Aktualnie domy maklerskie przypominają bardziej butiki inwestycyjne niż wyspecjalizowane jednostki oferujące dostęp do jednego, wybranego rynku finansowego. To oczywiście powoduje, że jako inwestorzy indywidualni mamy dostęp do praktycznie każdego aktywa jakie przychodzi nam do głowy. Jest to niezwykły atut dla osób z dużą wiedzą, ale inwestorów początkujących lub nawet średniozaawansowanych może wprowadzić w nie lada problemy. Tym bardziej, że niespecjalnie jesteśmy chętni do zgłębiania aspektów technicznych funkcjonowania poszczególnych odnóg.
Ze wszystkich rynków uważam, że zdecydowanie najtrudniejszym do spekulacji jest rynek walutowy Forex. Wynika to przede wszystkim z konstrukcji par walutowych, a co za tym idzie mnogości czynników kształtujących ich kurs. Sprawę spekulacji utrudnia również fakt, że głównym zadaniem banków centralnych jest dbanie o stabilne kursy, co oczywiście powoduje, że potencjał do bardziej długoterminowego utrzymywania pozycji jest zdecydowanie mniejszy niż chociażby w przypadku akcji czy surowców. W związku z powyższym bardzo często jedynym wyjściem jest zejście do niższych interwałów i korzystanie z dźwigni finansowej. W taki sposób uwypuklamy i zwiększamy wpływ przypadkowych ruchów na nasz portfel. W szczególności, że mowa tutaj o rynku zdecentralizowanym, gdzie często niewielki ruch może być wynikiem kwestii płynnościowych, które oferuje konkretny broker.
W przypadku większości aktywów lekiem na zbyt duży poziom ryzyka jest dywersyfikacja. Na rynku Forex może być ona zgubna. Większość par walutowych zachow