"2024 rok jest bardzo dobry dla inwestorów, lepszy niż zakładaliśmy. Stopy zwrotu na funduszach dłużnych w tym roku prognozowaliśmy na poziomie 8 proc., po trzech kwartałach będziemy na poziomie 6,5 proc., czyli jest szansa, że przebijemy nasze oczekiwania. W przypadku produktów akcyjnych zarówno rynek amerykański, jak i polski bardzo dobrze w trzecim kwartale zachowały się, również lepiej niż nasze prognozy" - powiedział Sebastian Buczek podczas debaty zorganizowanej 30 września przez PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI".
"Jest szansa na udaną końcówkę roku, szczególnie w listopadzie i w grudniu, w związku z tym nie wykluczamy w wariancie pozytywnym, że WIG jeszcze w tym roku może ustanowić nowy rekord wszech czasów i zbliżyć się do poziomu 90 tys. punktów. Do tego przydałaby się udana oferta publiczna Żabki w październiku. Na to wszyscy czekamy" - dodał.
>> Czytaj tez: Kurs euro EUR/PLN mocno w górę! Czy dobije do 4,4PLN?
Partnerem portalu FXMAG jest Interactive Brokers. Załóż rachunek w IB w kilka minut i ciesz się najniższymi prowizjami na rynku już od pierwszej transakcji.
W ocenie prezesa Quercus TFI, trzeci kwartał był zaskakująco pozytywny na rynkach finansowych. Jego zdaniem, sytuacja rozegrała się według najlepszego scenariusza, gdyż Wall Street jest na szczycie wszech czasów, a warszawska giełda mimo zbliżającej się oferty Żabki trzyma się bardzo dzielnie. Widać mocne przepływy kapitałów z banków do funduszy dłużnych, do tego droóżeją metale szlachetne. Zarówno złoto, jak i srebro są na plus 30 proc. w tym roku.
"Wchodzimy w czwarty kwartał, jeśli coś miałoby się nerwowego zadziać na rynkach, to można powiedzieć żartobliwie, że niedźwiedziom został tylko październik. Jest to miesiąc, zwłaszcza jego pierwsza połowa, kiedy dochodzi do różnego rodzaju wydarzeń na rynkach. Statystycznie listopad i grudzie są to miesiące z reguły dobre, ceny akcji rosną pod koniec roku, dyskontując to, co może wydarzyć się w 2025 roku, więc trudno oczekiwać, żeby w listopadzie czy grudniu coś nerwowego się zadziało, szczególnie że będziemy już po wyborach w Stanach Zjednoczonych, a wszyscy obawialiśmy się, że jeśli coś miałoby się dziać w Stanach to bardziej przed wyborami niż po wyborach" - powiedział.
"Niedźwiedziom został więc już bardzo krótki czas, żeby próbować skorygować rynki z obecnych rekordowych poziomów, a potem w listopadzie i grudniu jesteśmy raczej pozytywnie nastawieni i zakładamy, że cały 2024 rok będziemy kończyć w dobrych nastrojach. Będzie to drugi rok z rzędu, kiedy inwestorzy zarabiają bardzo dobrze, a stopy zwrotu z praktycznie każdej klasy aktywów są bardzo satysfakcjonujące" - dodał.
>> zobacz tez: Komentarz giełdowy: Niedźwiedzia sesja i niespodziewanie gołębi NBP
W przypadku czynników ryzyka to niewiele się zmienia.
Trwa wojna w Ukrainie, zbiżają się wybory w USA, ale jest do nich coraz bliżej, a w związku z tym liczba pomysłów, które kandydaci mogą wygłosić po to, żeby wzbudzić jakiś niepokój na rynkach, zaczyna już gwałtownie spadać.
W ostatnich tygodniach narasta ryzyko, że na Bliskim Wschodzie będzie działo się coś więcej niż tylko niewielki konflikt lokalny, ale wojna regionalna to ciągle nie jest scenariusz bazowy zarządzających Quercus TFI. Utrzymują się dobrze już znane napięcia na linii Chiny – Stany Zjednoczone.
"Wydaje się, że nic większego nie może zaskoczyć inwestorów, dlatego nie zakładamy niczego większego niż korekta, która może mieć miejsce w każdej chwili, przy czym statystycznie jeśli te korekty historycznie występowały to bardziej w październiku niż później w końcówce roku. Ostatnie dwa miesiące powinny być pozytywne, jeśli nie pojawi się jakiś czarny łąbędź" - powiedział Sebastian Buczek.
"Czekamy na kolejne obniżki stóp proc. zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w strefie euro. Stopy w USA na poziomie 4,75-5 proc. są za wysokie i jesteśmy na ścieżce ich obniżania, co prawdopodobnie potrwa kilkanaście miesięcy i zmusi w trakcie 2025 roku Radę Polityki Pieniężnej, żeby też te stopy ciąć, co powinno mieć pozytywny wpływ na wyniki funduszy, w tym dłużnych, które cieszą się w ostatnich kwartałach największym zainteresowanie klientów" - dodał.
W ocenie prezesa Quercus TFI, publiczna oferta akcji Żabki jest jednym z dwóch najważniejszych wydarzeń 2024 roku na warszawskiej giełdzie. Drugim był nowy rekord wszech czasów indeksu WIG na poziomie około 89 tys. punktów zanotowany w maju.
"Widać, że oferta Żabki spotka się z bardzo dużym zainteresowaniem ze wszystkich możliwych kierunków, mówię o inwestorach krajowych instytucjonalnych i zagranicznych. Wszystko wskazuje na to, że również klienci indywidualni wreszcie zainteresują się, bo oferta jest duża, spółka jest znana, długo wszyscy na nią czekali. Ważne, żeby na debiucie pojawił się zysk dla inwestorów, bo to jest najważniejsza rzecz, która później zdecyduje, czy będzie to wydarzenie przełomowe dla warszawskiej giełdy czy też jednorazowy epizod, po którym znowu nastąpi dłuższa przerwa" - powiedział.
"Mam nadzieję, że w dniu debiutu będziemy mieli co świętować i że zachęci to inwestorów indywidualnych, który przez ostatnie lata inwestowali przede wszystkim na rynku nieruchomości, do tego, żeby znowu trochę cieplej pomyśleć o inwestowaniu przynajmniej części pieniędzy na naszej giełdzie. Tym bardziej, że istnieje możliwość, że ta tendencja z ostatnich kilkunastu lat, gdy łatwiej było inwestować na rynku nieruchomości, odwróci się i znowu to rynek akcji będzie motorem napędzającym wzrost naszych oszczędności poza bankami" - dodał.
>> Sprawdź również: Kurs funta runął. Szef banku centralnego namieszał na walutach
Sebastian Buczek ma również nadzieję, że warszawska giełda wykorzysta ofertę Żabki do promocji siebie na rynkach zagranicznych.
"Mamy sygnały, że wielu inwestorów zagranicznych bardzo interesuje się nie tylko Żabką, ale zaczęła też myśleć o Polsce. Pierwsza fala zainteresowania miała miejsce po wyborach w październiku 2023 roku, jeśli oferta Żabki zostanie dobrze przeprowadzona, jest szansa, że będziemy mieli do czynienia z drugą falą zainteresowania. To zainteresowanie również będzie się koncentrować na innych spółkach na warszawskiej giełdzie. Oczywiście kapitał zagraniczny zawsze preferuje najbardziej płynne półki, bo mają oni duże pieniądze do inwestowania i wybiera najbardziej płynne walory tym bardziej, że poziom wycen na GPW jest cały czas niski i atrakcyjny" - powiedział.
"Polski rynek zwykle jest notowany ze sporym dyskontem w stosunku do rynku amerykańskiego, a w efekcie tego, że rynek amerykański w ostatnich miesiącach zachowuje się relatywnie bardzo dobrze, a polski jest w trendzie bocznym, to dyskonto znacząco się powiększyło i część inwestorów będzie pozytywnie myśleć o polskich akcjach" - dodał.
Zdaniem prezesa Quercus TFI, trudno liczyć, że sektor bankowy, który w ostatnim czasie był motorem napędzającym wzrosty na GPW< będzie w dalszym ciągu przynosił wysokie stopy zwrotu.
"Notowania niektórych banków wzrosły w tym czasie kilkukrotnie. Trudno mówić o kontynuacji aż tak dużej dynamiki, ale jest szansa, żeby te notowania poprawiły się" - powiedział.
Buczek ocenia, że również inne spółki mają potencjał do wzrostów.
"W większości analiz fundamentalnych, które robimy dla spółek na warszawskiej giełdzie, potencjał wzrostu notowań jest między kilkanaście a 30 proc. Tego typu ruchów oczekiwalibyśmy, jeśli będzie powrót lepszej koniunktury pod koniec roku przynajmniej w części tych walorów. Musi być spełniony jeden warunek: Amerykanie nie mogą nas zaskoczyć, bo trudno będzie naszej giełdzie wrócić w końcówce roku do poziomu około 90 tys. punktów, gdyby na rynku amerykańskim w październiku miałaby miejsce korekta, która niespodziewanie przeciągnęłaby się na listopad i grudzień, co wydaje nam się mało prawdopodobne" - powiedział.
"Jeśli chodzi o sektory, to raczej powiedzielibyśmy, że nie ma jakiegoś jednego, który byłby przez nas jakoś szczególnie preferowany. Raczej cały czas wybieramy spółkę po spółce, w każdej branży da się znaleźć spółki, które cały czas mają szansę zanotować te kilkanaście do 30 proc. wzrostu" - dodał.
W przypadku metali szlachetnych rynek cały czas jest w długoterminowym trendzie wzrostowym, z czego na złocie od trzeciego kwartału 2018 roku.
"Złoto w tej chwili kosztuje 2600-2700 USD za uncję, czyli powyżej naszych założeń na ten rok, bo w wariancie bazowym zakładaliśmy 2400 USD za uncję. Nasze wstępne prognozy na 2025 rok zakładają 3000 USD na złocie, więc nie spodziewalibyśmy się, że na metalach szlachetnych będą jakieś bardzo wysokie stopy zwrotu w czwartym kwartale, ale oczekujemy kontynuacji pozytywnych tendencji w 2025 roku" - dodał.
>> Zobacz tez: Dolar tańszy już nie będzie?
Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, brał udział w XXXVI debacie zorganizowanej przez PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI". Powyższe wypowiedzi pochodzą z tej debaty.
Piotr Rożek (PAP Biznes)
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję