Rynek miał wczoraj schować się w najłatwiejszym do grania układzie, w którym rozdanie dzieli się na przed i po 14:30 przy sennym czekaniu na publikacje z USA. Z perspektywy końca sesji widać, iż rynek zrealizował scenariusz do ostatniej kropki. Do 14:30 WIG20 pozostał w zawieszeniu na wąskiej półce, notując kosmetyczny spadek wobec poniedziałkowego zamknięcia, poddając się lekkiej presji podażowej z otoczenia. Finalnie indeks blue chipów stracił 1,92 procent przy blisko 1 mld złotych obrotu, gdy indeks szerokiego rynku WIG spadł o 1,75 procent przy niespełna 1,2 mld złotych obrotu. Przecena w Warszawie została w części zbudowana na umocnieniu dolara i osłabieniu złotego, który stracił wobec amerykańskiej waluty 1,3 procent i 0,8 procent wobec euro. Częścią układu sił było też przeniesienia spadków z rynków bazowych, gdzie niemiecki DAX czy indeksy na Wall Street traciły dziś po około 1 procent.
Kluczem do nastrojów były wyższe od oczekiwań odczyty CPI i CPI-Core w USA, które zakwestionowały już mocno nadszarpnięte oczekiwania inwestorów na szybkie obniżki ceny kredytu przez Fed. W istocie zbyt wolny na tle prognoz spadek inflacji CPI do 3,1 procent i stabilizacja CPI-Core na poziomie 3,9 procent przełożyły się podniesienie wyceny braku obniżki ceny kredytu przez Fed w marcu do 91,5 procent przy 82,5 procent w poprzednim tygodniu i zredukowanie wyceny prawdopodobieństwa obniżki w maju z 61,5 procent do ledwie 40 procent. Realnie, dominuje teraz wycena, iż pierwsza obniżka stóp procentowych w USA będzie miała miejsce dopiero w połowie czerwca. Z perspektywy GPW dane w USA i sesja wtorkowa jawią się jako zmienne wzmacniające korelację WIG20 ze złotym i potwierdzenie faktu, iż ryzyka dla rynku w Warszawie kryją się w potencjalnej korekcie listopadowo-styczniowych fal wzrostowych na rynkach bazowych.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję