We wtorek inwestorzy nie doczekali się przełomu na GPW. Próba odbicia, która została zainicjowana w początkowej fazie sesji zakończyła się niepowodzeniem i już godzinę po otwarciu notowań WIG20 znajdował się ok. 1% poniżej kursu odniesienia. Ostatecznie polski indeks blue chipów zakończył dzień ze spadkiem o 0,47%, generując przy tym obroty w okolicach 1,2 mld zł. Kolor czerwony pojawił się również w drugiej i trzeciej linii spółek – mWIG40 stracił 0,22%, z kolei sWIG80 0,57%.
W trakcie dnia odbyła się konferencja z udziałem premiera M. Morawieckiego, podczas której przedstawiono założenia programu wsparcia dla kredytobiorców hipotecznych. Pierwsze szacunki wskazują, że trzypunktowy program w samym 2022 r. wygeneruje dodatkowy koszt dla polskiego sektora bankowego w kwocie ok. 9 mld zł. Szczególne kontrowersje wśród ekonomistów budzą „wakacje kredytowe”, które według wstępnych założeń miałyby charakter powszechny, a tym samym proinflacyjny. Przy założeniu skorzystania z „wakacji kredytowych” połowy uprawnionych kredytobiorców, dodatkowy popyty uruchomiony z tego tytułu potencjalnie mógłby stanowić równowartość 0,3% PKB.
Tymczasem za oceanem wtorkowa sesja zakończyła się niewielkimi zmianami kluczowych indeksów, które z niepowodzeniem próbowały odreagować ostatnią serię spadków. Indeks S&P500 zyskał ostatecznie zaledwie 0,25%, z kolei przemysłowy Dow Jones spadł o 0,26%. Większą skalę odbicia udało się utrzymać jednie w przypadku technologicznego indeksu Nasdaq, który zyskał 0,98%. Ponownie rynkom przeszkadzały jastrzębie wypowiedzi członków FOMC. Tym razem L. Mester z Fed w Cleveland pokusiła się o stwierdzenie, że Rezerwa Federalna powinna kontynuować podwyżki stóp po 50 bp na dwóch kolejnych posiedzeniach, natomiast docelowo stopy będą musiały wzrosnąć powyżej poziomu neutralnego (2,5%). Z kolei J. Williams z nowojorskiego Fed również przekonywał o konieczności utrzymania w tym roku przyspieszonego tempa cyklu podwyżek, nakreślając jednocześnie scenariusz, zgodnie z którym inflacja w USA w tym roku spowolni do 4%, a do celu na poziomie 2% powróci dopiero w 2024 r. Słowa te jednak miały większy wpływ na rynek akcji, niż obligacji – rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich powróciła wczoraj poniżej 3%, z kolei 2-latki zbliżyły się do poziomu 2,6%. Dziś w centrum uwagi znajdzie się odczyt amerykańskiej inflacji CPI za kwiecień, która według prognoz powinna obniżyć się do 8,1% r/r z 8,5% r/r w marcu. Biorąc pod uwagę ostatnie rozchwianie rynku i wrażliwość na zacieśnianie polityki monetarnej w USA, odczyt zgodny z oczekiwaniami lub lepszy może gwałtowanie poprawić sentyment rynkowy.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję