W ostatnim czasie możemy obserwować imponujący wzrost amerykańskiej gospodarki. Niestety tego samego nie możemy powiedzieć o europejskiej. Ta staje się coraz mniej konkurencyjna względem USA. Niektóre statystyki są wręcz wstydliwe. Z czego to wynika?
Europejska gospodarka nie może się już liczyć z amerykańską
Europa nie jest korzystna dla przedsiębiorców
Jak naprawić europejską gospodarkę?
Dysproporcja między Europą a USA się powiększa
Nawet na podstawie samego przekazu medialnego, nie wdając się w szczegóły, można odczuć, że różnica między sytuacją gospodarczą w USA a tą w Europie jest ogromna. Gdy bowiem docierają do nas wieści ze Stanów, są przeważnie pozytywne. Dowiadujemy się o coraz to kolejnych, rynkowych rekordach, dolarze rosnącym w siłę czy giełdowej hossie. Czytając o Europie, dużo częściej natkniemy się na stwierdzenia dotyczące kryzysu czy recesji. Coraz więcej słyszymy też o przedsiębiorstwach, które muszą zamykać swoje fabryki i zwalniać pracowników.
To niestety nie są tylko jaskrawe opinie. To w większości przypadków twarde fakty, mające potwierdzenie w danych i statystykach. Warto więc zerknąć na te, które tę ogromną dysproporcję przedstawiają najlepiej. Warto zacząć od indeksu MSCI, który opisuje formę czołowych gospodarek na świecie. Na podstawie wykresu niemal dosłownie widać "dziurę", która tworzy się między Europą a Stanami Zjednoczonymi.
✕Źródło: Datastream
Według indeksu światowa gospodarka już niemal w 75% opiera się na tej amerykańskiej. Wkład europejskiej to już w tym momencie tylko nieco ponad 15%! Dysproporcja jest więc gigantyczna, a jeszcze do niedawna wcale aż taka nie była. Wystarczy, że cofniemy się do 2010 roku. Wówczas różnica była zdecydowanie mniejsza. Co prawda amerykańska gospodarka wciąż była według tego indeksu mocniejsza, ale wtedy stanowiła mniej więcej połowę całości, podczas gdy europejska około 35%. Od tamtego momentu obserwujemy jednak znaczący "rozjazd" trendów. Te utrzymują się, co pozwala przewidywać, że dysproporcja jeszcze się powiększy, o ile nie dojdzie do krytycznych wydarzeń, które wstrząsną całą światową gospodarką.
Gigantyczna różnica może zostać zaobserwowana także na podstawie rynków akcyjnych i czołowych indeksów. S&P 500 radzi sobie zdecydowanie lepiej niż Stoxx 600. Bloomberg oszacował, że amerykański rynek akcyjny jest w tym momencie czterokrotnie większy od wszystkich europejskich razem wziętych. Tamtejsze spółki są po prostu dużo większe i bogatsze. Dość powiedzieć, że w Europie nie ma żadnej, której kapitalizacja przekroczyłaby pół biliona dolarów. W USA natomiast aż 8 spółek może mówić o kapitalizacji powyżej jednego biliona.
Takie warunki sprawiają, że europejscy przedsiębiorcy, nawet jeśli mają kapitalne pomysły, to nie chcą realizować ich na Starym Kontynencie. Szacuje się, że od 2008 roku około 30% europejskich start-up'ów wycenianych na przynajmniej miliard dolarów przeniosło się na rynek amerykański.
W ostatnim czasie coraz więcej kapitału migruje do dolara amerykańskiego. Ten rośnie w siłę, co widać szczególnie na jego kursie względem euro. Obecna tendencja sprawia, że eksperci spodziewają się osiągnięcia parytetu. Innymi słowy, waluty zrównają się wartością. Taka sytuacja miała miejsce tylko raz w dotychczasowej historii, konkretnie w 2022 roku, co było pokłosiem pandemii.
Nie mamy więc już żadnych wątpliwości, że europejska gospodarka została w tyle. Tylko czy da się coś z tym zrobić? O odpowiedź na to pytanie pokusił się finfluencer Alessandro Palombo. Można kolokwialnie stwierdzić, że Włoch z pierwszego rzędu widział, jak dysproporcja gospodarcza między Stanami a Europą rośnie. W związku z tym uważa, że jest w stanie wskazać głównego winowajcę tego stanu rzeczy.
Tym według niego jest europejska biurokracja. Oczywiście problem jest bardziej złożony, ale Palombo twierdzi, że europejska gospodarka została zduszona przez przepisy, regulacje i ograniczenia nakładane przez władze. By doszło do poprawienia sytuacji, musi nastąpić zmiana świadomości. Wierzy, że europejska gospodarka znów stanie się konkurencyjna, jeśli tylko Europejczycy dadzą sobie wolność w szukaniu rozwoju i innowacji. Póki co bowiem za bardzo skupiają się na regulowaniu, zamiast na tworzeniu.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję