Finalnie główne indeksy na Wall Street skończyły tydzień spadkami, które zostały przeniesione do Europy. W efekcie niemiecki DAX stracił 1,3 procent przy spadku francuskiego CAC o 0,6 procent. W USA DJIA oddał 2,4 procent przy stracie S&P500 zbliżonej do 1,6 procent. Relatywnie lepiej poradził sobie Nasdaq Composite, który oddał ledwie 0,4 procent. Z perspektywy końca tygodnia do odnotowania jest reakcja inwestorów na wyniki banków, które otworzyły sezon publikacji raportów kwartalnych w USA. Generalnie najwięcej było realizacji zysków, czego efektem jest spadek sektora bankowego na Wall Street o przeszło 3 procent. Zwyczajnie, po pięciu miesiącach zwyżek poprawne raporty spółek zostały wykorzystane przez graczy do zrealizowania zysków, co niestety oznacza również ryzyko nieco bardziej nerwowych reakcji w przypadku rozczarowań ze strony innych firm. Inaczej mówiąc, pierwsze reakcje rynku sygnalizują, iż sezon publikacji wyników kwartalnych na Wall musiałby być naprawdę pozytywnym zaskoczeniem, by został uznany za okazję do zakupów, a nie wzmocnienie ryzyka korekty.
Weekend, który przyniósł atak Iranu na Izrael, potwierdził obawy rynku przed wzrostem napięcia geopolitycznego. Jednak zachowanie ropy, jak i futures indeksowych na starcie nowego tygodnia wskazują, iż rynek zasadnie zdaje się czytać sygnały z Bliskiego Wschodu o nieco pokazowej akcji rządu w Teheranie. W istocie, medialne doniesienia mówią, iż informacja o ataku na Izrael została zakomunikowana kanałami dyplomatycznymi już w piątek, więc naprawdę o wydarzeniach z niedzieli wiedzieli wszyscy. Z perspektywy gry politycznej, która jest poza tematem naszego zainteresowania, pozostaje problem odpowiedzi Izraela, ale z perspektywy rynkowej właśnie piątkowe spadki na rynkach należy uznać za wycenę faktów, które miały miejsce w weekend. Inaczej mówiąc warto założyć, iż na rynku byli już w piątek gracze, którzy wiedzieli, co będzie miało miejsce w niedzielę i stąd spadki indeksów w części przesądzające o obrazie tygodnia. Bez piątkowych przecen straty głównych indeksów byłyby mniejsze, a tydzień miałby bardziej konsolidacyjny wynik. W naszej opinii temat napięcia geopolitycznego wokół kolizji Izraela z Iranem nie zniknie, ale przy braku szybkiej odpowiedzi ze strony Izraela ma szansę zejść na drugi plan, gdy na giełdy wróci temat wyników kwartalnych spółek, które – przynajmniej czasowo – odsuną uwagę rynków od oddalającego się pierwszego terminu obniżki ceny kredytu przez Rezerwę Federalną.
Skupiając się tylko na wynikach kwartalnych spółek, trudno sezonu publikacji raportów za I kwartał nie traktować jako kolejnego ryzyka przeceny. Po pierwsze, rynki stają do gry z wynikami po wspomnianych pięciu miesiącach zwyżek głównych indeksów i chwilę po wykreśleniu historycznych maksimów. To zmienna, które powoduje wycenienie wielu optymistycznych scenariuszy. Po drugie, spółki wyprzedziły nieco sezon wyników optymistycznymi zapowiedziami, co zawsze utrudnia pobicie prognoz, choć ten ostatni element jest raczej standardem na Wall Street, gdzie analitycy potrafią mierzyć skalę zaskoczenia ze strony spółek. W zarysowanym układzie sił kluczem do przyjęcia raportów kwartalnych jawią się zmienne, których na rynku zwyczajnie jeszcze nie ma. W praktyce to prognozy spółek na przyszłość przesądzą o tym, jaki będzie sezon wyników za I kwartał i gdzie będą rynki w końcówce kwietnia. Niemniej, apetyty korekcyjne i oczekiwane zaskoczenia ze strony spółek powinny dać mieszankę, z której giełdy dostarczą inwestorom nową dawkę zmienności i nieco mniej jednokierunkowy handel od obserwowanego w okresie od listopada 2023 roku do końca marca 2024 roku. Średniookresowo kluczem dla postawy giełd pozostaje temat ryzyka recesji w kontekście zbyt restrykcyjnej polityki Fed. Na dziś scenariuszem bazowym jest jednak miękkie lądowanie, które pozostaje fundamentem pod kontynuację hossy.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję