Piątkowa sesja w Europie rozpoczęła się pod presją niskiego zamknięcia w USA i przeceny akcji azjatyckich. Pojedynczym rynkom udawało się wyjść po starcie handlu na lekkie plusy, ale jeszcze przed południem rozpoczęła się fala podaży, która sprowadziła indeksy wyraźnie niżej. Kolejne styczniowe dane z kontynentu, m.in. CPI z Norwegii, Czech i Węgier okazywały się wyraźniej wyższe od oczekiwań, cementując obraz Europy Wschodniej jako regionu o najpoważniejszym problemie inflacyjnym, coraz widoczniej odbiegającym od sytuacji w większości krajów strefy euro. Nastrojów nie poprawiały niepokojące informacje z frontu ukraińskiego i informacje, że Rosja ograniczy wydobycie ropy. Po kilkugodzinnej stabilizacji i próbie odbicia w drugiej połowie dnia główne indeksy straciły od 0,36% (FTSE100) do 1,39% (DAX).
Na
S&P500 przez cały dzień walczyło o wyjście ponad poziom neutralny, co finalnie się udało – indeks wzrósł o 0,22%. O 0,61% spadł NASDAQ. Wyższe od oczekiwań okazały się dane o nastrojach konsumentów w badaniu University of Michigan (wzrost z 64,9 pkt. do 66,4 pkt.), ale ich całkowity wydźwięk był w najlepszym wypadku mieszany – krótkoterminowe oczekiwania inflacyjne wzrosły z 3,9% do 4,2%. Na rynku długu widzieliśmy wzrost rentowności wzdłuż całej krzywej. Efekty rewizji nastrojów wokół polityki Fed widać wyraźnie na rynku walutowym, gdzie kurs EURUSD przełamał poziom 1,07. Kolejni członkowie FOMC cementują skutki danych z rynku pracy w swoich wypowiedziach, C. Waller mówił w piątek nawet, że restrykcyjna polityka pieniężna może być utrzymywana przez lata.
Większość rynków azjatyckich spada w godzinach porannych, lekko korygują się notowania kontraktów futures. W części jest to pewnie efekt informacji o zestrzeleniu kolejnych trzech obiektów latających nad terytorium USA i Kanady, co jest kontynuacją afery „chińskiego balonu szpiegowskiego”. Oczekujemy otwarcia w Europie i na GPW w okolicy poziomów neutralnych i spodziewamy się ograniczonej zmienności. Dzisiejsza sesja będzie miała znikome znaczenie prognostyczne – o dalszym kierunku ruchu zadecydują jutrzejsze dane inflacyjne z USA. Jakiekolwiek negatywne niespodzianki przesądzą zapewne o redukcji lub wymazaniu większości styczniowych wzrostów. Nawet zbieżny z prognozami odczyt może jednak zostać przyjęty z ulgą, szczególnie, że analitycy oczekują, że zacznie spadać również inflacja bazowa (z 5,7% r/r do 5,5% r/r).
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję