- Największy wzrost cen jest zauważalny przy transportowaniu kontenerów z Chin.
- Wiele czynników sprawia, że trasy kontenerowców się wydłużają.
- Droższy fracht uderzy nie tylko w przedsiębiorców, ale całościowo w gospodarki.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Cena frachtu znowu idzie w górę
Stawki za fracht, czyli za transport towarów drogą morską, ponownie rosną, co może wpłynąć na wzrost cen innych towarów co spowoduje większą inflację. W ostatnich miesiącach średnie ceny za przewiezienie standardowego kontenera o długości 40 stóp osiągnęły najwyższy poziom w tym roku, przekraczając 5100 USD. Aktualne podwyżki transportu morskiego przebiły te ze stycznia bieżącego roku. Tym samym obecne stawki są ponad dwukrotnie wyższe rok do roku oraz ponad 2,5-krotnie wyższe niż średnia sprzed pandemii COVID-19.
Największe tempo wzrostu cen dotyczy transportu kontenerów z Chin. Według danych agencji Drewry, która zajmuje się badaniami rynku morskiego, koszt przewiezienia 40-stopowego kontenera z Szanghaju do największych portów w USA i Europie w większości przypadków przekroczył 7 tys. USD. Poniżej tego poziomu utrzymuje się jedynie koszt frachtu do Los Angeles, który wynosi 6673 USD. Z kolei transport z Chin do Genui, Rotterdamu i Nowego Jorku wynosi odpowiednio: 7102, 7322 i 7827 USD. Najwięcej za dostawę towarów z Państwa Środka zapłacą Brytyjczycy, u których cena za jeden kontener przekroczyła 10 tys. USD.
Czytaj również: Opłacalność wynajmu mieszkań wygląda fatalnie. Rynek nieruchomości musi liczyć się z problemami
Napięcia na świecie stoją za podwyższonymi cenami
Wzrost cen transportu towarów ma swoje główne przyczyny w globalnych napięciach politycznych i konfliktach zbrojnych. Jedną z najważniejszych przyczyn jest konflikt na Morzu Czerwonym, które jest jedną z głównych dróg morskich świata. Tą drogą przepływa od 12 do 15% globalnego ruchu towarowego, w tym większość eksportu ropy naftowej i gazu ziemnego z Zatoki Perskiej. Od grudnia 2023 roku Morze Czerwone, a dokładnie cieśnina Bab al-Mandab, stało się miejscem ataków na statki handlowe przez jemeńskich rebeliantów Huti. Ich ataki zwiększyły koszty frachtu, zmuszając armatorów do wydłużania tras swoich statków, co podnosi koszty transportu kontenerów.
Drugą przyczyną wzrostu cen frachtu jest wzrost importu do Europy i Rosji bez zwrotnego eksportu do Chin, przez co kontenery nie wracają do Państwa Środka, skąd mogłyby zostać ponownie nadane. Ponadto konflikty na Bliskim Wschodzie zmusiły statki transportowe do wybierania dłuższej drogi przez Przylądek Dobrej Nadziei. Dłuższy czas transportu spowodował większe zapotrzebowanie na kontenery, podczas gdy w Chinach poziom zapotrzebowania na nie pozostał niezmieniony. Ponadto problemy pojawiły się także w Ameryce Środkowej, gdzie susza obniżyła poziom wody w Kanale Panamskim, zmuszając władze do ograniczenia liczby statków przepływających przez kanał, co również wpłynęło na wzrost kosztów transportu.
Eksperci zwracają uwagę, że obecna sytuacja przypomina tę z czasów pandemii COVID-19, kiedy to ceny frachtu morskiego poszybowały do rekordowych poziomów. Jednak tym razem sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana ze względu na dodatkowe czynniki polityczne i ekonomiczne. Przewoźnicy mówią o rekordowym popycie związanym z silnym ożywieniem gospodarczym na rynkach wschodzących oraz utrzymującym się tempie wzrostu gospodarki USA. Dodatkowo, napięcia w okolicach Kanału Sueskiego oraz nowe cła na linii USA-Chiny przyczyniają się do wzrostu cen frachtu.
Czytaj również: Sprzedał biznes za setki milionów i zniknął. Zadziwiająca historia amerykańskiego biznesmana
Co oznacza to dla gospodarek?
Wzrost cen frachtu morskiego niesie ze sobą liczne ryzyka ekonomiczne, które mogą znacząco wpłynąć na globalną gospodarkę, w tym także na polskie przedsiębiorstwa. Wyższe koszty transportu towarów z Chin na zachód sprawiają, że ceny surowców i półproduktów na tych rynkach rosną. Ta sytuacja bezpośrednio wpłynie na koszty produkcji firm, które w produkcji wykorzystują duże ilości chińskich komponentów. Tym samym przedsiębiorstwa będą musiały stawić czoła wyższym kosztom. To przełoży się na spadek rentowności i wzrost cen końcowych produktów.
Podwyższone koszty transportu sprawią, że ceny produktów konsumpcyjnych również wzrosną, co z kolei przyczyni się do wzrostu inflacji. Jeśli ceny nadal będą rosły, banki centralne będą zmuszone do podjęcia działań mających na celu ich ograniczenie. Może to obejmować podwyżki stóp procentowych, co spowoduje, że oczekiwane przez rynki obniżki stóp zostaną odłożone w czasie. W najczarniejszym scenariuszu stopy procentowe nie tylko nie zostaną obniżone, a zostaną podniesione, co dodatkowo obciąży przedsiębiorstwa i konsumentów, którzy mają zaciągnięte kredyty.
Czytaj również: Taniej kupisz nowy dom niż używany. Paradoksalna sytuacja na rynku nieruchomości
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję