortunną przeszkodą w rutynowych analizach i zwiększa niepewność prognoz” – czytamy w opracowaniu.

Wykres kursu USD/RUB

Screenshot
1 dzień
-3.81%
1 tydzień
-10.74%
1 miesiąc
+3.27%
6 miesięcy
+13.06%
rok bieżący
+13.16%
1 rok
+10.38%
5 lat
+58.52%
max
+194.18%
Reklama

Marcin Kuchciak

Marcin Kuchciak

Analityk rynków finansowych ze szczególnym uwzględnieniem konceptu cross-asset w wymiarze międzynarodowym. Od przeszło 30 lat związany zawodowo z rynkiem kapitałowym. Publikował m. in. w Parkiecie, PAP Biznes, Dzienniku Gazecie Prawnej, Profesjonalnym Inwestorze, Subiektywnie o Finansach, ISBiznes.pl, HomoDigital, Home&Market, dot.com. Zwolennik strategii nietradingowych, wykorzystujących instrumenty rynku kasowego i terminowego (głównie opcje).


Tematy

rubelRosja gospodarka rosyjska

stopy procentowe w rosji

komentarze

Komentarze

Sortuj według:  Najistotniejsze

  • Najnowsze
  • Najstarsze
Margo

7 dni temu

Odpowiedz
vote_img0
vote_img0

Zacznijmy od tego, że o zakończeniu wojny to Chiny mogą zadecydować,a na pewno hamują nuklearne zapędy Rosji. Jeśli przykręca kurek to usadzą kogo trzeba na dupie... Niestety na razie czekają, aż Rosja się wykrwawi i zostanie ich wasalem, a póki co mają prawie darmo gaz i ropę.

Reklama
Reklama