Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,30-0,23%
USD / PLN3,98-0,28%
CHF / PLN4,42-0,28%
GBP / PLN5,03-0,18%
EUR / USD1,08+0,07%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 952,60+0,26%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 807,37+0,12%
S&P 5005 254,35+0,11%
ROPA BRENT87,07+1,60%
ROPA WTI82,70+1,20%
ZŁOTO2 234,24+0,06%
SREBRO25,03+1,87%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

wycena spółki giełdowej

W 2020 roku świat stanął na głowie – pandemia wywróciła do góry nogami wiele dziedzin naszego życia. Inwestowanie nie jest tutaj wyjątkiem. Wpływ koronawirusa na tę sferę okazał się jednak paradoksalny na wielu płaszczyznach. Jednym z tych paradoksów okazał się napływ rzesz inwestorów na giełdy. Część z nich już przekonała się boleśnie o tym, że rynki finansowe nie stanowią prostej drogi do wzbogacenia się. Chciałbym „wykorzystać” ten fakt, by wskazać początkującym inwestorom, jakich postaw należy unikać, by giełda nie okazała się prostą drogą do wielkich kłopotów.

„To pierwsza hossa w historii, którą wykreowali inwestorzy indywidualni” - to słowa Michała Masłowskiego, wiceprezesa Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Fakty są takie, że inwestorzy indywidualni dołączają do hossy zazwyczaj jako ostatni, gdy duzi gracze już upewnili ich, że jest to trend wzrostowy, a nie tylko korekta w ruchu spadkowym. Czy staliśmy się w takim razie świadkami historycznego wydarzenia? Czy może raczej ta dywergencja powinna być dla nas sygnałem, że to jeszcze nie czas na euforię, a rynek jedynie odreagował przesadność panicznej wyprzedaży? A może jeszcze inaczej – może duzi gracze, widząc zachowanie tłumu, stwierdzili, że pozwolą mu wziąć na siebie ryzyko i przetestować, czy rynek rzeczywiście jest już gotowy na hossę? W takim przypadku przydomek „hossa leszcza”, jaki zyskało sobie tegoroczne odbicie ma rynku akcji, wydawałby się jak najbardziej na miejscu.

Rok leszcza

W pierwszym półroczu 2020 roku udział inwestorów indywidualnych w obrotach na GPW wyniósł 22% i był dwukrotnie wyższy niż kwartał wcześniej. Był tym samym najwyższy od roku 2009, od którego systematycznie spadał. Pierwszy raz od dekady nowi inwestorzy zaczęli szturmować domy maklerskie. Skąd to nagłe zainteresowanie?

Pod koniec lutego rynek załamał się – indeks WIG spadł o ponad 1/3 w zaledwie 3 tygodnie. Panika, wzmożona zmienność, podwyższone ryzyko – to zdecydowanie nie są argumenty za tym, by zacząć inwestować w akcje spółek giełdowych. W okresie niepewności awersja do ryzyka powinna rosnąć i racjonalnym zachowaniem jest raczej oszczędzanie, a nie inwestowanie – biorąc choćby obawy o utrzymanie pracy. Argumenty przeciwko przegrały jednak z argumentami za, z których część jest oczywiście racjonalna, a część mniej.

Reklama

Za racjonalny argument (do inwestowania w akcje) należy uznać fakt obniżenia poziomu stóp procentowych w Polsce do poziomów prawie zerowych. W efekcie spadło oprocentowanie lokat, co z kolei wpłynęło negatywnie na tendencję do oszczędzania, podnosząc jednocześnie premię za ryzyko podejmowane przy inwestowaniu. Do wzrostu zainteresowania inwestowaniem przyczynił się także fakt większej ilości wolnego czasu – efekt m.in. izolacji oraz tego, że wiele osób zaczęło pracować zdalnie. Przeznaczenie tego czasu na inwestowanie pieniędzy nie można uznać za coś złego.

Co innego trzeba jednak powiedzieć o postawie: „to najlepszy moment na kupowanie akcji, bo jest tanio!”. Giełda różni się od zakupów w hipermarkecie tym, że spadające ceny wcale nie są czymś, z czego należy się cieszyć. Akcje nigdy nie są tak tanie, że nie mogą być jeszcze tańsze (i nigdy nie są tak drogie, że nie mogą być jeszcze droższe). Oczywiście każdy chciałby „kupić w dołku” i obłowić się na hossie, ale taka postawa najczęściej kończy się… kupnem na szczycie i wyjście z rynku, zanim ten zacznie faktyczny trend wzrostowy.

„Kiedy inwestować, jak nie w kryzysie? Wtedy najtaniej i najwięcej okazji”.

Sylwetka inwestora wystraszonego

Biorąc pod uwagę pobudki do inwestowania, za typowego inwestora czasu pandemii można by uznać osobę, która: postanowiła przeznaczyć wolny czas na znalezienie dodatkowego źródła dochodu, jest zniechęcona do lokat nieprzynoszących żadnych zysków i nie chce przegapić okazji do dorobienia się na giełdzie. Istnieje jednak szereg błędnych postaw, które mogą przeszkodzić w osiągnięciu sukcesu.

Pierwszą błędną postawą, jaką można zidentyfikować wśród nowych inwestorów, jest kupno akcji w obawie przed przegapieniem okazji do zarobku. Mówi się w tym przypadku o tzw. efekcie FOMO (z ang. fear of missing out). Efekt FOMO sprawia, że inwestorzy decydują się na kupno akcji spółki bez większej analizy, bojąc się, że trwający ruch wzrostowy ucieknie im, jeśli będą zwlekać.

Reklama

Postawę tę idealnie obrazują dwa poniższe wykresy zaczerpnięte z Google Trend. Pokazują one, jak zmieniała się częstotliwość wyszukiwania fraz „rachunek maklerski” i „jak inwestować” w wyszukiwarce Google. Szczyt popularności drugiej z tych fraz wypada około miesiąca po szczycie dla pierwszej z nich.

Hossa leszczy  - 1

Hossa leszczy  - 1

W kupie raźniej – w poszukiwaniu potwierdzenia

Charakterystycznym elementem społeczności nowych inwestorów jest uczestnictwo w forach i grupach w mediach społecznościowych. Bardzo wyraźnie widać to choćby na popularnym forum serwisu bankier.pl – w przypadku niektórych spółek w ostatnim okresie liczba zakładanych wątków w ciągu tygodnia potrafiła być większa niż w poprzednich kilkudziesięciu miesiącach. Analizując wpisy w takich miejscach, dość szybko uwydatnia się kolejna negatywna postawa związana z błędem poznawczym znanym jako efekt potwierdzenia.

Świeżo upieczeni inwestorzy szukają wśród społeczności potwierdzenia dla swoich decyzji. Osoba, która kupiła lub chce kupić akcje spółki X, wchodzi na forum i pyta „co sądzicie o X, pójdzie w górę?”. Odpowiedzi udziela mu oczywiście inna osoba, która również kupiła lub chce kupić akcje X – przytacza wszystkie argumenty, jakie sama znalazła w sieci i otrzymała od innych uczestników forum/grupy. Tak więc osoba szukająca potwierdzenia słuszności swojej decyzji szuka go u innej osoby, która szukała wcześniej jakichkolwiek informacji, możliwych do zinterpretowania jako argument do wzrostu ceny akcji w przyszłości. Takie błędne koło staje się tym bardziej niebezpieczne, że wszystkie osoby o kontrariańskim podejściu są z miejsca hejtowane i posądzane o działanie na rzecz Grubasa (o którym później).

Doskonałym przykładem działania efektu potwierdzenia jest poniższy post:

Reklama

„Z Parkietu: Sanwil to faworyt wzrostów na wrzesień. Jestem przekonany, że przełoży się to na wycenę akcji spółki, które w porównaniu z branżą i innymi spółkami covidowymi mają wciąż duży potencjał wzrostu – lepsze zachowanie „maluchów" wynika także z „efektu małych spółek", który jest obserwowany w Polsce i na rynkach zagranicznych. Polega na tym, że spółki o niskiej kapitalizacji osiągają wyższe stopy zwrotu niż podmioty o wysokiej kapitalizacji.

Cena będzie dążyć do 20 zł, bo to realna wartość akcji na dzisiaj !!!”.

Jest to przykład typowego poszukiwania potwierdzenia w „analizach naukowych”. Oczywiście w całej zabawie chodzi o to, żeby trafić na taki przykład analizy, która przemawia na naszą korzyść. W tym przypadku posłużono się tzw. efektem małych spółek, stosując logikę – skoro małe spółki rosną szybciej niż duże, to Sanwil będzie rósł szybciej niż większe spółki ze swojej branży. Brak tu oczywiście zagłębienia się w czynniki sprawiające, że akcje małych spółek mogą rosnąć szybciej niż większych – premia za niższą płynność mniejszych spółek (czyli ryzyko niekorzystnej zmiany ceny w momencie zakupu i sprzedaży akcji i możliwe trudności z kupnem i sprzedażą akcji), premia za wyższą zmienność (czyli ryzyko) notowań mniejszych spółek w stosunku do większych, fakt różnego etapu rozwoju spółki małej (faza ekspansji) i większej (faza dojrzałości), co znajduje swoje odzwierciedlenie w wyższej wartości oczekiwanej, ale i większym ryzyku.

Powyższy przykład i tak można by określić jako akceptowalny (no może poza stwierdzeniem, że cena akcji będzie dążyć do poziomu 20 zł – to już myślenie życzeniowe). Można jednak znaleźć bardziej absurdalne - jak choćby ten, który swego czasu opisałem na łamach serwisu FXMAG.PL w artykule: „100 tys. $ za bitcoina? Czyli jak manipuluje się «naukowymi dowodami»”. Sytuacja na rynku kryptowalut była wtedy bardzo podobna do tej, jaką obserwujemy aktualnie na GPW (w kontekście „mody na inwestowanie”). 3 lata temu dość duży rozgłos w środowisku kryptoinwestorów zyskała sobie prognoza naukowca z Harvardu, mówiąca o tym, że do 2021 roku 1 bitcoin będzie wart 100 tys. dolarów dzięki występowaniu tzw. prawa Moore’a. Specjalistą z Harvardu nie był jednak finansista, ekonomista lub chociażby informatyk. Był nim chirurg dermatologiczny przytaczający prawo mówiące, że „ekonomicznie optymalna liczba tranzystorów w układzie scalonym zwiększa się w kolejnych latach zgodnie z trendem wykładniczym”.

Błąd atrybucji, czyli „to wina Grubego”

Kolejną charakterystyczną postawą, widoczną na forach inwestycyjnych, jest błąd atrybucji. Jest to błąd poznawczy polegający na przypisywaniu sobie odpowiedzialności za osiągnięte sukcesy i obwinianiu czynników zewnętrznych za porażki.

Reklama

W inwestowaniu jednym z kluczowych czynników jest ryzyko – jest z nim związany czynnik losowości, który wpływa zarówno na możliwość osiągnięcia straty, jak i zysku. O ile stratę często utożsamiamy z pechem, to zysk rzadziej wiążemy z fartem. Losowość to właśnie jeden z czynników zewnętrznych, na które zwalamy winę za porażkę. Popularne jest jednak również obwiniane giełdy (bo oszukuje!) albo mitycznego Grubasa.

„Grubas znowu straszy leszczynę tymi batonami przed otwarciem i zaniża kurs”.

Kim jest Grubas? W zasadzie określenie to może tyczyć się zarówno funduszy inwestycyjnych, jak i graczy dysponujących bardzo dużym kapitałem. Celem Grubasa jest wyciągnięcie akcji od małych inwestorów jak najmniejszym kosztem. Co Grubas robi, żeby osiągnąć ten cel? Przede wszystkim wysyła na fora podstawionych ludzi, by ci siali panikę i namawiali do sprzedaży akcji. Jego szpiedzy mają za zadanie również wybadać, na jakich poziomach mali inwestorzy ustawili swoje Stop Lossy – dzięki tej wiedzy Grubas będzie mógł grać na zniżkę ceny, by zgarnąć pozycje małych graczy po atrakcyjnej cenie. Bardzo łatwo winić za swoje porażki Grubasa, zwłaszcza że stał się on dla inwestorów kimś w rodzaju wspólnego wroga, któremu za żadne skarby nie można pozwolić na przejęcie naszych akcji.

„Zapewne jest kilka podmiotów zainteresowanych naszym walorkiem i próbują coś ugrać, jakby było źle, dawno widzielibyśmy niższe poziomy cenowe niż teraz. Spółki tego typu muszą być zauważone przez poważnych graczy, a ta firma nie istnieje od dziś. Fakt, że czasami miała ostre zakręty, ale to już historia”.

Lepiej opuścić tonący statek

Szybko tnij straty i pozwól zyskom rosnąć – to jedna z najbardziej znanych zasad inwestowania i jednocześnie jedna z najtrudniejszych do stosowania. Wrogiem inwestora jest w tym przypadku tzw. efekt utopionych kosztów. Polega on na skłonności do przetrzymywania stratnych pozycji ze względu na koszty, jakie się już poniosło (poświęcony czas, stres, wyłożone pieniądze). Efekt ten jest doskonale widoczny na inwestycyjnych forach, gdzie uczestnicy „przechwalają się” tym, od jakiego poziomu wiszą na akcjach spółki, która (po wcześniejszych silnych wzrostach) zaliczyła ostry zjazd w dół. Sens (lub częściej jego brak) przetrzymywania takich akcji jest bardzo łatwy do weryfikacji – wystarczy zadać sobie pytanie: czy gdybyś nie posiadał tych akcji, to czy w tym momencie zdecydowałbyś się je kupić? Odpowiedź praktycznie zawsze będzie brzmieć NIE. Skoro więc nie kupiłbyś ich w tym momencie, to przetrzymywanie ich tylko dlatego, że kupiłeś je po wyższej cenie, nie ma najmniejszego sensu. Lepiej ulokować ten kapitał tam, gdzie ma większe szanse na wzrost i odrobienie poniesionych strat.

Inwestorzy jednoczcie się… ale mądrze

Reklama

Nie chcę oczywiście stwierdzić, że aktywność na forach internetowych i tworzenie grup/społeczności akcjonariuszy/inwestorów w sieci jest czymś negatywnym. Wychodzę z założenia, że każde narzędzie może być pomocne w odniesieniu sukcesu. Wszystko zależy jednak od tego, jak z niego korzystamy. Fora mogą np. nasilać negatywny wpływ efektu potwierdzenia na decyzje inwestycyjne, ale mogą go również niwelować. Wystarczy, że zaczniemy szukać na nich informacji, które są przeciwne do naszego punktu widzenia, a nie tych, które go potwierdzają. Nie da się tego jednak osiągnąć bez krytycznego podejścia – wydaje mi się, że to właśnie ono może być dla początkujących inwestorów kluczem do osiągnięcia sukcesu.

Czytaj więcej