Na zakończenie mijającego okresu inwestorzy mają trudny orzech do zgryzienia. Nie tak dawno szef Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) przestrzegł kolegów po fachu z banków centralnych, aby zbyt szybko nie pozbywali się amunicji (to, że tej nie jest wiele wiadomo, chociaż głośno się o tym nie mówi).
poza posunięciami banków centralnych z Antypodów (jedna obniżka RBNZ i dwie RBA), w ostatnich miesiącach mamy głównie „głośną retorykę”, a nie czyny. To, czy te drugie zaczną się pojawiać wiele może zależeć od tego, co zrobi w końcu lipca amerykański FED. Ewentualne cięcie o 25 p.b. może „onieśmielić” innych do podobnych działań. W Europie większe ryzyko po stronie luzowania leży po stronie Banku Anglii (gospodarka zaczyna być zmęczona niekończącymi się obawami o Brexit), chociaż nominacja Christine Lagarde na szefową EBC może ustawiać bardziej „gołębią” ścieżkę oczekiwań rynku.
Na razie mimo nieoczekiwanie dobrych danych Departamentu Pracy USA w piątek, inwestorzy nie rezygnują ze swoich oczekiwań na „wyprzedzające” cięcie stóp procentowych przez FED o 25 p.b. w końcu lipca. Wiele będzie, zatem zależeć od interpretacji słów Jerome Powella, jakie padną podczas okresowego „przesłuchania” szefa FED przed Kongresem (to już w najbliższą środę i czwartek).
Ważne okażą się też zapiski z ostatniego posiedzenia FED (w środę wieczorem), oraz opinie innych członków FED, jak chociażby wpływowego Johna Williamsa z FED w Nowym Jorku. Wpływ będą mieć też dan