Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,30-0,22%
USD / PLN3,98-0,30%
CHF / PLN4,42-0,28%
GBP / PLN5,03-0,19%
EUR / USD1,08+0,08%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 952,60+0,26%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 807,37+0,12%
S&P 5005 254,35+0,11%
ROPA BRENT87,07+1,60%
ROPA WTI82,70+1,20%
ZŁOTO2 234,24+0,06%
SREBRO25,03+1,87%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

wibor jak jest ustalany

Przed nami najważniejsze wydarzenie lutego, również z perspektywy zwykłych konsumentów - na wtorkowym posiedzeniu RPP dowiemy się co dalej ze stopami procentowymi w obliczu coraz wyższej inflacji.

 

W lutym kolejna podwyżka stóp procentowych?

Piąta z kolei podwyżka stóp procentowych NBP jest już w zasadzie pewna, mimo że decyzję podjętą na lutowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej poznamy dopiero we wtorkowe popołudnie. O ile kwestia tego czy RPP po raz kolejny zmieni oprocentowanie banku centralnego jest już w zasadzie zdyskontowana przez rynek, to pytanie o zakres lutowej podwyżki stóp procentowych wciąż pozostaje otwarte.

Po styczniowym posiedzeniu RPP stopa referencyjna NBP wynosi 2,25%

Większość prognoz zakłada kolejną - czyli drugą w tym roku i piąta z kolei - podwyżkę stóp procentowych o 50 pkt. bazowych, co oznaczałoby wzrost oprocentowania referencyjnego do poziomu 2,75% i byłoby równoznaczne z osiągnięciem poziomu obowiązującego od czerwca do lipca 2013 r. Wówczas jednak mieliśmy do czynienia z cyklem luzowania polityki monetarnej przez NBP, który obniżał stopy procentowe nieprzerwanie od maja 2012 r.

Reklama

Wtorkową podwyżkę stóp procentowych o kolejne 50 pkt. bazowych obstawiają m.in. analitycy mBanku, PKO BP oraz Pekao. Wzrostu stopy referencyjnej do równych 3% (czyli o 75 pkt. bazowych) oczekują m.in. analitycy banku Crédit Agricole oraz brokera Ebury Polska. Warto pamiętać o tym, że sam prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej 5 stycznia, dzień po czwartej z rzędu podwyżce oprocentowania, przyznał że będzie namawiał członków Rady Polityki Pieniężnej do co najmniej jeszcze jednej podwyżki stóp procentowych o 50 pkt. bazowych, jednocześnie stwierdzając, że stopa referencyjna na poziomie 3% nie będzie w stanie wywołać konsekwencji gospodarczych, których należałoby się obawiać.

Tak, to ten sam Adam Glapiński, który jeszcze we wrześniu zeszłego roku, w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej, określił podwyżki stóp procentowych jako „szkolny błąd”. Niewiele ponad miesiąc później, tuż przed październikowym posiedzeniem RPP, zapewnił że nie ma co liczyć na zmianę oprocentowania NBP w najbliższych czasie, a dwa dni później - już po pierwszej podwyżce stóp procentowych o 40 pkt. bazowych - Glapiński z rozbrajającą szczerością przyznał, że decyzja RPP o „miała być zaskoczeniem dla rynku”.

Pozostali członkowie RPP, którzy ostatecznie zdecydują o tym czy i o ile podnieść stopy procentowe na wtorkowym posiedzeniu, nie są już tak jednomyślni. Eryk Łon, dla którego jutrzejsze posiedzenie będzie ostatnim, z powodu kończącej się kadencji w Radzie, w jednym ze swoich ostatnich felietonów opublikowanych na portalu wGospodarce, przyznał że warto byłoby przerwać trwający od października zeszłego roku podwyżek stóp procentowych i utrzymać je w lutym na obecnym poziomie. Wg Łona, znanego ze swojego ultragołębiego podejścia do polityki pieniężnej i dość jaskrawych poglądów, przerwa w podwyżkach stóp mogłaby „wprowadzić pewien ładunek optymizmu u uczestników życia gospodarczego”.

Z jakiego powodu?

Brak decyzji o kolejnym wzroście oprocentowania NBP mógłby utwierdzić społeczeństwo w przekonaniu, że inflacja zacznie stopniowo spadać, przynajmniej wg Eryka Łona. Problem w tym, że walka z inflacją poprzez budowanie rzekomego optymizmu konsumentów może okazać się krótkowzroczną strategią.

W grudniu zeszłego roku Grażyna Ancyparowicz (której kadencja w RPP również kończy się w tym miesiącu), znana raczej z wypowiedzi o gołębim nastawieniu, stwierdziła że stopy procentowe należy podnosić co najmniej o 50 pkt. bazowych, ponieważ niższe podwyżki „nic nie dają”. Członkini RPP przyznała wówczas, że jej ostatnie głosowanie na jutrzejszym posiedzeniu Rady, będzie zależne m.in. od danych na temat dynamiki kredytów konsumpcyjnych.

Reklama

Dziś znamy już najnowsze dane NBP na temat rynku kredytów hipotecznych - wynika z nich, że w ostatnim kwartale zeszłego roku większość banków po raz kolejny zaostrzyła kryteria udzielania kredytów mieszkaniowych, co uzasadniały wzrostem stóp procentowych i pogorszeniem się prognoz sytuacji gospodarczej. Co więcej, prognozy wskazują na dalsze zaostrzenie polityki kredytowej w pierwszym kwartale 2022 r., co ograniczy dostępność kredytów hipotecznych i ostudzi rynek nieruchomości.

 

 

Stopy procentowe - do ilu mogą wzrosnąć?

O tym, że rynek oczekuje dalszych podwyżek stóp procentowych ewidentnie świadczy również fakt, że stawki WIBOR 3M i 6M są obecnie w mocnym trendzie wzrostowym. WIBOR określa oprocentowanie, po jakim banki komercyjne udzielają sobie wzajemnie pożyczek na konkretny okres (np. kwartalny, czy półroczny), zaś stawki 3M i 6M są najczęściej wykorzystywane do ustalania oprocentowania kredytów hipotecznych. O tym, że banki oczekują dalszych wzrostów stóp procentowych świadczy wzrost wspomnianych stawek - WIBOR 3M wynosił 5 stycznia (dzień po ostatniej podwyżce stóp) dokładnie 2,59%, zaś 6M w tym samym czasie był ustalony na 2,94%. 7 lutego, czyli na dzień przed posiedzeniem RPP (stawki WIBOR - poza overnight i tomorrow/next - są wyznaczane na każdej sesji handlowej o 11:00), trzymiesięczny WIBOR wynosi 3,11% (wzrost o 52 pkt. bazowe), natomiast wariant 6M 3,59% (wzrost o 65 pkt. bazowych).

Reklama

Do ilu zatem może wzrosnąć stopa procentowa NBP,

tak aby zmniejszyć presję inflacyjną i ostudzić gospodarkę, jednocześnie nie obciążając zbyt mocno budżetów kredytobiorców i nie ograniczając konsumpcji oraz wzrostu PKB? Wszystko będzie zależało od głosów członków RPP, jednak analitycy są zgodni w kwestii tego, że NBP powinien w dalszym ciągu podnosić stopy procentowe. Goldman Sachs pod koniec stycznia podwyższył prognozę wzrostu stóp procentowych w Polsce z 3% do 4%. Jeszcze dalej idą analitycy ING Banku Śląskiego, którzy niedawno podnieśli prognozę podwyżek oprocentowania NBP z dotychczasowych 4% do 4,5%, spodziewając się odczytu inflacji CPI przekraczającej 10% już za styczeń (wstępne dane GUS poznamy we wtorek 15 lutego). Fitch Solutions, który obecnie zakłada podwyżki stóp procentowych NBP do poziomu 3% na koniec tego roku, pod koniec stycznia zapowiedział, że zrewiduje w górę swoje prognozy po przyszłotygodniowej publikacji danych GUS o styczniowej inflacji.

Gdzie jest sufit dla stóp procentowych?

Tego nie wiadomo, ale jedno jest pewne: najbliższy czas nie będzie łatwym dla kredytobiorców.

 

URL Artykułu

Reklama

 

RPP od czterech miesięcy nadrabia zaległości w zacieśnianiu polityki pieniężnej

O tym, że rekordowo niskich stóp procentowych nie uda się utrzymać, szczególnie w obliczu rosnącej presji inflacyjnej, wiadomo było od dawna. Na pierwszą podwyżkę stóp procentowych NBP trzeba było jednak czekać aż do 7 października. Wówczas referencyjna stopa procentowa została podniesiona o 40 pkt. bazowych, do poziomu 0,50%. Narodowy Bank Polski, po wrześniowych odczytach inflacji CPI, które nieuchronnie zbliżały się do sześcioprocentowego wzrostu cen (5,8% r/r), nie mógł już dłużej utrzymywać swojego stanowiska, wedle którego postępująca inflacja jest niezależna od działań banku centralnego. Szczególnie, że przed samym październikowym posiedzeniem premier Mateusz Morawiecki wyraził nadzieję, że „NBP podejmie odpowiednie kroki” w związku z rosnącymi cenami produktów i usług.

Do kolejnych podwyżek stóp procentowych doszło na dwóch ostatnich posiedzeniach Rady Polityki Pieniężnej w zeszłym roku - 4 listopada stopa referencyjna wzrosła aż o 75 pkt. bazowych (powyżej oczekiwań), do poziomu 1,25%, natomiast na grudniowym posiedzeniu RPP (9 grudnia) przegłosowano podniesienie stopy referencyjnej do 1,75%, tym samym osiągając poziom wyższy niż przed pandemią (1,50% stopy referencyjnej, który obowiązywał od marca 2015 r., stając się wówczas najniższym w historii NBP).

To wciąż jednak mało zdecydowana i przede wszystkim spóźniona reakcja w porównaniu do naszych środkowoeuropejskich sąsiadów, posiadających własną walutę (Czechy i Węgry) Trzeba bowiem pamiętać o tym, że na skutki normalizowania polityki pieniężnej przez NBP (czyli rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych) będziemy czekać co najmniej kilka miesięcy, podczas gdy wskaźnik inflacji CPI w grudniu wybił alarmujące 8,6% rok do roku i jak na razie brakuje argumentów do wyłamania się z trendu wzrostowego przy kolejnych odczytach.

Inflacja nieubłaganie zbliżająca się do dwucyfrowych wartości przekonała nawet prezesa NBP do zmiany zdania, w kwestii tego, że rosnące ceny są przejściowe i nie wymagają interwencji monetarnych. Na ostatnim, przyśpieszonym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, które odbyło się 4 stycznia, doszło do czwartej z rzędu podwyżki stóp procentowych, tym razem o kolejne 50 pkt. bazowych, co było równoznaczne ze wzrostem stopy referencyjnej NBP do poziomu 2,25%.

Reklama

 

URL Artykułu

 

Wyższe stopy procentowe to problem dla kredytobiorców

Każda kolejna podwyżka stóp procentowych to oczywiście większe obciążenie dla kredytobiorców, którzy będą musieli zmierzyć się z coraz wyższymi ratami. Jeśli ktoś zaciągnął kredyt hipoteczny na 25 lat z marżą 2,2% (która jest stała przez cały okres spłaty zobowiązania) z oprocentowaniem zmiennym, liczonym na bazie stawki WIBOR 3M, o wartości 350 000 złotych, to przed rozpoczęciem cyklu podwyżek stóp procentowych przez NBP mógł cieszyć się relatywnie niską comiesięczną ratą. Przy stopie referencyjnej na historycznie niskim poziomie 0,10% (obowiązującej od marca 2020 r. do początku października 2021 r.), rata kredytowa wynosiła ok. 1550 złotych, bez uwzględnienia dodatkowych kosztów, takich jak np. ubezpieczenie. Wyjątkowo korzystne warunki dla kredytobiorców nie mogły jednak trwać wiecznie. I tak zaledwie kilka miesięcy później, po styczniowej, czwartej z rzędu, podwyżce oprocentowania NBP (do poziomu 2,25%) rata tego samego kredytu, który jeszcze niedawno kosztował niewiele ponad półtora tysiąca miesięcznie, wzrośnie do niecałych 2100 PLN, czyli wzrośnie o ponad 500 złotych każdego miesiąca, w porównaniu do stanu sprzed podwyżek stóp.

Warto przypomnieć, że te obliczenia odnoszą się do kredytu hipotecznego na kwotę 350 tys. PLN, która z perspektywy dzisiejszych cen nieruchomości jest relatywnie niewielka i nie pozwoli na zakup i wykończenie mieszkania w większości polskich miast. Przy kredytach na wyższe kwoty wzrost wysokości comiesięcznych rat, wynikający z rosnącego oprocentowania, jest odpowiednio większy.

Czytaj więcej