Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
profile icon

Dlaczego DOGE okaże się wielką klapą?

Donald Trump zapowiada, że zreformuje amerykańskie państwo. Służyć temu będzie wielka redukcja kosztów jego funkcjonowania – o 2 bln dolarów. Przyczynić do tego ma się DOGE, który firmuje swoim nazwiskiem Elon Musk. Problem w tym, że jest to niewykonalne. 

Dlaczego DOGE okaże się wielką klapą?
opracowanie własne na podstawie freepik
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

• Zamiast 2 bln dolarów oszczędności przy przychylnych wiatrach prawdopodobnie skończy się na góra kilkuset miliardach

• Wiele zależy od tego, czy oszczędności nie będą poszukiwane na siłę, bo wówczas zachwieje to kondycją państwa 

• W połowie 2026 r. dowiemy się, jaki jest wynik ostateczny deklarowanej misji DOGE

Do 20 stycznia 2025 r., czyli dnia, w którym zostanie zaprzysiężony Donald Trump jako 47. prezydent Stanów Zjednoczonych, pozostało jeszcze trochę czasu. Republikanin ze swoją świtą doradczą zaczął już jednak teraz ujawniać swoje plany co zrobi, gdy zacznie rezydować w Białym Domu. O wielu z nich była mowa podczas kampanii wyborczej. Ale wówczas część pomysłów nie była odpowiednio doprecyzowana. 

Od pewnego czasu zrobiło się głośno o projekcie DOGE – nie dotyczy to dogecoin, słynnej kryptowaluty, której ticker jest identyczny. Sprawa jest o wiele bardziej poważna niż ten memecoin zachwalany kiedyś przez Elona Muska w mediach społecznościowych. 

Projekt DOGE to idea, żeby powołać do życia Department of Government Efficiency, którego zadaniem będzie ograniczenie marnotrawstwa pieniędzy publicznych. Na czele organizacji stanie Elon Musk i Vivek Ramaswamy. 

Wygląda to nieco dziwnie – dwóch sekretarzy kierujących DOGE? Chyba nie, ponieważ nazwa sugerująca departament, czyli odpowiednik naszego ministerstwa, może wprowadzać w błąd. DOGE ma działać poza strukturami rządu i przedstawiać swoje rekomendacje usprawnienia funkcjonowania państwa Donaldowi Trumpowi.

Elon i Vivek powalczą, żeby Ameryka znowu była wielka

Muska nie ma potrzeby przedstawiać jakiemukolwiek inwestorowi, gdyż stoją za nim sukcesy Tesli i SpaceX. W przypadku inwestycji w Twittera, przemianowanego później na X, jest inaczej. To symbol porażki tego znanego przedsiębiorcy. Blue Chip Growth Fund, jeden z funduszy z grupy Fidelity, musiał obniżyć na koniec sierpnia br. wycenę portfelową posiadanych akcji X. Od czasu wejścia kapitałowego Muska do X (październik 2022) do końca sierpnia br. według szacunków Fidelity wartość spółki spadła o blisko 79%.

O wiele mniej znaną postacią jest Vivek Ramaswamy. To wszechstronnie wykształcony człowiek, który najpierw skończył studia z biologii molekularnej na Harvard University, a następnie prawnicze na Yale University. Na wczesnym etapie swojego życia zaznał już smaku inwestowania. Chwalił się, że jeszcze przed rozpoczęciem studiów na Yale University zarobił kilka milionów dolarów za pomocą funduszy inwestycyjnych. Po ukończeniu studiów został analitykiem w OVT Financial. Wreszcie w 2014 r. założył Roivant Sciences, firmę biotechnologiczną notowaną na Nasdaq o wartości rynkowej 9,1 mld dolarów obecnie. Forbes ocenił w rankingu za 2023 r., że majątek Ramaswamy był warty 630 mln dolarów.

Osuszyć bagno, czyli Komisja Grace

Pomysł, żeby zracjonalizować wydatki budżetowe nie jest niczym nowym. W 1982 r. Ronald Reagan, ówczesna głowa amerykańskiego państwa, powołał do życia komisję, której pracom przewodniczył przedsiębiorca Peter Grace. 

Reagan w procesie jej tworzenia użył słynnej frazy „osuszyć bagno”, co jest powszechnie rozumiane jako działania, mające na celu ograniczenie wpływu różnych grup interesu i lobbystów, na rzecz „uzdrowienia” finansów publicznych. 

Zresztą prezydent motywował szefa komisji równie ciekawymi słowami: "Bądźcie odważni. Chcemy, aby twój zespół pracował jak niestrudzone psy gończe. Nie zostawiaj kamienia na kamieniu w swoich poszukiwaniach wykorzenienia nieefektywności".

Ustanowienie Komisji Grace miało na celu ustalenie tego, jakimi metodami można wyeliminować marnotrawstwo i nieefektywności w rządzie federalnym USA. Raport został przedstawiony Kongresowi po kilkunastu miesiącach prac (w styczniu 1984 r.). Opracowanie wykazało, że jeśli propozycje zawarte w nim zostaną zastosowane, to w ciągu trzech lat można zaoszczędzić ponad 420 mld dolarów, a do 2000 r. kwota wzrosłaby do 1,9 bln dolarów rocznie. A zatem raport pokazał, że proces pełnej redukcji wydatków nie jest natychmiastowy, lecz rozłożony na lata.

Komisja ustaliła, że 1/3 podatków dochodowych od osób fizycznych (PIT) jest pochłaniana przez marnotrawstwo i nieudolność administracji. Tyle samo nie trafia do budżetu z powodu niemożliwości poboru danin, gdyż jest to efektem szarej strefy. Wskutek tego, przy 2/3 podatków PIT marnotrawionych lub niepobieranych 100% tego, co jest zbierane, służyło do obsługi zadłużenia odsetkowego od obligacji skarbowych i płatności transferowych. 

Kampania informacyjna DOGE nabiera rumieńców

Planom administracji republikańskiej towarzyszy kampania informacyjna. Powstało nawet na X specjalne konto DOGE, które ujawnia przypadki nieefektywności. Wspierają swoimi wpisami to również inni zwolennicy działań Muska i Ramaswamy.

"Federalne agencje rządowe wykorzystują średnio tylko 12% przestrzeni w swojej siedzibie w Waszyngtonie" – można przeczytać w jednym z postów DOGE.

"Departament Rolnictwa, dysponujący przestrzenią dla ponad 7400 osób, zatrudniał średnio 456 pracowników dziennie (6% obłożenia). Dlaczego pieniądze amerykańskich podatników są wydawane na utrzymanie pustych budynków?" – alarmuje inny wpis.

"W roku fiskalnym 2024 Kongres USA przeznaczył 516 mld dolarów na programy, co do których uprawnienia do przyznania środków wygasły wcześniej zgodnie z prawem federalnym (a zatem nie można było tych pieniędzy rozdysponować – przyp. red.). Prawie 320 mld dolarów z tych 516 mld dolarów wygasło ponad dekadę temu" – wskazał DOGE, powołując się na lipcowy raport Biura Budżetowego Kongresu (CBO).

Tych przykładów jest sporo, ale są one wybiórcze i nie oddają istoty całości problemu nieefektywności. Część jest rzeczywiście poważna, ale bywają i kuriozalne.

Rand Paul, senator republikański z Kentucky, zamieścił w sieci wideo, w którym opowiada, że administracja federalna wydała 100 tys. dolarów na badania, czy tequila lub gin sprawiają, iż samogłowy - jeden z gatunków z rodziny ryb - są bardziej agresywne.

Tego typu narracja dobrze wpisuje się w poglądy większości społeczeństwa. Z sondażu GOBankingRates wynika bowiem, że ponad połowa respondentów nie wierzyła, iż ich pieniądze z podatków były wydawane efektywnie. Przeciwnej opinii było blisko 18% uczestników ankiety. Niemal 27% nie miało bladego pojęcia, jak wydatkuje się pieniądze pochodzące z ich podatków.

Ambitny cel ścięcia wydatków budżetowych o 2 bln dolarów

Musk i Ramaswamy wyznaczyli sobie ambitny cel. Chcą zredukować budżet federalny o 2 bln dolarów, co odpowiada za ok. 30% całości. Ma być to wynikiem zmniejszenia wydatków na badania naukowe, obniżki kosztów zatrudnienia pracowników federalnych i ograniczenie środków na obronę. 

Trump zapowiedział, że prace DOGE zostaną zakończone do 4 lipca 2026 r. Proces rekrutacji do struktur DOGE już się zaczął. Organizacja potrzebuje ludzi o wysokim IQ, którzy są gotowi pracować 80+ godzin tygodniowo. Czyli, gdyby chcieli mieć wolne weekendy, to pomiędzy poniedziałkiem a piątkiem musieliby pracować codziennie co najmniej 16 godzin.

Czy pomysł otoczenia prezydenta-elekta na pewno spełnia zasadę SMART?

Gdy ktoś uczestniczył w jakimkolwiek szkoleniu dla handlowców, to zapewne wbił mu się do głowy obrazek, na którym prowadzący wielokrotnie, jak mantrę, powtarzał, że wyznaczony cel musi być zgodny z zasadą SMART. 

To akronim od kilku angielskich słów: Specific (pol. sprecyzowany), Measurable (pol. mierzalny), Attractive (pol. atrakcyjny), Realistic (pol. realny) i Time-based (pol. określony w czasie).

Czy inicjatywa DOGE spełnia kryteria zasady SMART? Można mieć wątpliwości, zwłaszcza w kontekście tego, czy jest realny. Żeby bliżej się nad tym zastanowić, to trzeba pochylić się nad strukturą amerykańskiego budżetu federalnego. 

Składa się on z dwóch części – wydatków uznaniowych (ang. discretionary) i obowiązkowych (ang. mandatory). Pierwsze z nich to takie, które można ponieść, a drugie, to takie, które trzeba ponieść.

Zresztą podobną klasyfikacją posługują się analitycy giełdowi, pisząc o spółkach dóbr konsumpcyjnych. Przykładem biznesów dyskrecjonalnych będą choćby firmy odzieżowe, restauracyjne, rozrywkowe czy motoryzacyjne. Z kolejnych nowych ciuchów, wizyty w knajpie lub kinie, czy zakupu auta można przecież zrezygnować. 

Przykładem dóbr obowiązkowych (podstawowych) są na pewno producenci żywności i napojów, firmy z sektora opieki zdrowia, czy użyteczności publicznej. Nie da się wyobrazić sobie sprawnie funkcjonującego człowieka, gdy nie będzie żywił się, leczył, czy płacił różnych opłat związanych z mieszkaniem lub transportem.  

Eksplozja udziału wydatków obowiązkowych pogłębia się

Wracając na grunt budżetu USA, widać pewien długoletni niepokojący trend. Udział wydatków sztywnych (obowiązkowych) rośnie na przestrzeni lat. Jeszcze 50 lat temu rozkład wydatków dyskrecjonalnych wobec obowiązkowych to było jakieś fifty-fifty. Obecnie jest to już proporcja: 73% obowiązkowe wobec 27% dyskrecjonalne. A według szacunków Peterson Institute for International Economics (PIIE) udział wydatków sztywnych będzie wciąż pogłębiał się (do 82% w 2054 r.).

dlaczego doge okaze sie wielka klapa grafika numer 1dlaczego doge okaze sie wielka klapa grafika numer 1

Źródło: PIIE

Wzrost udziału wydatków sztywnych jest niebezpieczny dla budżetu. Bo w razie potrzeby zaciśnięcia pasa w trudnym otoczeniu gospodarczym może okazać się, że nie ma za bardzo z czego tego uczynić. Płacenia odsetek od długu skarbowego nie porzuci się, wypłat różnego rodzajów świadczeń (np. emerytalne, zdrowotne) nie uniknie się. 

 

Przeczytaj o: Symbol końca hossy na kryptowalutach? Powstanie memecoin "Hawk Tuah Girl"

 

No chyba, że ktoś ma ochotę być uznany za państwo upadłe. I dobrze czuć się w roli pariasa międzynarodowego lub zmagać się z niepokojami społecznymi.

Na co idą wydatki dyskrecjonalne z amerykańskiego budżetu?

Pozycji za to odpowiedzialnych jest wiele. Dotyczy to m.in. administracji, edukacji, ochrony zdrowia, transportu, nauki, obronności. Według danych CBO wynosiły one dla ostatniego roku budżetowego 1,7 bln dolarów. Rozkładają się w uproszczeniu po połowie na wydatki nieobronne (917 mld dolarów) i obronne (805 mld dolarów).

dlaczego doge okaze sie wielka klapa grafika numer 2dlaczego doge okaze sie wielka klapa grafika numer 2

Źródło: CBO

Utnijmy wydatki na maksa

Przyjmijmy absurdalny scenariusz – wycinamy po całości wydatki uznaniowe. A zatem na przykład nie ma kosztów wynagrodzeń dla administracji, nie ma subsydiów dla transportu, nie ma nakładów na naukę. Wojskowi nie są wynagradzani, armia amerykańska zwija się z różnych baz na całym świecie, nie ma nakładów na uzbrojenie i wynalazczość nowego sprzętu. To i tak dałoby 1,7 bln dolarów oszczędności, a zatem mniej niż 2 bln dolarów zakładane przez duet Musk-Ramaswamy. Do tego, gdyby zdecydować się na taki krok, to trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie państwa. Mogłoby to prowadzić do anarchii.

Tyle, że to i tak nic nie dałoby

Zdaniem Stephanie Pomboy, właścicielki butiku ekonomicznego MacroMavens, nie ma szans, żeby uzyskać zapowiedziane 2 bln dolarów oszczędności. Będą one znacząco niższe w porównaniu z oczekiwaniami. 

Musk twardo optuje za cięciami do gołej kości w przypadku biurokracji, która rocznie pochłania nieco ponad 800 mld dolarów. Ale redukcji kosztów w tym aspekcie nie da się zrobić w 100%. Już sobie wyobrażam miny członków Kongresu, gdyby dowiedzieli się, że od teraz mają pracować za friko.

Komitet ds. Odpowiedzialnego Budżetu Federalnego wydał raport, w którym zidentyfikował 700 mld dolarów „łatwej” redukcji budżetu. Ale, co ważne do osiągnięcia w ciągu następnej dekady. 

Większymi optymistami są Thierry Wizman i Gareth Berry, stratedzy Macquarie. Ocenili oni, że automatyzacja rutynowych zadań administracyjnych może dać 5,2 bln dolarów oszczędności w ciągu 10 lat. W przeliczeniu na rok to „ledwie” kilkaset miliardów mniej kosztów. 

Opcja atomowa w postaci konfiskaty

W tle tej całej sprawy czai się jeszcze wątek polityczny. Chodzi o zastosowanie wybiegu przez administrację prezydencką, żeby powstrzymać wydatki.

W systemie amerykańskim jest tak, że Kongres uchwala budżet co roku na wniosek głowy państwa (rok fiskalny trwa od października do września następnego roku kalendarzowego), a prezydent pilnuje ich wydatkowania. Co w sytuacji, gdyby ustalony poziom budżetu był nazbyt ekspansywny? 

Wypowiedzieli się ostatnio na ten temat Musk i Ramaswamy w swojej opinii zamieszczonej na łamach Wall Street Journal. Ich zdaniem prezydent może „skonfiskować” fundusze. Co oznaczałoby, że Kongres uchwala „nieprzyjazny” budżet, a administracja Trumpa powstrzymuje się z wydawaniem pewnych środków. 

Po próbie podobnego działania za czasów kadencji Richarda Nixona Kongres zapobiegawczo uchwalił ustawę mającą na celu udaremnienie „konfiskaty”.

"Pan Trump wcześniej sugerował, że ta ustawa jest niekonstytucyjna i wierzymy, że obecny Sąd Najwyższy prawdopodobnie stanie po jego stronie w tej kwestii" – napisali Musk i Ramaswamy.

Czyta dalej: Załamanie dolara kanadyjskiego. Wystarczył jeden wpis w mediach

Reklama

Marcin Kuchciak

Marcin Kuchciak

Analityk rynków finansowych ze szczególnym uwzględnieniem konceptu cross-asset w wymiarze międzynarodowym. Od przeszło 30 lat związany zawodowo z rynkiem kapitałowym. Publikował m. in. w Parkiecie, PAP Biznes, Dzienniku Gazecie Prawnej, Profesjonalnym Inwestorze, Subiektywnie o Finansach, ISBiznes.pl, HomoDigital, Home&Market, dot.com. Zwolennik strategii nietradingowych, wykorzystujących instrumenty rynku kasowego i terminowego (głównie opcje).


Tematy

Elon MuskDonald Trump DOGE

Departament efektywności w USA

komentarze

Komentarze

Sortuj według:  Najistotniejsze

  • Najnowsze
  • Najstarsze

Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję

Reklama
Reklama