Rok 2020 dobiega końca. To był szalony czas, który potwierdził, że między gospodarką a rynkami finansowymi nie wolno stawiać znaku równości. Minione 12 miesięcy to również solidny test dla inwestorów. Niepokój pojawił się nie wśród graczy krótkoterminowych, bo oni mogą reagować na bieżąco, ale przede wszystkim wśród inwestorów długoterminowych.
Trzeba przyznać, że jeżeli pracujesz i mieszkasz w Polsce, to Twoje inwestycyjne zadanie jest znacznie trudniejsze niż w przypadku chociażby naszych zachodnich sąsiadów. Nie mam tutaj na myśli różnicy w zarobkach, a kwestię związaną z rzeczywistymi stopami procentowymi. Już od kilku lat banki centralne realizują iście gołębie podejście do tematu polityki monetarnej, które w ostatnich miesiącach przybrało dodatkowo na sile. Kłopot polskich inwestorów polega na tym, że w naszym kraju odnotowuje się najwyższą inflację w całej Unii Europejskiej! Co gorsza, NBP w prognozach na 2021 r. wcale nie przewiduje znaczącego wyhamowania wzrostu cen w Polsce.
W takim otoczeniu, żeby utrzymać (nawet nie mówię o wzroście) wartość swoich oszczędności, kierowani jesteśmy w stronę zdecydowanie niebezpieczniejszych i wzburzonych rynków finansowych. O ile dla niektórych osób nie stanowi to problemu, bo w końcu od lat działają na rynku akcyjnym, o tyle już dla większości jest to spory kłopot. Nawet pewne do tej pory nieruchomości nie stanowią obecnie świetnego zabezpieczenia. O condo i aparthotelach nie warto nawet wspominać.
Mniej więcej w połowie 2020 r. mogliśmy zaobserwować nowy biznesowy trend związany z pojawianiem się platform do obrotu metalami szlachetnymi (w formie fizycznej), co praktycznie