Rozstrzygnięcie wstępne sądu apelacyjnego w sprawie zakwestionowanej przez organ najniższej instancji – Sąd Międzynarodowego Handlu (CIT) – możliwości posiłkowania się w polityce celnej ustawą IEEPA przed administrację prezydencką Donalda Trumpa zapadło. Sąd apelacyjny zawiesił niemożność stosowania taryf celnych do czasu swojego finalnego rozstrzygnięcia w sprawie podjętej przez CIT. To daje chwilę oddechu republikańskiemu rządowi.
"Administracja Trumpa legalnie korzysta z uprawnień przyznanych władzy wykonawczej przez Konstytucję i Kongres, aby zająć się krajowymi sytuacjami kryzysowymi w naszym kraju, takimi jak utrzymujący się deficyt w handlu towarami i handel narkotykami. Nakaz zawieszenia postępowania wydany przez Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych jest mile widzianym wydarzeniem i z niecierpliwością czekamy na ostateczne zwycięstwo w sądzie" – oświadczył Kush Desai, rzecznik Białego Domu.
Jeżeli orzeczenie nie będzie po myśli prezydenta Stanów Zjednoczonych, to pozostanie mu już wyłącznie ścieżka ubiegania się o korzystną decyzję Sądu Najwyższego, której termin wydania jest wielką niewiadomą.
Harmonogram w sprawie IEEPA
Zresztą bez względu, jak potoczy się rozprawa przed sądem apelacyjnym, ktoś wyjdzie z niej przegrany. I zapewne będzie poszukiwał sprawiedliwości przed Sądem Najwyższym. Taki scenariusz za najbardziej prawdopodobny uznali prawnicy z kancelarii Covington & Burling (C&B), prowadzącej swoją praktykę na całym świecie.
„Późnym wieczorem 10 czerwca Sąd Okręgowy przychylił się do wniosku rządu o zawieszenie postępowania w oczekiwaniu na apelację. Zawieszenie utrzymuje taryfy IEEPA w mocy na razie, do czasu podjęcia decyzji co do istoty odwołania.
W bardzo nietypowym posunięciu nakaz wskazuje, że sprawy będą rozpatrywane en banc przez pełny skład sądu w trybie przyspieszonym. Przyspieszony harmonogram briefingów zostanie opublikowany do 12 czerwca, aby umożliwić sądowi przeprowadzenie rozprawy w przyszłym miesiącu - 31 lipca.
Decyzja o rozpoznaniu sprawy en banc w pierwszej instancji w trybie przyspieszonym sugeruje, że Federalny Sąd Okręgowy przyspieszy swoją decyzję co do istoty sprawy. Niezależnie od wyniku, strona przegrywająca prawdopodobnie wystąpi o ponowne rozpatrzenie sprawy do Sądu Najwyższego” – napisali w swojej analizie przypadku eksperci C&B.
Gdyby sprawa miała toczyć się w normalnym trybie terminowym, to według C&B, jeśli zastosowanie miałyby zasady domyślne, raport merytoryczny rządu powinien zostać złożony do około 28 lipca br. Odpowiedź powodów powinna zostać udzielona około 8 września, a odpowiedź rządu zostanie udzielona do 29 września. Tylko, że skarżący postępowanie rządu najprawdopodobniej będą dążyć do wszczęcia postępowania w trybie przyspieszonym.
W prawie amerykańskim nie ma „sztywnego” terminu, w którym zapadnie apelacja, ale w typowych okolicznościach odwołanie trwa zazwyczaj około jednego roku. Następnie podmiot niezadowolony z rozstrzygnięcia może zwrócić się do Sądu Najwyższego o ponowne rozpatrzenie decyzji sądu drugiej instancji, składając wniosek o wydanie nakazu certiorari w ciągu 90 dni od wydania orzeczenia apelacyjnego.
Na bazie tego wniosku Sąd Najwyższy decyduje, czy rozpoznać sprawę. Jeżeli ostateczna instancja podejmie się tego zadania, to spór prawny zostanie zakończony dopiero w następnym roku - wielu ekspertów spekuluje się, że orzeczenie poznamy w czerwcu 2026 r.

Źródło: Joseph Politano
To nie koniec kłopotów administracji prezydenckiej
Problemem dla administracji rządu republikańskie są jeszcze dwa zagadnienia, o których jest jakoś cicho w debacie publicznej, a mogą poważnie skomplikować życie Donaldowi Trumpowi. W CIT znajdują się jeszcze dwa powództwa – w sprawie ceł de minimis i potencjalnego zwrotu niesłusznie pobranych ceł.
Amerykański importer części zamiennych do pojazdów mechanicznych Detroit Axle kwestionuje zniesienie przez prezydenta zwolnienia de minimis w odniesieniu do towarów pochodzących z Chin. To spore wyzwanie dla przedsiębiorstw, które otrzymują dostawy z Państwa Środka o niskiej wartości (poniżej 800 dol.). Ta furtka sprzyjała do niedawna zwłaszcza wymianie handlowej w modelu e-commerce, a korzystali z jej dobrodziejstw tacy giganci sprzedaży za pomocą internetu jak m. in. Alibaba, Temu czy Shein.
2 maja 2025 zwolnienie z cła de minimis zostało zniesione, a 16 maja zareagował Detroit Axle, rozpoczynając spór sądowy z rządem. Powód twierdzi, że zniesienie zasady de minimis jest niezgodne z prawem, ponieważ prezydent nie ma ustawowych uprawnień do podejmowania decyzji w tej kwestii. Termin rozstrzygnięcia sprawy jest nieznany.
Sprawa została przydzielona temu samemu trzyosobowemu składowi sędziowskiemu, który niekorzystnie orzekł w sprawach z powództwa V.O.S. Selections i stanu Oregon, o co toczy się teraz batalia Trumpa przed sądem apelacyjnym w sprawie IEEPA. Co rodzi podejrzenie, że prezydentowi może być znowu pod górkę w zakresie taryfy de minimis.
Jakby tego było mało, to 29 maja br. do CIT został złożony pozew zbiorowy, a w nim zostało zgłoszone żądanie w celu uzyskania certyfikatu klasy dla wszystkich importerów, którzy zapłacili taryfy IEEPA. To prosta droga do tego, żeby ubiegać się o zwrot nienależnie pobranych zdaniem skarżących ceł.
A jest się o co bić, ponieważ zgodnie z szacunkami
na koniec kwietnia br. amerykańskie służby celne zainkasowały prawie 13 mld dol. z tytułu taryf narzuconych na importerów za pomocą ustawy IEEPA.
Można zatem przyjąć, że każdy miesiąc funkcjonowania taryf przyniósłby amerykańskiemu budżetowi mniej więcej 10 mld dol. W sytuacji deficytu finansów publicznych USA taka kwota regularnie wpływająca do Skarbu Państwa jest z pewnością nie do pogardzenia.

Źródło: ING
W sytuacji, jeżeli CIT przychyli się do pozwu zbiorowego, to czekałaby nas fala zwrotów ceł. Administracja prezydencka jeszcze nie ustosunkowała się w sposób merytoryczny do sprawy. Odpowiedź na wniosek o wydanie certyfikatu klasowego ma zostać udzielona do 20 czerwca 2025, a następnie odpowiedź na wniosek o wydanie wyroku w trybie uproszczonym do 3 lipca, a ostateczna odpowiedź na skargę do 28 lipca. Sprawą ma zajmować się Joseph Laroski, sędzia, który został mianowany przez prezydenta Joe Bidena w 2024 r.
Zapisy OBBBA dadzą Trumpowi narzędzie do wendety
Bez względu na to, jak będzie to wszystko wyglądało, Republikanie dostali ostatnio nowy instrument nacisku, który można zastosować wobec inwestorów detalicznych i instytucjonalnych z krajów, prowadzących politykę dyskryminującą podatkowo USA. Został on nawet nazwany przez niektórych ekspertów „podatkiem od zemsty Trumpa”.
Chodzi o Sekcję 899, która stanowi jeden z przepisów regulacji ekstrawagancko nazwanej The One, Big, Beautiful Bill (OBBBA). Sekcja 899 uderzyłaby w inwestorów, w tym operującym na rynku kapitałowym (osoby fizyczne i prawne), którzy są obcymi rezydentami.
W skład tego kręgu podmiotowego wchodzą również jednostki kontrolowane przez zagraniczne Skarby Państwa (np. banki centralne i fundusze typu sovereign wealth fund z norweskim NBIM na czele, czy naszym PFR).
Jak widać bez względu na to, czy Kowalski samodzielnie lokuje kapitał za oceanem, czy też czyni to za pośrednictwem profesjonalnych firm inwestycyjnych (np. fundusze lub inne wehikuły inwestycyjne, w tym ETF-y), jest on narażony na ryzyko dodatkowego podatku, o ile Polska zostałaby zakwalifikowana do grona państw dyskryminujących.
Uruchomienie Sekcji 899 skutkowałoby masą konsekwencji, gdyż choćby posiadacze amerykańskich akcji i obligacji musieliby zastanowić się, czy warto je wciąż utrzymywać w portfelach. Przepis dotyczy dochodów pasywnych uzyskiwanych od obligacji (odsetki) i akcji (dywidendy), ale też odsetek od pożyczek czy czynszów od nieruchomości.
Prezydent USA może nałożyć najpierw podatek w wysokości 5%, a później w kolejnych latach, jeżeli dane państwo wciąż utrzymuje dyskryminujące podejście do Ameryki, ma prawo zwiększenia obciążenia w postąpieniach o kolejne 5 pkt proc. aż do osiągnięcia stawki 20%.
„Te podatki są nakładane na stawki, które Stany Zjednoczone już stosują do tego dochodu na mocy umów podatkowych z innymi krajami, które określają stawki na poziomie maksymalnie od zera do 30 procent” – wyjaśnili eksperci The Tax Law Center, think-tanku działającego przy New York University.
Dodajmy obie wartości w skrajnych wariantach: 20% + 30%, czyli łącznie podatek może sięgnąć połowy dochodu pasywnego. Mało? Raczej nie – to dużo więcej niż krajowy tzw. podatek Belki (19%). Dla wielu inwestorów byłoby to zniechęcające, aby kontynuować swoją przygodę z aktywami z USA.
Niejasność, co tak naprawdę jest dyskryminujące
W grożącej inwestorom Sekcji 899 samo pojęcie „dyskryminacji podatkowej” jest bardzo ocenne. Gdyby zapytać wiele osób, co pod tym należy rozumieć, to padłyby zróżnicowane odpowiedzi. Brak zapisu, że przykładowo podatek taki a taki (wyrażony za pomocą jakiejś mierzalnej stawki), to przejaw dyskryminacji. Urzędnicy administracji prezydenckiej będą mieli sporą dozę stosowania uznaniowości w swoich decyzjach o wdrożeniu w życiu Sekcji 899. A to znowu otworzy szeroko wrota do sporów prawnych, które zmaterializują się w postaci postępowań sądowych.
„Nowy podatek, nazwany Sekcją 899, jest wymierzony w kraje nakładające podatki wyraźnie określone jako niesprawiedliwe: podatki od usług cyfrowych (DST), podatki od przekierowanych zysków (DPT) oraz filar 2 UTPR OECD (wcześniej znany jako zasada niedostatecznie opodatkowanych płatności). Szacuje się, że przepis ten pozwoli zebrać 116 miliardów dolarów w ciągu dziesięciu lat […]” – stwierdził Adam N. Michel, dyrektor ds. badań nad polityką podatkową Cato Institute.
„(Sekcja 899 – przyp. red.) po pierwsze, nakłada wyższe stawki podatku dochodowego na różne rodzaje dochodów uzyskiwanych w USA przez zagraniczne osoby fizyczne, firmy, fundacje i rządy. Dodatkowa stawka podatkowa zaczyna się od 5 punktów procentowych powyżej stawek ustawowych, wzrasta do 20 punktów procentowych i zastępuje istniejące obniżki wynikające z umów o unikaniu podwójnego opodatkowania” – dodał.
Odpływy kapitału z USA mogą się pogłębić
Od 20 stycznia 2025, gdy rozgościł się w Gabinecie Owalnym Donald Trump, podstawowe klasy aktywów z USA nie dają zbytnich powodów do radości posiadaczom pozycji długich. Indeks dolara – DXY – stracił w tym okresie ponad 9%. Benchmarkowy indeks akcji – S&P 500 – jest 1% pod kreską.
Do niedawna w defensywie były też 10-letnie obligacje skarbowe USA (US10), ale za sprawą pewnego odprężenia w relacjach handlowych (porozumienia tymczasowe z Chinami i Wielką Brytanią, pośpieszna presja na innych partnerów zagranicznych Ameryki, żeby dogadać się przed lipcem, spór sądowy w związku z orzeczeniem CIT) przecena walorów została zatrzymana.
Od zaprzysiężenia Donalda Trumpa lepiej radziły sobie inne aktywa – złoto poszło w górę o ponad 25%, bitcoin wzrósł o blisko 4%, a w podobnym rozmiarze zmienił wartość akcyjny indeks ACWI (rynki rozwinięte i wschodzące).

Źródło: TradingView
Jak na razie rynki finansowe nie zareagowały ostrą przeceną na OBBBA. Być może jest to związane z trwającym procesem analizy dokładnych następstw potencjalnego wprowadzenia w życie Sekcji 899.
A być może o wiele większa uwaga inwestorów skupia się na wydarzeniach ze świeżo wybuchłego konfliktu izraelsko-irańskiego, wojny kinetycznej w Ukrainie czy frontu wojny celnej, która niewykluczone, że za jakiś czas zamieni się w wojnę kapitałową. Pierwsze przymiarki do tego mieliśmy całkiem niedawno, gdy rynki zaczęły się zastanawiać, czy z giełd amerykańskich nie zostaną przymusowo usunięte spółki z chińskim rodowodem.
Większość ekspertów krytykuje Sekcję 899, bo nawet jeśli jest ona tylko straszakiem na przykład na UE, która intensywnie przygląda się opodatkowaniu cyfrowych gigantów z USA, to i tak stanowi czynnik ryzyka, zwiększając poziom niepewności, co ma swoją cenę.
"Środek ten grozi detonacją zaufania inwestorów i może wywołać szkodliwy odwrót kapitału zagranicznego w momencie, gdy Stany Zjednoczone najbardziej tego potrzebują... Karze tych samych ludzi, których kapitał utrzymuje amerykańskie przedsiębiorstwa w rozwoju, których inwestycje finansują amerykański dług i których firmy zatrudniają miliony amerykańskich pracowników. Jeśli Waszyngton chce odeprzeć zagraniczne inwestycje w Ameryce, to właśnie w ten sposób powinien to zrobić" – skomentował Nigel Green, dyrektor generalny firmy doradztwa finansowego deVere Group.
Na ryzyko dalszego pogłębienia kryzysu w stosunku do amerykańskich papierów rządowych wskazał Michael Brown, strateg brokera foreksowego Pepperstone Group z Australii. W jego opinii już teraz mamy do czynienia z rynkiem, na którym obligacje skarbowe dla inwestorów zagranicznych prawdopodobnie nie są najbardziej atrakcyjną propozycją, a jeśli teraz grozi się bardzo niekorzystnym traktowaniem podatkowym, to jest to po prostu kolejny powód, aby trzymać się z daleka od tego segmentu aktywów.
W podobnym duchu wypowiadali się inni eksperci. Ludovic Subran, dyrektor ds. inwestycji w Allianz SE, wyraził obawy, że rynki nie wyceniają w pełni wdrożenia Sekcji 899, a inwestorzy zagraniczni mają czym „sypać”, gdyż w ich rękach znajdują się akcje i obligacje z USA o wartości ok. 31 bln dol.
"Postrzegamy tę legislację jako stwarzającą przestrzeń dla administracji USA do przekształcenia wojny handlowej w wojnę kapitałową, jeśli sobie tego życzy..." – przestrzegł George Saravelos, szef analityków walutowych Deutsche Bank.
Czy to jest na serio czy jedynie przejawem TACO Trade?
Jeden z reporterów Financial Times, biorąc pod uwagę chwiejną taktykę Trumpa, która polega na agresywnym eskalowaniu nacisku na inne państwa, a następnie wycofywaniu się z tego rakiem, nazwał tę praktykę TACO Trade. Nie chodzi tutaj o słynne meksykańskie przekąski. To skrót od „Trump Always Chickens Out”, co należałoby tłumaczyć na „Trump Zawsze Stchórzy”, a to oczywiście zostało uznane przez prezydenta amerykańskiego jako wyjątkowo obraźliwe.
Wydaje się, że w grę wchodzą 3 kluczowe scenariusze rozwoju sytuacji w przypadku Sekcji 899.
Pierwszy to ten, który zakłada, że do wojny kapitałowej nie dojdzie, a nowy przepis podatkowy jest jedynie straszakiem wobec rządów innych państw i inwestorów, jeśli nie będą zachowywały się po myśli administracji Republikanów. Będzie on potęgował niepewność na rynkach, ale nigdy nie zostanie wdrożony.
Drugi scenariusz jest warunkowy. Załóżmy, że ekipa Trumpa przegrywa spór sądowy w sprawie ustawy IEEPA. Może próbować wówczas zrekompensować niedobory celne za pomocą innych narzędzi, o czym pisałem na łamach FXAMG pod koniec maja – z analizą na ten temat możesz zapoznać się pod tym linkiem: https://www.fxmag.pl/gielda/jezeli-swiat-odetchnal-z-ulga-z-powodu-batalii-sadowej-trumpa-to-zrobil-blad. Niektórym z tych narzędzi daleko jest do doskonałości, a zatem prezydent może zechcieć sięgnąć pomocniczo po Sekcję 899.
Moim zdaniem istnieje jeszcze trzeci wariant, któremu przypisuję najniższe prawdopodobieństwo wystąpienia. Donald Trump idzie na zwarcie z resztą świata. I poza wysadzeniem w powietrze światowego porządku handlowego podobnego zamachu dokonuje w otoczeniu kapitałowym. Dodatkowo w odwecie poszkodowane kraje odpowiadają pięknym za nadobne.
Zwarcie z resztą globu byłoby o tyle nielogiczne, że stałoby w opozycji w stosunku do zachęt szefa amerykańskiego rządu, iż zaprasza z szerokimi rozłożonymi rękami inwestorów, aby budowali oni nowe moce produkcyjne w Stanach Zjednoczonych lub wspierali pieniędzmi lokowanymi giełdowo istniejące przedsięwzięcia. Podwyższone podatki godziłyby w ich interesy. I mogłyby oznaczać, że inwestowanie za oceanem nie będzie uzasadnione ekonomicznie.
Czytaj także: Konsekwencje mogą być wstrząsające. Co dalej z konfliktem Izrael - Iran?
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję