Na giełdach cały czas panuje stosunkowo wysoka zmienność, która jest efektem pandemii koronawirusa. Gdyby jednak inwestorom było mało, w ostatnich tygodniach pojawiło się wiele informacji, które doprowadziły do jednego z największych skandali od lat – niemiecki Wirecard przyznał, że w bilansie spółki brakuje 1,9 miliarda euro. Wydarzenie wyjątkowe, ponieważ tego rodzaju skandale pojawiają się bardzo rzadko, a jeszcze rzadziej dotyczą najszybciej rozwijających się spółek z czołowych indeksów giełdowych, w których akcje inwestują fundusze i inwestorzy na całym świecie. Giełdowa afera z Wirecard wstrząsnęła indeksem DAX oraz całym systemem finansowym. Jak to możliwe by przez tyle lat ukrywać nielegalną działalność przed audytorami oraz komisją nadzoru finansowego?
Choć dla wielu czytelników sytuacja z zaginionymi środkami Wirecard może być czymś świeżym, pogłoski dotyczące nielegalnych praktyk w zakresie księgowości oraz prania pieniędzy przez niemiecki fintech rozpoczęły się jeszcze w 2008 roku.
Wirecard to firma założona w 1999 roku, która w listopadzie 2006 zdecydowała się uruchomić usługę płatności internetowych. W ten sposób Wirecard idealnie wpasował się w rosnącą popularność płatności mobilnych i internetowych oraz innowacyjnych technologii w sektorze finansowym. Nabycie XCOM w 2006 roku pozwoliło grupie na utworzenie Wirecard Bank i otrzymanie licencji bankowej. W prosty sposób, rejestrując się online, klienci mogli otworzyć rachunek w banku i zasilać go n