Firma Apple „aktywnie przygląda się” przekształceniu przeglądarki internetowej Safari, które miałoby polegać na usprawnieniu wyszukiwania za pomocą sztucznej inteligencji.
Doniesienia o planach Apple zagroziły dominacji Google biorąc pod uwagę, że biznes reklamowy technologicznego giganta jest uzależniony od użytkowników iPhone'ów korzystających z tej wyszukiwarki.
Sztuczna inteligencja wyprze tradycyjne wyszukiwanie? Są pierwsze sygnały
Akcje Apple oraz Alphabet, spółki macierzystej Google potaniały po tym jak Eddy Cue, starszy wiceprezes Apple ds. usług wyznał, że jego zdaniem wyszukiwarki oparte na sztucznej inteligencji zastąpią te tradycyjne, przekazał Bloomberg.
Cue dodał, że w przyszłości firma planuje dodać usługi sztucznej inteligencji, takie jak OpenAI, Perplexity i Anthropic jako opcje wyszukiwania w przeglądarce Safari.
Podczas ostatniej sesji cena akcji Alphabet spadła o 7,5% do 152,80 USD.
Wykres. Cena akcji Alphabet

Źródło: TradingView.
Akcje Apple potaniały z kolei o 1,14% do 196,25 USD. Jak widać, dla inwestorów ważniejsze okazały się wieści o ogólnych, spodziewanych trendach, które niekoniecznie są Apple na rękę, a nie ambitne plany spółki.
Wykres. Cena akcji Apple

Źródło: TradingView.
Eddy Cue dodał, że w ubiegłym miesiącu liczba wyszukiwań w przeglądarce Safari spadła po raz pierwszy w historii ze względu na to, że użytkownicy coraz częściej korzystają ze sztucznej inteligencji, która umożliwia im szybsze uzyskanie potrzebnych informacji.
„Plan Apple pokazuje, jak daleko zaszły generatywne wyszukiwarki, takie jak ChatGPT i Perplexity”, powiedział Yory Wurmser, główny analityk ds. reklamy, mediów i technologii w eMarketer.
Zobacz również: „Autodestrukcyjne podatki” dla dużych firm. Polska wyjątkiem
Monopolista na rynku walczy w sądzie. Mowa o „szeregu działach antykonkurencyjnych”
Sędzia federalny Leonie Brinkema uznała niedawno, że Google nielegalnie zdobyło monopol na rynkach technologii reklamowych online. Jednym z głównych zarzutów wobec Google w ostatnim czasie jest m.in. praktyka firmy polegająca na płaceniu innym platformom, takim jak Apple, za bycie ich domyślną wyszukiwarką internetową.
„Powodowie udowodnili, że Google świadomie podejmowała szereg działań antykonkurencyjnych w celu osiągnięcia i utrzymania monopolu na rynku reklamowym”, stwierdziła Leonie Brinkema.
Jednak zdaniem Lee-Anne Mulholland, wiceprezes Google, sprawa nie musi być uznana za przegraną.
„Sąd uznał, że nasze narzędzia reklamowe i przejęcia, takie jak DoubleClick, nie szkodzą konkurencji. Wygraliśmy połowę tej sprawy, a w drugiej połowie będziemy się odwoływać”, powiedziała Mulholland.
Jak wynika z dostępnych informacji, Google jest domyślną wyszukiwarką dla użytkowników Safari, za którą firma płaci producentowi iPhone'a około 20 mld USD rocznie. Analitycy twierdzą, że takie rozwiązanie jest korzystne nie tylko dla Apple, które otrzymuje za to ogromne pieniądze, ale także Google zwiększającemu w ten sposób liczbę swoich klientów.
„Wielu reklamodawców kieruje wszystkie swoje reklamy w wyszukiwarce do Google, ponieważ jest to praktycznie monopolista z prawie 90% udziałem. Gdyby istniały inne realne alternatywy dla wyszukiwania, wielu reklamodawców mogłoby przenieść znaczną część swoich budżetów reklamowych z Google”, powiedział Gil Luria, analityk D. A. Davidson.
Fakt, że Google jest skłonny zapłacić dziesiątki miliardów dolarów, aby pozostać domyślną wyszukiwarką Apple, zdaniem Wurmsera, analityka eMarketer udowadnia, jak duże znaczenie dla technologicznych gigantów ma potrzeba utrzymania pozycji w biznesie. Z takimi działaniami w ostatnim czasie walczy m.in. Departament Sprawiedliwości USA, który skłania się ku zakazowi podobnych praktyk, aby przeciwdziałać monopolizacji na rynku.
Więcej o problemach Google przeczytasz w artykule: Pojedynek gigantów. Google uderza skargą w Microsoft – czy biznes ucierpi?
Zobacz również: Google ma problemy. Departament Sprawiedliwości USA zażądał sprzedania Chrome
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję