Wydaje się, że wygasła już wyprzedaż akcji amerykańskich w reakcji na pełnoskalową wojnę taryfową. Przynajmniej na pewien czas. Rynki odreagowują kolejne posunięcia administracji prezydenckiej w obszarze wojny handlowej, w tym zapewne głównie zawieszenie taryf dodatkowych dla wszystkich oprócz Chin do 8 lipca 2025, do czego doszło 9 kwietnia br.
Od wdrożenia taryf znaczna część kapitału pomaszerowała do aktywów w segmencie złota (GCM2025) i bitcoina (BTCUSD).
wobec koszyka najważniejszych walut (DXY) stracił, ceny 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych znalazły się w trendzie bocznym (US10), a akcyjny S&P 500 (SPX) powoli odrabia lawinę strat po decyzji Donalda Trumpa.

Źródło: opracowanie własne na podstawie TradingView.
Zwolennicy tezy, że najgorsze na rynkach akcji za nami szukają argumentów na poparcie tego twierdzenia. W tym celu sięgnęli m.in. po wskaźnik Zweig Breadth Trust (ZBT), którego zachowanie ma świadczyć o tym, że akcje znowu powróciły na ścieżkę wzrostową. Twórcą tej miary oceny koniunktury jest Martin Zweig.
Kto nie marzył jako trzynastolatek o byciu milionerem?
Martin Zweig był nietuzinkowym finansistą rynku kapitałowego, który był na ustach wielu - zwłaszcza pod koniec XX wieku. Nie ma go już wśród żywych, gdyż zmarł w 2013 roku. Zweigowi nie udało się pokonać raka wątroby mimo przeszczepu z tkanki swojego młodszego syna w 2010 roku. Inwestor pozostawił jednak po sobie cenny koncept - ZBT.
Forbes doniósł, że już jako nastolatek Zweig zaczął mieć styczność z rynkiem kapitałowym – podobno w wieku 13 lat dokonał zakupu pierwszych swoich akcji i poprzysiągł sobie wtedy, że zostanie milionerem.
Gdyby tak było w istocie, to musiałby stać się właścicielem papierów w 1955 r. A jego obietnica złożona samemu sobie to nie byle co, ponieważ milion dolarów w cenach z 1955 r., to obecnie prawie 12 mln USD. Tyle przez dziesiątki lat siły nabywczej pożarła inflacja.
Brak informacji w domenie publicznej, jak przebiegały wczesne lata Zweiga jako inwestora. Wiadomo za to, że był on głodny wiedzy, jak mało kto. Jak inaczej określić człowieka, który skończył trzy szkoły wyższe w zakresie biznesu, a do tego zrobił doktorat z finansów na University of Michigan? W pewnym czasie łączył praktykę inwestycyjną z teorią, ponieważ wykładał finanse w Iona College i Baruch College.
W końcu Martinowi Zweigowi udało się dopiąć swego – stał się milionerem. Inwestor słynął ze swojego ekscentrycznego i wystawnego stylu życia. Jak donosił The New York Times zamieszkiwał on w „pałacu w niebie”. Było to nawiązanie do tego, że za rezydencję Zweig obrał sobie szczyt wieżowca The Pierre przy Piątej Alei na Manhattanie. Nowojorski penthouse zajmował trzy najwyższe piętra budynku. Składał się z 16 pokojów, które być może lepiej byłoby nazwać komnatami pałacowymi, gdyż ich wysokość wynosiła 7 metrów. O nasyceniu zbytkami tej rezydencji nie ma co się zbytnio rozwodzić. Wystarczy napisać, że była ona wyposażona w XVII-wieczne kominki.
Miesięczny koszt utrzymania penthouse wynosił 47 tys. dolarów, na co poza mediami składało się też wynagrodzenie dwuosobowego personelu sprzątającego. Eksperci od nieruchomości wyceniali apartamentowiec na 125 mln dolarów, co było rekordem cenowym w segmencie rezydencjonalnym na przełomie XX i XXI wieku.
Zweig przewidział krach z października 1987
Jednak to nie majątek przyniósł sławę Zweigowi, przynajmniej w powszechnym rozumieniu, lecz to, że media okrzyknęły go mianem proroka. Przedsiębiorca regularnie pojawiał się w telewizji PBS, gdzie w programie Wall Street Week prowadzonym przez Louisa Rukeysera klarował widzom swoje poglądy na temat rynku kapitałowego.
W tym programie 16 października 1987 r. oświadczył, że jest głęboko zaniepokojony i nie podoba mu się to, co widzi na giełdzie. To był piątek. Najbliższa sesja giełdowa przypadała na poniedziałek, 19 października.
Z kolejnego szarego dnia prozy giełdowej ta data przerodziła się w Czarny Poniedziałek. To dzień, który trwale zapisał się w historii rynków kapitałowych. Indeks Dow Jones Industrial Average spadł wówczas o 22,6%, co jest wciąż niepobitym rekordem jednodniowej przeceny.
Czytelników FXMAG, którzy chcą posmakować tego, co się działo w Czarny Poniedziałek zachęcam do obejrzenia serialu Black Monday (w latach 2019-2021 wyświetlane były 3 sezony tego story), który być może, żeby nie wbijać widzów z powodu przygnębienia nadto w fotele przybrał formę komedii.
Media przez lata przedstawiały Martina Zweiga jako „człowieka, który wywołał krach”. A po jego śmierci nekrolog, który został opublikowany na łamach The Wall Street Journal, opisywał go jako „mistrza wyczucia rynku”.
Rzeczywiście, fundusz inwestora, założony w 1986 r., podczas Czarnego Poniedziałku wyszedł z dużo mniejszymi obrażeniami niż przeciętni kapitałodawcy. Z danych Smart Money wynika, że wehikuł inwestycyjny Zweiga przed październikowym krachem miał 58% aktywów w postaci gotówki. 19 października 1987 jego fundusz Zweig-DiMenna Associates, mający 4 mld dolarów aktywów w zarządzaniu, stracił zaledwie 6,2%.
W świecie inwestycji najlepszych rozpoznaje się nie po jednorazowych osiągnięciach, lecz regularności generowanych dodatnich stóp zwrotu w długim terminie. A gdyby przez pryzmat tego oceniać fundusz Martina Zweiga, to już nie było tak kolorowo.
Średnioroczna skumulowana stopa zwrotu (CAGR) dla wehikułu inwestycyjnego w okresie październik 1986-31 stycznia 2013 wyniosła 6,8% (dla aktywów netto) i 5,8% (dla kursu rynkowego funduszu notowanego na giełdzie NYSE).
W tym czasie CAGR dla S&P 500 wyniósł 9,8%, a gdyby zastosować stopę zwrotu z mieszanego portfela (dla bardzo ostrożnej alokacji: 30% aktywów w akcjach S&P 500 i 70% w obligacjach korporacyjnych z indeksu Barclays Aggregate Bond) to byłoby to 7,9% średniorocznie.
Czym jest wskaźnik Zweig Breadth Thrust?
Bohater analizy jest twórcą Zweig Breadth Thrust. Formuła wskaźnika nie jest skomplikowana. ZBT bazuje na tym, że sygnał kupna następuje wówczas, gdy wykładnicza 10-sesyjna średnia krocząca, liczona jako iloraz liczby rosnących akcji spółek z NYSE i sumy liczby rosnących i spadających akcji spółek z NYSE, wybija się z poziomu poniżej 0,4 pkt, a następnie w ciągu nie dłużej niż 10 sesji dociera do poziomu 0,615 pkt.
Więcej na temat dokładnej metodologii wyliczania ZBT przeczytasz tutaj: “Metodologia ZBT.”
Pod koniec zeszłego tygodnia ZBT wygenerował kolejny sygnał kupna. To dziewiętnasty przypadek od zakończenia II wojny światowej, gdy do tego doszło.
Historyczne dane dla wskaźnika sprzyjają zwolennikom tego, że przed nami rozpościera się zieleń szlaku byka. Przeciętnie po miesiącu od pojawienia się sygnału do akumulowania akcji S&P zyskiwał 5% (1M), a po trzech miesiącach (3M) profity rosły do 8-9% (w zależności od użytej do obliczeń średniej statystycznej).
Jeszcze lepiej było w dłuższym terminie – sześciu (6M) i dwunastu miesięcy (12M). Za każdym razem (na 18 epizodów) indeks odnotowywał zyski. Wyniosły one 13-15% (6M) i 24-26% (12M).

Źródło: opracowanie własne.
Zobacz również: "Spółka z GPW pokazała wyniki. Jej akcje drożeją o 83%"
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję